-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mości? Czy poruszył jakieś okropne wspomnienia? Zapewne musiało się
stać coś podobnego, bo zbladła nagle i zaczęła się przerażonymi oczami
rozglądać wokoło. Gestem pełnym wstrętu odrzuciła nagle długą, kwie-
cistą girlandę. Wstała, skrzyżowała ręce na piersiach, po czym powol-
nym, uroczystym krokiem poczęła okrążać okrągły trawnik. Nuciła przy
tym znowu ową dziwną melodię bez słów, jak zwykle w chwilach, gdy
ogarniał ją lęk i niepokój.
Harald spoglądał na nią ze smutkiem. Dora jednak uspokoiła się już
po chwili i zbliżyła się do ławki.
Słońce zachodzi, zimno mi powiedziała.
Postacią jej wstrząsnął lekki dreszcz. Harald otoczył ją ramieniem.
Tak, robi się chłodno, chodzmy do domu, Doro.
Przytuliła się do Haralda, jak rozpieszczone dziecko.
Dobrze, pójdziemy do domu odpowiedziała i pozwoliła się zapro-
wadzić do wieży.
Po wieczornym posiłku Dorę znowu ogarnął niepokój. Biegała nie-
spokojnie po wszystkich pokojach i schodach, śpiewając smutną, uro-
czystą pieśń bez słów. Wreszcie znużona, osunęła się w jakimś kącie i
zaraz zasnęła. Samulah zaniósł ją na rękach do sypialni.
Teraz dopiero Harald wyszedł z wieży i powrócił do swojej przerwanej
pracy. Zanim udał się na spoczynek, spoglądał jeszcze długo na willę w
Różance. Wszystkie okna były jeszcze rzęsiście oświetlone, w ogrodzie
płonęły barwne latarki. Zabawa nie skończyła się jeszcze.
Harald znowu myślał o Astrid, przypomniał sobie dzisiejszą rozmowę
z młodą dziewczyną. Zachował w pamięci każde jej słowo. Doznawał
105
TL R
przy tym niezmiernie błogiego uczucia, przypominając sobie, że Astrid
niezłomnie wierzy w niego, że jej wiara pozostanie niezachwiana. Tak,
Astrid nie należy do tych ludzi, którzy potrafią na zasadzie pozorów po-
tępić kogoś bez dowodów.
Gdybyż mnie pokochała, gdyby mogła mnie pokochać tak mocno,
tak gorąco, jak ja pokochałem ją myślał wtedy na pewno zgodziłaby
się dzielić moje smutne życie. Starczyłoby jej siły i odwagi, nie załama-
łaby się na pewno. Posiada dość hartu, aby pójść z ukochanym czło-
wiekiem na dolę i niedolę. Och, gdybym mógł pozyskać jej wzajemność!
Jakby to było pięknie mieć obok siebie kogoś, dzielną towarzyszkę i
przyjaciółkę! Można by jej powiedzieć wszystko, otworzyć przed nią taj-
niki duszy! Ona zrozumiałaby mój ból, pomogłaby mi znosić moje nie-
szczęście, a nawet moją winę. Czy wolno mi jednak myśleć o własnym
szczęściu? Czy powinienem myśleć o miłości, dopóki pod jednym da-
chem ze mną mieszka ta nieszczęsna, młoda istota, której życie upływa
w cieniu?
Harald oparł płonące czoło o chłodną szybę. Długo stał przy oknie,
pogrążony w zadumie i walczył ze sobą. Zmagał się z własnym pragnie-
niem szczęścia, zmagał się z myślami o miłości, ze swoją nieukojoną tę-
sknotą. Odpychał je od siebie niby Szatana-Kusiciela, który zamierza go
sprowadzić z drogi najświętszego obowiązku.
Tej nocy długo nie mógł zasnąć. W żyłach jego burzyła się młoda, go-
rąca krew, tętniła mu w skroniach, zalewała serce. Buntował się prze-
ciw wrogiemu przeznaczeniu, które chciało mu do końca życia narzucić
samotność.
Namiętna, szalona miłość zawładnęła jego sercem, wzięła je całkowi-
cie w posiadanie.
Właśnie dlatego, że Harald przez tak długi czas unikał kobiet, że
uciekał przed miłością, uczucie to natarło na niego ze zdwojoną siłą,
ujarzmiło go, tak że nie potrafił się obronić.
Już w pierwszej chwili, gdy spojrzał w promienne oczy Astrid, w ser-
cu jego zbudziło się coś, czego nie mógł stłumić. Zrazu unikał jej, lecz
106
TL R
mimo to przyciągała go jak magnes. Zaczął wtedy szukać jej towarzy-
stwa. Im częściej zaś widywał Astrid; tym bardziej ją kochał. Stała mu
się droga i bliska. Cenił jej szlachetny charakter, podziwiał jej dzielność
i spokój. Podjęła trudną walkę z życiem, a jednak zachowała przy tym
pogodę ducha. Tym właśnie zdobyła sobie podziw i szacunek Haralda.
Poznał się na jej wielkiej wartości i czuł, że ona jedna mogłaby się na-
prawdę stać dzielną, wytrwałą towarzyszką życia.
Czy jednak pomimo jej męstwa i odwagi wolno mu było przykuć do
siebie tę dziewczynę? Czy wolno mu myśleć o małżeństwie? Traktował
swoje życie jak pokutę, jak karę za ciężkie winy. Czy należy mu się uła-
skawienie? Czy ma prawo do Å‚aski?
Z ust jego zerwał się głuchy, bolesny jęk. Wciąż dręczyły go te pyta-
nia i wątpliwości. Nie przestały go nurtować nawet we śnie.
Astrid po powrocie ze swojej wycieczki, zastała stolik w swoim poko-
ju zastawiony rozmaitymi rzeczami. Wyglądało to jak niespodzianka
urodzinowa, Kasia przyniosła jej bombonierkę i wiązankę kwiatów. Pani
domu przysłała do jej pokoju tacę pełną wykwintnych smakołyków, Ka-
rola zaś dwie najnowsze książki. Wszystko to wyglądało niezmiernie po-
nętnie i zapraszająco.
Do kwiatów przypięty był bilecik od Kasi, która pisała:
Najmilsza panno Astrid!
Nawet wśród wesołej zabawy nie przestaję myśleć o Pani. Pragnę,
aby Pani wiedziała, że jest ktoś, kto Panią naprawdę bardzo kocha.
Mamusia i Karola wynoszą Panią pod niebiosa i rozpływają się w po-
chwałach nie mówiąc już o Tatusiu. Bawię się cudownie! Wygrałam
zakład z porucznikiem Grave. Jest okropnie zuchwały, ale strasznie
słodki. Niech Pani sobie wyobrazi, że na serio flirtuje ze mną. Nie ma Pa-
ni pojęcia, jakie to niebiańskie uczucie. Gdybym potrafiła, to napisała-
107
TL R
bym powieść na ten temat. A teraz już kończę! Jutro opowiem Pani
wszystkie szczegóły. Całuję Panią mocno.
Kasia.
Astrid uśmiechnęła się po przeczytaniu tego liściku, lecz oczy jej przy
tym zwilgotniały.
Droga, maleńka Kasia! szepnęła do siebie.
Usiadła i otworzyła jedną z książek, lecz nie mogła czytać. Myśli jej
powracały wciąż do dzisiejszego przeżycia do spotkania z Haraldem
Rodeckiem. Przywoływała w pamięci każde słowo, jakie mówił. Ciężar
spadł jej z serca, odkąd dowiedziała się, że Harald nie jest żonaty.
Chwała Bogu, może go kochać, nie ma w tym winy. Jej miłość nie za-
sługuje na wyrzut sumienia.
Tak czy inaczej musi ukrywać to uczucie, nie wolno jej z nim wią-
zać żadnych pragnień czy nadziei!
Astrid pojęła, że smutna tajemnica Haralda pozostaje w związku z
jego podróżą do Indii. Pragnęła gorąco zgłębić tę tajemnicę. Nie była to z
jej strony zwykła ciekawość. Chciała po prostu wiedzieć, czy nie można
w jakiś sposób pomóc Haraldowi. Ach, jakże pragnęła mu pomóc! Nie
zawahałaby się przed żadną, największą nawet ofiarą!
Z dołu dobiegał wesoły gwar. Astrid siedziała w głębi pokoju, tak że [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zambezia2013.opx.pl