• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    górę, on ścieka po kamieniu. Zbiera się go wtedy. Niedużo, może kilkaset litrów rocznie...
    - Ale do czego to służy?
    - Zwietne lekarstwo. I pić można, i do herbaty dodać, i po wierzchu też można
    smarować. Na zaziębienia i na stłuczenia... Bardzo skuteczne. I niedrogie - tu podał cenę,
    która mnie, odpornego człowieka, omal nie przyprawiła o natychmiastowy zawał serca.
    Potargowałem się odrobinę i trochę opuścił. Kupiłem jedną torebkę i umieściwszy ją
    troskliwie w kieszeni, poszedłem na przystanek.
    - Coś podobnego - myślałem po drodze. - Nazwa handlowa specyfiku dotarła do Rosji
    pewnie w średniowieczu, wraz z prawdziwymi mumiami importowanymi z Egiptu. Potem
    mumii zabrakło, a tymczasem specyfik nadal wykorzystuje starą, cieszącą się zaufaniem
    markÄ™...
    Pokręciłem się jeszcze przez chwilę, a potem wsiadłem do tramwaju i pojechałem do
    domu. Byłem już prawie na Ursynowie, gdy zadzwonił telefon komórkowy.
    - Witaj, Pawle - poznałem głos generała. - Mam dla was kiepską wiadomość.
    - Coś się stało? - zaniepokoiłem się.
    - Tak. Udało nam się zdobyć dwie informacje. Wasz Sławomir Kowalski jest
    obywatelem Szwecji. Miesiąc temu opuścił nasz kraj przez przejście graniczne w Gdyni.
    - Odpłynął promem?
    - Zgadza się. Czy mogę jeszcze coś dla was zrobić?
    - Dałoby się aresztować go, gdy tylko pojawi się znowu na naszym terytorium?
    - Brak podstaw prawnych. Na razie nie zrobił nic zakazanego. Jedyne, co możemy
    zrobić, to przekazać mu zaproszenie na rozmowę. A on spokojnie może je zignorować.
    - Nawiążemy kontakt ze Szwedami, niech mu się przyjrzą - zadecydowałem.
    - %7Å‚yczÄ™ powodzenia.
    Rozłączył się.
    W poniedziałek rano pan Tomasz przyszedł do pracy poważnie zakatarzony.
    - Przemarzłem wczoraj na kość - powiedział - i zaziębienie mnie złapało. Kondycja
    już nie ta, co kiedyś. Sypiał człowiek pod namiotem, to i ciało się hartowało, a teraz byle
    przemoczenie butów i zaraz katar łapie.
    - Trzeba jeść codziennie łyżkę stołową miodu - poradziłem. - Zwietnie podnosi
    odporność i żołądek przy okazji reguluje.
    - Będę musiał spróbować. A teraz chyba łyknę ze dwie polopiryny i do roboty...
    Dowiedziałeś się czegoś ciekawego?
    - Byłem wczoraj na Kole. Nasz ptaszek pojawił się tam dwa miesiące temu z egipską
    figurką. Ale dzwonił Skorliński... - zreferowałem, co powiedział generał.
    - Do licha - zmartwił się. - No trudno. Widziałeś coś ciekawego na tym bazarku?
    Nagle doznałem olśnienia.
    - Kupiłem jeden drobiazg. Uśmieje się pan... - wyłowiłem z kieszeni kurtki torebkę z
    zagadkowÄ… maziÄ… z Kaukazu.
    - Czy to żel do włosów, czy też smar do czołgu? - zażartował. - O, do licha -
    przeczytał etykietkę. - Jak widać, w Rosji średniowieczna medycyna przeżywa renesans. Co
    to za draństwo?
    Wyjaśniłem. Uśmiechnął się lekko.
    - A wiesz, tak mi dokuczył ten katar, że chyba gotów jestem spróbować. Popatrzmy -
    wczytał się w wykaz chorób, które miał leczyć specyfik. - No proszę. Grypa, zaziębienie,
    choroba wieńcowa, anemia, gruzlica, cholera, trądzik, ospa, szkarlatyna... Tylko dżumy
    brakuje... Jak to dawkować? Dwie, trzy krople na szklankę herbaty?
    - Pan żartuje, prawda? - zaniepokoiłem się nie na żarty. - Przecież...
    Ale on już zrobił cyrklem dziurkę w torebce i nakapał do szklanki.
    - Ano zobaczmy - pociÄ…gnÄ…Å‚ nosem. - Nic mi ten zapach nie przypomina... Ale jest
    przyjemny, coś trochę jakby kadzidło...
    Wychylił szklankę jednym haustem.
    - W smaku w zasadzie niewyczuwalne - mruknÄ…Å‚ rozczarowany.
    - Jeszcze panu zaszkodzi... - jęknąłem.
    - E, taka ilość nie powinna mi zaszkodzić, nawet gdyby to była smoła z dachu
    elektrowni w Czarnobylu... Kaukaz, powiadasz?
    - Tak...
    - Górale z Abchazji twierdzą, że biblijny raj znajdował się właśnie u nich. Jak
    czytamy w Księdze Rodzaju, ziemia w ogrodzie Eden była przesycona wonnym oleum. To
    niewątpliwie jego pozostałości... Dobra, Pawełku, pogrzeb w Internecie, a ja zobaczę, czy nie
    ma dla nas jakichś przesyłek. A i przelej resztę... Jak to się nazywa? Mumia?
    - Mumio - odpowiedziałem.
    - Przelej resztę do jakiejś buteleczki, żeby nam się nie zmarnowało... O, na przykład
    do tej - z regału zdjął przedwojenną flaszeczkę na lekarstwa.
    Przeszukiwałem szwedzkie bazy danych, jednak tam zabytki pochodzące z Egiptu nie
    pojawiały się jakoś w handlu. Owszem, jeden ze sztokholmskich domów aukcyjnych
    wystawiał dwa lata temu zbiór egipskich posążków, ale pochodziły z kolekcji zmarłego
    zbieracza...
    Szef wrócił z paczką. Położył ją na stole i wyciągnął z kieszeni scyzoryk.
    - Od moich przyjaciół z Litwy - powiedział. - Prosiłem ich meilem o sprawdzenie, czy
    nie natrafiono tam na jakieś ślady pobytu Benedykta Solfy. Jak zapewne pamiętasz, był
    kanonikiem wileńskim...
    - I co odpisali?
    - Mamy tu piękny zbiór kserokopii różnych dokumentów. Zagłębił się w lekturę. Ja
    tymczasem penetrowałem światowy rynek dzieł sztuki egipskiej. Wreszcie delikatnie
    chrzÄ…knÄ…Å‚.
    Popatrzyłem na niego zaciekawiony.
    - Chyba jesteśmy na dobrym tropie - powiedział. - Wyobraz sobie, Pawle, że
    Benedykt Solfa zapisał Uniwersytetowi Wileńskiemu swoje zbiory naturalistyczne,
    medykamenta z różnych stron świata i kolekcję kuriozów... Jest tu kopia jego testamentu.
    - Kurioza... Na przykład egipska mumia.
    - Albo medykament. Swoją drogą pomogło mi chyba to rosyjskie mazidło... Nos już
    mi się odblokował.
    - Takie naftopodobne substancje mają czasem działanie przeczyszczające - ostrzegłem
    go.
    - Nie ma sensu martwić się na zapas - machnął ręką. - Teraz mamy dwie możliwości.
    Albo sarkofag trafił na uniwersytet i ktoś go stamtąd wykradł. Albo też nie trafił...
    - Mógł też zostać zrabowany w czasie którejś z wojen - zauważyłem.
    - Wilno z pewnością nie raz było zdobywane. Potop, wojna północna, rozbiory, dwie
    wojny światowe...
    - Coś ty powiedział? - szef poderwał głowę znad dokumentów.
    - Dwie wojny światowe...
    - Wcześniej!
    - Potop...
    - Szwecja. A niech mnie - szepnął. - Kowalski przyjechał ze Szwecji. Vytautas też
    grasował w tamtym kraju...
    - SÄ…dzi pan...
    - Szwedzi podczas swojego najazdu, a ściślej w trakcie odwrotu, rabowali co tylko się
    dało... Po dziś dzień w ich zbiorach znajdują się tysiące dzieł sztuki wywiezionych z Polski.
    - Myśli pan, że taskali ze sobą starożytną mumię? - poskrobałem się po głowie.
    - Kto wie. Warszawa, Wilno, Bieżanów... Co najmniej trzy miejscowości, w których
    przebywał Benedykt Solfa, zostały przez nich złupione.
    Milczeliśmy przez dłuższą chwilę.
    - Mamy za mało danych - powiedział wreszcie Pan Samochodzik.
    - Poszlaki wskazują faktycznie na Szwecję, ale jeśli mumia tam trafiła, to jakim
    cudem Vytautas przeszmuglował ją do Polski? Co innego wrzucić kilka amuletów do
    kieszeni, a co innego przerzucić przez granicę dwumetrowej długości sarkofag...
    - Niech pan nie zapomina, że ten kompozytor wyszedł z posterunku policji w Płocku,
    fałszując ręcznie przepustkę. Może zdołał też podrobić dokumenty celne?
    Pan Tomasz myślał bardzo długo.
    - To niewykluczone - powiedział wreszcie. - Ale jeśli przywiózł to w sposób, że się
    tak wyrażę, półlegalny, gdzieś powinna być o tym wzmianka. Ale nie sądzę, żeby Szwedzi
    wypuścili coś takiego... No nic, sprawdzimy. A ja pomęczę Litwinów, żeby zbadali, czy mają
    wykazy tego, co było w kolekcji Uniwersytetu Wileńskiego i co zrabowali Szwedzi...
    Zamek w Malborku, największa ceglana budowla Europy, z okien pociągu prezentuje
    się wyjątkowo okazale. Linia kolejowa, budowana jeszcze w XIX wieku, przecięła
    podzamcze. Ilekroć jechałem tą trasą, nie mogłem się powstrzymać, by nie rzucić okiem na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl