• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    jak często zapragnę. Chciałbym zostawić pani czas by pani sama się
    27
    odnalazła. Cierpi pani - proszę pozwolić, żebym spróbował panią
    pocieszyć i rozweselić. Na jakiś czas zostawię interesy, będziemy
    podróżować, dokąd pani zapragnie. Chciałbym zdjąć z pani troskę o
    najbliższych i uczynić wszystko dla ich szczęścia. Chciałbym otoczyć
    panią tym, co czyni życie pięknym i wartościowym, jeżeli będzie leżało
    to w mojej mocy. Za to oczekuję od pani tylko szczerości i tego, że
    będzie pani tak otwarta jak dziś. Nie powinna pani czuć się zobowiązana
    do okazywania radości jeżeli jest pani smutna, nic nie musi pani udawać.
    Nie musi się również pani zmuszać do serdeczności i uprzejmości wobec
    mnie, jeżeli nie podyktuje tego pani serce. Chciałbym tylko wiedzieć, że
    kiedy obdarza mnie pani dobrym słowem, ciepłym spojrzeniem, że
    wypływa to z głębi duszy. To musi mi pani obiecać. Bez tego nie zniosę
    życia przy pani boku. Czy spróbujemy, kochana Gabrielo?
    Przysłuchiwała się milcząco. Potem spojrzała mu prosto w oczy.
    - Pan tak wiele ofiarowuje, tak dużo - ja nie mam nic, z czym
    mogłabym zrównać pana miłość.
    - Tym proszę się nie martwić, Gabrielo! Mam nadzieję, któregoś dnia
    pani serce stanie się dla mnie przychylne - wtedy Gabrielo, wtedy po
    tysiąckroć wynagrodzi mi pani wszystko.
    - A jeżeli pana nadzieja nigdy się nie spełni?
    Jego oczy zadrgały.
    - Niestrudzenie będę się starał o to - jeśli nie zdobędę pani miłości -
    wtedy sam poniosę tego konsekwencję.
    Uczucia targały nim, wstał i przeszedł parę razy po pokoju. Ona
    siedziała poruszona i ściskała dłonie. Panowała okropna cisza. Pragnął
    wziąć ją w ramiona, by pocieszyć, jak kochane z całej duszy dziecko.
    Boleśnie poruszony spojrzał na nią. Wreszcie powiedziała - Nie
    potrafię wypowiedzieć, jak wielkie wrażenie wywarły na mnie pańskie
    dobre słowa. Gdyby mógł pan zajrzeć w moje serce! Tak pragnę pokazać
    panu, jak jestem wdzięczna. Mam jednak jeszcze coś do powiedzenia,
    być może to zmieni pana postanowienie.
    Przeraził się. Czy jest jeszcze coś, co by go mogło od niej oddzielić?
    - Proszę mówić! - poprosił szorstko.
    Nabrała powietrza.
    - Miałam dwa spotkania z tym mężczyzną, którego kocham. Raz,
    kiedy wyznaliśmy sobie, co czujemy i drugi, kiedy się żegnaliśmy na
    zawsze. I - i my obejmowaliśmy się i całowaliśmy się - za każdym
    razem.
    28
    Blady uśmiech przemknął mu po twarzy. Kochana, szczera istota,
    myślał wzruszony, te pocałunki nie mącą twojej czystości. - Teraz
    odwróci się pan ode mnie, prawda? - zapytała cicho.
    - Nie, Gabrielo. Tylko jedno mogłoby mnie z panią rozdzielić. Jeżeli
    powiedziałaby
    mi
    pani,
    że
    istnieje
    najmniejsza
    szansa,
    która
    umożliwiałaby pani połączenie się pewnego dnia z tym człowiekiem.
    Jeśli taka istnieje - nie odważyłbym się wiązać pani.
    - Nie, ona nie istnieje, inaczej nie śmiałabym myśleć o tym, by zostać
    pana żoną.
    - W takim razie pozwoli pani, że będę ją traktować jak swoją
    narzeczoną, proszę podać mi rękę na znak zgody.
    Odruchowo cofnęła się.
    Przez jego twarz przebiegł cień.
    - Tylko rękę, Gabrielo. Proszę się nie obawiać, nie zażądam niczego
    więcej niż dałaby pani dobrowolnie.
    Jego bolesny ton przekonał ją. Szybko położyła swoją dłoń na jego i
    spojrzała na niego wilgotnymi oczami.
    - Naprawdę chciałabym uporać się z przeszłością i być pana wierną
    towarzyszką życia.
    Pocałował jej dłoń.
    - Dzięki ci, Gabrielo - tak, czy nie musisz teraz zwracać się do mnie
    po imieniu! Choćby ze względu na ludzi. Myślę, że nie będzie ci trudno,
    skoro jestem twoim dobrym przyjacielem.
    - Spróbuję. Postaram się być ci posłuszna we wszystkim.
    - Tylko nie w ten sposób. Posłuszeństwo to ostre słowo. Przecież
    chcemy być przyjaciółmi, czyż nie tak? - Tak, tak być powinno. -
    Wiesz, że mam na imię Herbert. Kiwnęła tylko głową.
    Kiedy na jej prośbę zjawiła się matka, spokojnie i z sympatią
    powiedziała jej, że właśnie zaręczyła się z Wendheimem. Radość starszej
    pani była nieopisana. Herbert Wendheim musiał zaczekać na przyjście
    Waltera i Friedel ze szkoły. Obydwoje wydali z siebie indiańskie
    okrzyki, kiedy usłyszeli, że ich Gabriele została narzeczoną Wendheima.
    Friedel natychmiast zaprzyjaźniła się z przyszłym szwagrem. Także
    Walter był zachwycony.
    Kiedy Gabi zostanie żoną Herberta, będzie mogła zamieszkać w jego
    pięknej willi - zawołał podniecony. - Codziennie będzie jadła cielęcinę i
    inne smakołyki - nie?
    Herbert zaśmiał się głośno.
    29
    - Tak, z pewnością Walter, a jeśli będziesz chciał, możesz przychodzić
    do nas z Friedel, kiedy tylko będziesz miał na to ochotę.
    Wobec dzieci stosunki między narzeczonymi były swobodne i
    niewymuszone. Mimo to Gabriele odetchnęła po odejściu Herberta. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl