• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    marznąć.
    Zanim jednak Hannah-Kari zdążyła wejść na schody, usłyszeli jakieś głosy dobiegające
    ze stodoły w Imre, a za moment ktoś krzyknął:
    - Uważajcie, byk się wyrwał!
    Gdy potężne zwierzę wyłoniło się zza węgła, Knut widział tylko jego przekrwione oczy.
    Byk gnał prosto na nich.
    - Biegnij, Hannah-Kari, biegnij za mną! - Knut nie miał nawet czasu odwrócić się do
    siostry. Wbiegał już po schodach, a kiedy z ulgą przekonał się, że drzwi do klasy nie są
    zamknięte na klucz, wpadł do środka, a siostra zaraz za nim. Chwilę pózniej usłyszeli
    szorowanie i walenie ostrymi rogami o drewniane schody. Z trudem Å‚apali powietrze.
    - Mało brakowało. - Hannah-Kari pierwsza odzyskała głos. - Jak on się przedarł przez
    śnieg? - dziwiła się. - Pewnie zamarznie na śmierć.
    - Miejmy nadzieję, że tak się stanie, zanim kogoś zabije - odparł Knut cierpko. Mówił tak
    jak Ole, kiedy był poirytowany.
    - Myślisz, że już sobie poszedł?
    - Możemy zobaczyć przez okno - zaproponował Knut. Nagle jednak poczuł wyraznie, że
    powinien jak najszybciej pobiec do stodoły. Ktoś tam go potrzebował.
    - %7ładnego byka nie widać. - Hannah-Kari biegała od okna do okna. - Ale może być
    gdzieÅ› za domem.
    - Chodzmy do innych - powiedział Knut. - Na pewno siedzą w stodole.
    - Oszalałeś? - Siostra zrobiła wielkie oczy. - Nie możemy wychodzić, dopóki ten byk
    Szaleje po podwórzu!
    - Jeśli się dobrze rozejrzymy i szybko przebiegniemy, to zdążymy. - Knut czuł, że musi
    się przedostać do stodoły. Był tam potrzebny. - Jeśli nie chcesz, możesz na razie tu zostać.
    - Nie, nie zostanę sama. Pójdę z tobą. - Wystraszona Hannah-Kari za nic nie chciała
    rozłączać się z bratem. -Tylko mi nie uciekaj!
    Bliznięta ostrożnie wyjrzały, najpierw tylko przez szparę, potem przez szerzej uchylone
    drzwi. Podwórze okazało się puste, byka nie było widać.
    - A jeśli znów wypadnie zza węgła? - Hannah-Kari złapała brata za ramię. Przecież
    ojciec zawsze wbijał im do głowy, że nie wolno zbliżać się do byka. Dorosłe byki mogły być
    grozne.
    - Nie ma go - szepnął Knut cicho. - Biegniemy! Trzymając się za ręce, zeszli ze schodów,
    przez moment jeszcze się zawahali, a potem puścili biegiem do stodoły.
    Gdy znalezli się w środku, zrozumieli, skąd dochodziły głosy, które słyszeli wcześniej.
    Tuż za wielkimi wrotami stodoły stała zbita w gromadkę cała klasa. Wszystkie dzieci
    wpatrywały się w jakiś punkt na klepisku. Bliznięta zbliżyły się do nich, także próbując coś
    dojrzeć.
    - Byk paskudnie ubódł parobka z Imre - szepnęła Tone. Zawsze wesoła i skłonna do
    żartów dziewczynka tym razem byÅ‚a bardzo poważna. - PaRøbek chciaÅ‚ przeprowadzić byka z
    jednego boksu do drugiego, a byk się zerwał.
    - Strasznie dużo krwi, wszędzie - dodał Trond, jeden z najwyższych chłopców w klasie.
    Knut już wiedział, że musi zobaczyć rannego, przecisnął się więc między zaciekawionymi
    dziećmi. Przedostawszy się na przód gromadki, zobaczył, że Trond mówił prawdę.
    PaRøbek bezwÅ‚adnie leżaÅ‚ na klepisku. Ubranie na ramieniu miaÅ‚ podarte, a z gÅ‚Ä™bokiej
    rany pod pachą nieustannie płynęła krew, którą bezskutecznie usiłował zatamować gospodarz.
    Knut natychmiast się zorientował, że opatrunek na nic się tu nie zda. Od razu wiedział też, co ma
    robić.
    - Przynieście latarnię! - krzyknął gospodarz. - Przecież tu się nie da nic zobaczyć! -
    Spocony ze strachu, tak mocno przyciskał płótno do rany chłopaka, aż kostki u dłoni mu
    pobielały. - I dajcie znać, żeby ktoś zastrzelił tego byka. - Podniósł wzrok na przerażone dzieci. -
    Idzcie do klasy, nie ma po co tu stać!
    - Zostaniemy tutaj, dopóki tej bestii ktoś nie złapie. -To odezwał się nauczyciel, a Knut
    dopiero teraz zauważył, że to on stał w cieniu za gospodarzem z Imre i rwał na kawałki płótno na
    opatrunek. - Nie chcę, żeby dzieciom coś się stało...
    - Nie damy rady, on się wykrwawi na śmierć - mruknął gospodarz. - Przeklęty byk!
    Minęła chwila, nim gospodarz zobaczył, że do rannego podeszło jedno z dzieci.
    Zirytowany już chciał krzyknąć, ale widząc wyraz twarzy Knuta z Rudningen, nie odezwał się
    ani słowem.
    Chłopiec stał nieruchomo, wpatrując się w parobka. Jego oczy niemal płonęły. I dorośli, i
    dzieci wstrzymali oddech.
    Knut widział, że krew barwi kolejne warstwy płótna, a twarz parobka jest biała jak śnieg.
    Rogi byka musiały wbić się głęboko i uszkodzić ważne naczynia. Ale Knut nie zważał na
    przesiąknięte krwią gałgany, przebijał się przez nie wzrokiem, aż do skóry człowieka, który leżał
    na podłodze.
    W stodole zapanowaÅ‚a cisza. Nawet Fridtjof Øndredal, nauczyciel, zastygÅ‚ w pół ruchu z [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl