• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    nadziei na ponowne spotkanie z nim. Czemu tak się zadręczała? Trzeba z tym
    skończyć.
    Zaczęła czytać ogłoszenia i lektura tak ją zaciekawiła, że tym razem nie usły-
    szała dzwonka. Ktoś podszedł do jej stolika.
    - Jestem miłośnikiem teksaskiej kuchni. Macie tu nasze swojskie potrawy? -
    S
    R
    usłyszała męski głos.
    Zniecierpliwiona wskazała kontuar i mruknęła:
    - Dobrze pan trafił. Marge zaraz poda kartę dań.
    Usłyszała znajomy śmiech i znieruchomiała na moment.
    Rozpoznała także głos, ale nie wierzyła swemu szczęściu. Z bijącym sercem
    uniosła głowę. To on! Jego oczy, twarz, usta...
    - Jake - szepnęła.
    Przysiadł się do niej. W jego spojrzeniu była tęsknota i czułość.
    - Bałem się, jak mnie powitasz...
    W milczeniu kiwnęła głową.
    Jake uśmiechnął się niepewnie i dodał z wahaniem:
    - Nadal nie wiem, czy jestem tu mile widziany... Powiedz coÅ›.
    - Bardzo się cieszę z naszego spotkania. - Nie powinna być taka wylewna.
    - Jestem szczęśliwy, że cię znów widzę.
    Ucieszyła się niczym licealistka, która wpadła w oko kapitanowi szkolnej
    drużyny koszykówki.
    - Jak przebiegło zebranie rady nadzorczej? Kto wygrał głosowanie?
    - Ta mała rodzinna firma obroniona - powiedział, nie kryjąc zadowolenia.
    - Dobra nowina. - Pokiwała głową, próbując wymyślić będzie inaczej. - Wes-
    tchnął głęboko i dodał: - Co prawda wchodzisz do rodziny i niby wszystko zostaje
    w rodzinie, ale... Muszę niestety cię uprzedzić, że pani Landon jako żona Jake'a
    Landona nie zawsze będzie miała życie usłane różami, ale obiecuję, że cierni bę-
    dzie mało.
    - Jake, czy ty... - Uśmiechnęła się promiennie, a z jej oczu popłynęły łzy.
    Ukląkł przed nią na starej wykładzinie i zapytał:
    - Joleen, wyjdziesz za mnie?
    Na moment przycisnęła dłonie do ust, a potem zawołała:
    - Tak!
    S
    R
    - Jesteś pewna? - Trochę zbity z tropu, podniósł ją z krzesła, położył ręce na
    jej ramionach i zajrzał głęboko w oczy.
    - Najzupełniej.
    - Nie masz pojęcia, jak się cieszę. - Sięgnął do kieszeni po niewielkie pude-
    łeczko i wyjął pierścionek z dorodnym brylantem.
    - Prawdziwy? - wypytywała z niedowierzaniem.
    - Jasne, skarbie. Nie mogę ci dać imitacji. Prawdziwy mężczyzna daje praw-
    dziwy pierścionek. - Ujął ostrożnie jej dłoń i wsunął na palec klejnocik, który pa-
    sował jak ulał.
    Jake lepiej od swojej matki znał się na rozmiarach.
    - Jest przepiękny, ale czy stać cię na taki wydatek?
    - Czemu w to wÄ…tpisz?
    - Stadnina... będziemy dopiero rozwijać hodowlę koni, prawda? Wiem, że nie
    masz udziałów w Konsorcjum Landonów, ale dla mnie to żaden kłopot, bo w domu
    zawsze brakowało gotówki. - Roześmiała się i zarzuciła mu ręce na szyję. - We
    dwoje łatwiej uporamy się z trudnościami finansowymi. Poza tym mam nadzieję,
    że hodowla koni zacznie przynosić zyski, skoro Kabała jest w dobrej formie. Kie-
    dyś będziemy wspominać z uśmiechem trudne czasy i dopiero wtedy docenimy na-
    szą zamożność.
    - Aadnie to powiedziałaś. - Uśmiechnął się szeroko i wziął ją w ramiona. -
    Podziwiam twoją wytrwałość i odwagę. Pokochałem cię, bo jesteś taka dzielna -
    szepnÄ…Å‚, niemal dotykajÄ…c ustami jej warg.
    - Powiedz to jeszcze raz. - Odchyliła głowę do tyłu. Dotknął ustami zagłębie-
    nia u nasady jej szyi.
    - Kocham ciÄ™.
    - Ja też cię kocham. - Uniosła głowę i popatrzyła na niego rozmarzonym
    wzrokiem.
    Pocałował ją namiętnie i czule.
    S
    R
    - Koniecznie muszę z tobą omówić jedną ważną sprawę - powiedział, odsu-
    nÄ…wszy siÄ™ nieco.
    Na widok jego surowej miny od razu nabrała podejrzeń.
    - O co chodzi? Złe nowiny? Nieprzewidziane trudności?
    - Tego jeszcze nie wiem. Czy będziesz rozczarowana, jeśli wyjdzie na jaw, że
    wcale nie musimy przymierać głodem, chociaż dopiero zakładamy stadninę?
    - Czy mogę prosić o wyjaśnienie? - odparła, marszcząc brwi.
    - Dla ciebie gotów jestem na wszystko. Jeśli sobie życzysz, możemy przez
    dziesięć lat jeść na obiad wyłącznie fasolę, ale tak się szczęśliwie składa, że to nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl