• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    to nawet łat na tyłku nie zakryją!
    Zniecierpliwiłem się.
    - Może dowiem się wreszcie, co usłyszeliście od trzezwiejącego w rowie
    Kowalika?!
    Aukasz zatarł ręce.
    - Już mówimy.
    - Tylko sam pan przeszkodził z tą Kusą Marynareczką - zastrzegł się Andrzej.
    Ale po wymierzonym celnie przez przyjaciela kuksańcu umilkł.
    - No to teraz będzie relacja Jana Kowalika, zwanego Głupim Jasiem albo też
    Kusą Marynareczką, oj! - zawrzasnął, bo tym razem on otrzymał kuksańca i to
    solidnego ode mnie i spadł z pnia brzozy.
    - Się wie, się mówi - gramolił się z powrotem na swoje miejsce pocierając
    stłuczony bok i łypiąc ponuro.
    - Tak więc Jasio rzeczywiście dokopał się do florenów, ale nawet w żalu i w
    rowie nie zdradził, gdzie je znalazł. Wystękał tylko, że kilka z nich powiózł do
    Gdańska na sprzedaż. Przyznał nawet, że pierwszy stracił, kiedy go  cykor obleciał ,
    jak sprzedawca spytał, czy jest z Zalewa.  Od maleńkości nerwowy byłem - tak
    skarżył się w rowie. Gdy po skończonych transakcjach w innych sklepach chciał
    wrócić do domu, jak raz podjechał do niego Baziak swym białym mercem, w którym
    jechało jeszcze dwóch jego kumpli, i zaproponowali podwiezienie. Kowalikowi
    wydało się, że tamten dobrze wie, po co jezdził do Gdańska. Był więc zadowolony, że
    uzyskane za floreny pieniądze schował za podszewkę marynarki, bo z takimi jak
    Baziak to nigdy nic nie wiadomo.
    - Rzeczywiście Jasio nie jest taki głupi - mruknąłem.
    - Ale młody Baziak - ciągnął Aukasz - tylko uprzejmie wypytał, czy ktoś nie
    dokopał się znów do florenów na skarpie za garażami. I mówił, że floreny owszem,
    sporo grosza przyniosą, ale on ma pomysł, który ten zarobek by zwielokrotnił. Na to
    Jasio, oczywiście, że jak się tylko o nowych florenach dowie, to zgłosi się do Józka.
    Na to zdenerwowali się kumple Baziak i powiedzieli, że sami florenów poszukają, że
    zaczną od raportówki Kowalika.
    - To było głupie, nie? - wtrącił Andrzej. - Bo gdzieżby Jasio woził floreny z
    Gdańska do Zalewa?
    - Jasne, że głupie - przytaknął Aukasz. - Ale co wykombinowali, to już ich
    sprawa. Grunt, że wyrwali Kowalikowi raportówkę, a kiedy zobaczyli, że jest pusta,
    wyrzucili ją przez okno mercedesa. Co miał się biedny Jasio szarpać z dwoma
    byczkami. Stulił więc uszy po sobie i udawał, że go utrata torby mało obeszła. Zresztą
    cieszył się, że pieniądze za floreny są bezpieczne, przynajmniej na razie, pod
    podszewką marynarki. Jakby w nagrodę Baziak oświadczył, że mu się taki spokój
    podoba i że Kowalik w pełni zasługuje na przyjęcie do paczki. A z tego przyjęcia to
    spodziewać się może tylko zysków i to dużych. I tym złapał Głupiego Jasia, bo ten
    wyjął spod podszewki pieniądze i dał je Baziakowi, za co otrzymał nową porcję
    pochwał. Grzecznie już Kowalika do Zalewa zawiezli. Tylko nie pod sam dom, na
    jaki honor Jasio liczył. Ale wytłumaczyli mu, że lepiej, żeby go jak najrzadziej ludzie
    z nimi widzieli, bo to wszystko wielka tajemnica. Niech tylko Jasio co wie o nowych
    florenach im doniesie, albo pokaże miejsce, gdzie je znalezć najłatwiej. Następnego
    dnia wybrał Kowalik miejsce za garażami ani lepsze, ani gorsze, gdzie florenów
    można się doszukać i z meldunkiem pobiegł do Baziaka. Ale ten uwierzył mu tyle co
    ja i pognał jak burego kota. O żadnej spółce nie było już mowy. I jedyne, co Jasio
    usłyszał, było to, że niech się pijaczyna wynosi, a wszystko co gada o jakichś
    pieniądzach i współpracy musiało mu się po pijanemu przyśnić. I niech lepiej uważa,
    żeby ten sen w trwalszy się nie zmienił.
    - Całkiem realna grozba - zastanowiłem się.
    Aukasz skinął głową.
    - Ale Kowalik ją lekceważy. Siedział w rowie, podpity rzeczywiście i chwalił
    się, że prawdziwe miejsce z florenami to on zna dobrze, a Baziaka chciał tylko
    wypróbować. O swoje pieniądze też jest spokojny, bo mu je Józek przyniesie w
    zębach. Tyle już wie o planach Baziaka, że wystarczy, żeby zameldował policji, a
    Baziak zgnije w wiezieniu. Tak to ujął trzezwiejący w rowie Jan Kowalik - zakończył
    Aukasz. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl