• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    delikatnie przez matkę. -I że cieszyłby się z tego powodu.
    Tilda spłonęła rumieńcem. Zastanawiała się, co bardziej
    cieszyłoby Crispina: posiadanie dzieci czy powoływanie ich
    do życia? A co ją samą by cieszyło?
    - Rozumiem, kochanie, ale w przyszÅ‚oÅ›ci zachowaj podob­
    ne pytania dla mnie. MÅ‚ode panienki nie wypytujÄ… dżentelme­
    nów o takie sprawy.
    - Wiem o tym - obruszyła się Anthea.
    - To dlaczego pytałaś wujka Crisa?
    - Bo to wujek Cris, a nie jakiÅ› tam dżentelmen - stwierdzi­
    ła z godną podziwu logiką. - A on powiedział mi, że o tych
    sprawach ty ze mną porozmawiasz, ale pózniej.
    Znacznie pózniej, pomyÅ›laÅ‚a Tilda, wpinajÄ…c ostatnie szpil­
    ki w sukienkÄ™ Anthei.
    - Teraz ostrożnie zdejmiemy, kochanie. ZanieÅ› jÄ… z powro­
    tem do Milly, żeby zszyÅ‚a pospinane miejsca. Co bÄ™dziesz ro­
    biła? Czy ciocia Marianne ma dla ciebie jakieś zajęcie?
    - Nie, ale pomagam pani Simms. Napycham lawendą małe
    woreczki, które ona zszywa.
    Córeczka włożyła sukienkę i wybiegła z pokoju.
    Tilda spojrzała wymownie na Sarah.
    - Czy jest pani pewna, milady? - zapytała pokojówka. -
    Może to tylko niewielkie opóznienie.
    - Dwa tygodnie?
    - Zdarza siÄ™, milady.
    - Nie w moim przypadku. Ostatnim razem, gdy to siÄ™
    250
    zdarzyÅ‚o, przyszÅ‚a na Å›wiat Anthea. - Nie byÅ‚a pewna reak­
    cji Sarah. Czy zacznie jÄ… strofować? Biadolić, pouczać? Poin­
    formowała o tym służącą tuż przed przyjściem Anthei, gdy
    dziewczyna wyrażała obawy, że spózniony okres może wypaść
    akurat w noc poślubną.
    Taka niedogodność jej nie groziÅ‚a, za to bÄ™dzie musiaÅ‚a po­
    informować narzeczonego, że już teraz jest w ciąży.
    - Hm... No to będziemy mieć dziecko na wiosnę. To się
    dopiero jego wysokość ucieszy - usÅ‚yszaÅ‚a od swej dobrze uÅ‚o­
    żonej służącej.
    - Sarah! Nie chcesz nawet zapytać, jak do tego doszło?
    - Strata czasu, moja pani. Przecież wiem, jak do tego do­
    szło. Jego wysokość też na pewno wie. Co za problem? Za
    dwa dni żeni siÄ™ z paniÄ…, i to wcale nie z powodu dziecka. Za­
    łożę się o moją najlepszą sukienkę, że będzie zadowolony jak
    nie wiem co.
    Tilda nie odpowiedziała. Targały nią sprzeczne uczucia.
    RozpieraÅ‚a jÄ… radość, że nosi dziecko Crispina, to znów trzÄ™s­
    ła się z przerażenia, jak blisko była katastrofy.
    - Czy już powiedziała mu pani?
    - N... nie. Jeszcze nie.
    %7Å‚aden podrÄ™cznik dobrego wychowania nie mówiÅ‚, w ja­
    ki sposób kobieta powinna informować o takim fakcie męża,
    tym bardziej żaden nie zawieraÅ‚ wzmianki, jak należy zacho­
    wać siÄ™ w tych okolicznoÅ›ciach. MiaÅ‚a wielki kÅ‚opot, jak po­
    wiedzieć Jonathanowi o ciąży, której się spodziewał. Crispin,
    bez względu na to, czy chce mieć dzieci w przyszłości, czy
    nie, będzie mocno zaskoczony. Poza tym w ostatnim tygodniu
    unikał jej dlatego, że nie wpuściła go do swojej sypialni. Dbał
    o to, by nigdy nie byli sam na sam, a na dobranoc ograniczał
    się do cmoknięcia w policzek.
    251
    - Nie szkodzi - podsumowaÅ‚a ze spokojem sÅ‚użąca. - BÄ™­
    dzie to miły prezent ślubny.
    Aż do dnia ślubu Tildzie nie udało się porozmawiać z Cri-
    spinem w cztery oczy. Dom byÅ‚ peÅ‚en goÅ›ci weselnych. Przy­
    jechała również ciotka. Lady Pemberton nie omieszkała dać
    Tildzie do zrozumienia, że gdyby to ona towarzyszyła Milly,
    nie doszłoby do ślubu z Guyem Malvernem.
    - Twój wuj powiedział mi, że sama zastawiłaś pułapkę na St.
    Ormonda! Ty wyrachowana, niewdzięczna oszustko! Nigdy
    czegoÅ› podobnego nie widziaÅ‚am! Oby twój mąż nie pożaÅ‚o­
    wał swego głupiego wyboru.
    Tilda roześmiała się.
    - OstrzegaÅ‚am ciÄ™, ciociu. OkazaÅ‚o siÄ™, że mój majÄ…tek sta­
    nowił zbyt wielką pokusę dla jego wysokości.
    Nie widziaÅ‚a powodu, by poinformować ciotkÄ™, że to inter­
    wencja lorda Pembertona przyspieszyła decyzję Crispina, ani
    też że będzie mogła swobodnie korzystać ze swojego majątku.
    Dlaczego tak postanowił, nie miała pojęcia, ale cieszyła się, że
    bÄ™dzie mogÅ‚a realizować plany dotyczÄ…ce sierociÅ„ca i schro­
    niska dla niezamężnych matek.
    W dniu poprzedzającym uroczystość ślubną Tilda straciła
    nadzieję na możliwość porozmawiania na osobności z Crispi-
    nem. Taką sposobność będzie miała dopiero po ślubie. Sarah
    na pewno nie myliła się, że Crispin się ucieszy. Przecież chciał
    mieć spadkobiercę, tłumaczyła sobie. Zrobiło się jej wstyd, że
    tak to sobie tłumaczy. Każdy, kto go widział choć raz z Antheą,
    nie powinien wątpić, że lubił dzieci i że będzie dobrym ojcem.
    Nie należał do tych mężczyzn, którzy są głęboko nieszczęśliwi,
    gdy przychodzą im na świat same córki.
    252
    Stała przy otwartym oknie, wpatrzona w słabe światło
    gwiazd nad ciemnym ogrodem. Pozbyła się wreszcie Milly,
    nieprzytomnej z wrażenia i strachu, że jutro o tej porze znaj­
    dzie się w jednym łóżku z Guyem i będzie oddawała siebie
    i swoją miłość mężczyznie, którego kochała. Tildzie ścisnęło
    się serce z bólu.
    OsiÄ…gnęła wiÄ™cej, niż kiedykolwiek marzyÅ‚a, ale smak suk­
    cesu był gorzki.
    Jutro o tej porze... nie bÄ™dzie jej w tym pokoju. Przygo­
    towano dla niej apartament księżnej, olbrzymią sypialnię
    z ogromnym Å‚ożem i salon, poÅ‚Ä…czony korytarzem z poko­
    jami Crispina. Wspaniałość tego apartamentu zrobiła na niej
    wrażenie, gdy ją tam zaprowadzono, by zaaprobowała jego
    wystrój.
    Zupełnie oniemiała, gdy pokazano jej sypialnię Crispina.
    Wielkość jego łoża była szokująca. A może będzie odwiedzał
    jÄ… w jej łóżku, jak to miaÅ‚ w zwyczaju Jonathan, i potem wra­
    caÅ‚ do siebie? Ostatnio byÅ‚ taki powÅ›ciÄ…gliwy i oficjalny. Mo­
    że uznaÅ‚, że luzniejsze stosunki bÄ™dÄ… w ich sytuacji stosow­
    niejsze?
    Tym lepiej, pomyślała. Jeśli nie będzie dla niej taki czuły
    jak za pierwszym razem, łatwiej jej przyjdzie ukrywać swoją
    miłość. Zamknęła oczy z rozpaczy.
    Jej łóżko bÄ™dzie takie zimne, takie puste. Taka w nim bÄ™­
    dzie samotna.
    Popatrzyła na łóżko, w którym spędzi tę noc. Sama. Nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl