-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
samego papie\a - Polaka. Tu Jan III Sobieski le\ał krzy\em przed obrazem i obiecywał
być najwierniejszym sługą. Po wiktorii wiedeńskiej wrócił tu i zło\ył hojne wotum.
- Gdzie mogło być wejście do podziemi? - dopytywała się Helena.
- Z klasztoru przejdziemy do podziemi, to wam wszystko poka\Ä™. Mo\e znajdziecie to
przejście, ale wątpię. Kościół stoi na tysiąc sześciuset dębowych palach, bo pod nami
jest bagno.
W klasztorze panował bałagan typowy dla ekip budowlanych. Między drewnianymi
rusztowaniami, taczkami, wiadrami z wbitymi w zaprawę kielniami, pomiędzy stosami
cegieł i worków przecisnęliśmy się do małej celi na drugim piętrze, zamkniętej na trzy
sztaby zabezpieczone trzema ró\nymi kłódkami.
- Drzwi są ogniotrwałe - pochwalił się ojciec Wincenty.
W tym jednym pomieszczeniu panował porządek. Duchowny kilka minut przeglądał
grzbiety ksiąg oprawionych w skórę, ustawionych na półkach pod ścianami.
- Tu jest rocznik gospodarczy klasztoru z 1886 roku - poło\ył przede mną du\y, gruby
tom.
61
Zdmuchnął kurz i poszedł szukać pamiętnika.
Przeglądaliśmy z Heleną kolejne strony, rubryki, w których notowano dary, zakupy na
rzecz klasztoru i jego zyski ze sprzeda\y płodów rolnych, dzier\awy, darów od wiernych
i pielgrzymów.
- Tu! - zawołała Helena. - Wierzchowiec i dwa juczne konie - przeczytała. - Dziwne,
jednego dnia taka sprzeda\, pierwsza w całym roku - zauwa\yła.
- Niestety mnisi nie zapisali nazwiska kupca koni - wpatrywałem się w zapisy. - Tego
samego dnia sprzedano tak\e paszÄ™ i produkty spo\ywcze . Jestem przekonany, \e to
Franciszek Batura robił tu zakupy. Tak, nasz Franciszek Batura był niezwykle
doświadczonym podró\nikiem - powiedziałem, wyjmując swoje notatki. - Urodzony w
1840 roku w Pary\u, syn byłego powstańca listopadowego, a potem \ołnierza legii
cudzoziemskiej. Brał udział w powstaniu styczniowym jako przemytnik broni dla
oddziałów powstańców. Potem poszedł w ślady ojca. Do lutego 1867 roku słu\ył w
batalionie legii stacjonującym w Meksyku, skąd przywiózł chustę z wizerunkiem Matki
Boskiej z Gwadelupy.
- Czemu to takie wa\ne? - zdziwiła się Helena.
- W Meksyku przykrywano nimi twarze zmarłych - wyjaśniłem.
- Potem Franciszek Batura przeniósł się do batalionu formowanego we Francji i brał
udział w obronie Orleanu w czasie wojny prusko-francuskiej w 1870 roku. Brał udział w
tłumieniu Komuny Paryskiej, a potem zerwał kontrakt z legią i wyjechał do Stanów
Zjednoczonych. Podobno był kowbojem, poszukiwaczem złota, nawet szulerem. Tam, w
czasie pobytu w Kalifornii poznał Sienkiewicza. W latach osiemdziesiątych XIX wieku
wrócił przez Anglię i Hamburg do Polski. Chciał kupić jakiś majątek, ale szybko stracił
pieniÄ…dze przywiezione zza oceanu na dziwnych transakcjach handlowych z kupcami
rosyjskimi. Nagle wszelki ślad po nim zaginął. Tyle wiem z opowieści rodu Baturów.
- Miał \onę, dzieci? - dopytywała się Helena.
- Z jego dwóch braci jeden wrócił do Polski - odpowiedziałem.
- Sam Franciszek był bezdzietny. Pewnie w związku z zasługami powstańczymi musiał
ukrywać się przed rosyjskim zaborcą. A chustę przywiezioną z Meksyku podobno cały
czas nosił ze sobą. Albo rzeczywiście był człowiekiem religijnym, albo Meksykanka,
która mu ją podarowała, głęboko zapadła w serce awanturnika.
- A więc mamy pewność, \e stąd wyruszył ku granicy i nagle zaginął - podsumowała
Helena.
- Wyruszył, ale wrócił - uzupełnił ojciec Wincenty, odchodząc od półki z grubym,
zakurzonym zeszytem w ręce. - A u mnie na plebanii le\y jego karabin Lee kaliber 11
milimetrów, wzór z 1879 roku z wymiennym magazynkiem, standardowy karabin armii
amerykańskiej, produkowany w zakładach Remingtona.
62
ROZDZIAA DZIEWITY
LABIRYNT ZBARASKIEGO KOZCIOAA * JAK FRANCISZEK BATURA WYBRAA SI
ZA ROSYJSK GRANIC? * INTUICJA OJCA WINCENTEGO * MEKSYKACSKA
CHUSTA * POSZUKIWANIA W BUCZACZU * KARIERA HETMANA IWANA MAZEPY
* POJAWIENIE SI HORPYNY
Rewelacje ojca Wincentego pochodziły z pamiętnika.
- Musimy coś jeszcze sprawdzić - powiedział duchowny.
Gestem ręki zaprosił, \ebyśmy szli za nim. Starannie zamknął archiwum i poprowadził
nas do klatki schodowej w północno-wschodnim naro\niku budynku. Gdy znalezliśmy
się przed drzwiami prowadzącymi do piwnicy, wziął latarki z podręcznej półki
umieszczonej w niszy, która dawniej słu\yła chyba dla lampy naftowej.
Po otwarciu grubych dębowych drzwi, pokrytych kurzem ze skuwanego tynku,
ujrzeliśmy szerokie ceglane schody. Pośrodku miały umieszczone dwie drewniane szyny
słu\ące dawniej do wytaczania z piwniczki beczek z winem. Ostro\nie schodziliśmy,
przyświecając sobie dwiema latarkami. Przypuszczałem, \e zeszliśmy około trzech
metrów pod poziom ziemi. Po wnętrzu ogromnej piwnicy ze stropem ze sklepieniem
łukowym podpieranym niskimi, przysadzistymi kolumnami, walały się drewniane resztki
beczek, skrzynek. Promienie latarek ledwo rozjaśniały mrok pomieszczenia.
- Napisano tu, \e nieznany człowiek przybył do klasztoru i chciał kupić wierzchowce - [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zambezia2013.opx.pl