-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
spodoba.
Po raz pierwszy od zerwania zaręczyn wymówił jej imię,
ale Hester nie potrafiła stwierdzić, czy wypowiedział je z zaan
gażowaniem, czy obojętnie.
Anna poinformowała Luke'a, że odwiedzi księdza, Carrona,
i poprosi go, by potwierdził jej tożsamość przed panem Har-
greavesem. Uczyniła to w niedzielę po mszy. Ksiądz z zacie
kawieniem słuchał opowieści o szmaragdzie, choć z zatros
kaniem przyjął wieść o utracie wiary przez ojca Ignace'a.
- Niestety, moja droga Anno - westchnÄ…Å‚. - Wszyscy
jesteśmy słabi. Także ojciec Ignace. Ale nie wiemy, jak był
kuszony.
160
Anna nie odpowiedziała.
W końcu ksiądz otrząsnął się z zadumy.
- Oczywiście, moja droga. Uczynię wszystko, co w mojej
mocy. Ustal termin z moim sekretarzem i postaramy siÄ™ to
wyjaśnić.
Ksiądz był człowiekiem szybkim i zaradnym, i nim Anna
się spostrzegła, poszli z wizytą do urzędnika, przed którym
potwierdził tożsamość swojej byłej uczennicy. Anna wiedziała,
że Luke zamierza odwiedzić pannę le Vivier. Postanowiła, że
odda mu zaświadczenie już po tej wizycie, kiedy przyjedzie
do niej, żeby zdać relację, jak zresztą przyrzekł. Kiedy Walter
wraz z Jeremym Jacksonem pojawili siÄ™ na Phoenix Street
z wieściami o napadzie na Luke'a, Anna i madame Bonnieux
były tak przerażone, że dziewczyna aż pobladła.
- Mam nadzieję, że nie jest ranny? - zapytała z przestrachem.
Czuła się ogromnie dziwnie, tak jakby nagle w środku zrobiła
jej siÄ™ ziejÄ…ca dziura.
- Tylko kilka zadrapań, panienko. Nie trzeba się martwić.
Anna usiadła.
- Pan chciał, żebyśmy sprawdzili zamki i okiennice, pani
Bonny - oznajmił Walter. Madame Bonnieux" było dla
niego, Anglika, nie do przełknięcia. Pani Bonny" brzmiało
bardziej z angielska; zresztą pasuje do niej, pomyślał Wal
ter, któremu podobała się pulchność Marie i jej niebieskie
oczy. - Pomyślał chwilę i dodał: - I macie się, panie, nie
sprzeciwiać.
Marie roześmiała się.
- Jesteśmy wdzięczne monsieur Redbournowi za troskę.
Jeremy Jackson wyciągnął zza ucha ołówek i poprosił, żeby
Marie oprowadziła go po domu.
- Od góry do dołu, powiedział pan. - Miał ze sobą podręczną
161
torbę, w której między innymi przedmiotami znajdowała się
linijka i gruby notes.
Mierzenie zajęło mu godzinę.
- Potrzebujecie porządnych okiennic od frontu i z tyłu domu
- oświadczył z ponurą satysfakcją. - %7łelazne rygle. Te, które
macie, są drewniane. Trzeba naprawić okiennice w sklepie.
Nowe zamki na drzwiach frontowych i tylnych, bo te staranuje
nawet mysz. I tłuczone szkło na ogrodowym parkanie. - Im
dłuższa stawała się lista, tym bardziej Jackson się ożywiał
- Można by pomyśleć, że kryjemy tu królewskie klejnoty
- rzuciła Anna.
- Ale czy nas na to wszystko stać? - zmartwiła się madame
Bonnieux.
- Proszę się tym nie przejmować - uspokoił ją Walter. -
Pan zapłaci. W tej kwestii też nie wolno wam się sprzeciwiać.
- Napijecie się kawy przed wyjściem? - zaproponowała
Marie. - Zostało kilka słodkich bułeczek.
- Jeśli to te małe, to są wyśmienite - ucieszył się Walter,
zasiadając ochoczo za stołem.
Jackson się zawahał. Nie był pewien, czy wypada mu
przebywać w towarzystwie dwóch dam.
- Proszę usiąść, monsieur Jackson - zachęciła go madame
Bonnieux, wyjmujÄ…c z kredensu kawÄ™ i wsypujÄ…c ziarna do
młynka.
To Francuzi, pomyślał Jackson. Czy to nie oni właśnie
uważają, że wszyscy ludzie są równi i dlatego ścieli głowy
królowi i królowej? Usiadł.
Kiedy obaj służący gotowi już byli do wyjścia, Anna wstyd
liwie podała Walterowi liścik.
- Dla pana Redbourna. Obydwie życzymy mu szybkiego
powrotu do zdrowia. - Do liściku dołączyła także zaświadczenie
162
podpisane przez księdza Carrona, potwierdzające jej tożsamość.
Teraz, po napadzie na Luke'a, szybkie rozwiÄ…zanie zagadki
stało się palącą kwestią.
Jeremy Jackson wrócił na Phoenix Street jeszcze tego samego
wieczoru z koniem ciągnącym wózek wypełniony różnorodnym [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zambezia2013.opx.pl