• [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    restartowane dzieci, naprawdę należeli do rzadkości, choć nie byłam zaskoczona, że Leb
    znalazł się wśród nich.
     Tylko przez kilka tygodni. W końcu doszłam do siebie na tyle, by zrozumieć, że nie może
    ukrywać mnie w nieskończoność. Złapaliby go prędzej czy pózniej. Dlatego pewnego dnia,
    gdy poszedł do pracy, po prostu odeszłam. Udałam się do centrum medycznego i
    powiedziałam, że byłam sierotą.
    To wyjaśniało, dlaczego Leb mógł pracować w KORP-ie, mimo że w przeszłości ukrywał
    dziecko, które restartowało. Po prostu nic o tym nie wiedzieli.
    Odwróciłam się, słysząc stęknięcie Calluma. Opierał się o tył kanapy, nieobecnym
    wzrokiem patrząc na ścianę. Złapałam go za ramię. Po kilku sekundach zamrugał i odwrócił
    głowę, żeby na mnie spojrzeć. Wzrok miał niezupełnie skupiony.
     Dobrze się czujesz?  zapytałam.  Chcesz coś zjeść?
    Nie odpowiedział. Przesunął spojrzenie ze mnie na ludzi i kłapnął zębami, wydając niskie
    warknięcie.
    Szybko zabrałam rękę i odsunęłam się, gdy zaczął szamotać się w więzach. Buntownicy
    spojrzeli w naszą stronę, zaintrygowani zamieszaniem. Tony podszedł do nas i stanął, kładąc
    ręce na biodrach.
     Może zabierzecie go do sypialni?  zaproponował.  Nie powinien teraz przebywać
    razem z nami.
    Addie złapała Calluma za skrępowane stopy, a ja wzięłam go pod pachy. Wykręcał się w
    naszych rękach. Addie szybko zrobiła kilka kroków w głąb korytarza na tyłach domu.
    Otworzyła drugie drzwi po prawej stronie. W pokoju stały tylko łóżko i komoda. W kącie
    piętrzył się stosik ubrań, a na komodzie leżało kilka książek. Uznałam, że Callum nie zrobi
    wielkich szkód, jeśli będzie się miotać po pokoju, próbując zerwać więzy.
    Położyłyśmy go na łóżku. Uspokoił się, gdy pogładziłam go po czole i przegarnęłam mu
    włosy palcami. Uśmiechnął się do mnie lekko, po czym zamknął oczy. %7łałowałam, że nie mogę
    wsunąć się do łóżka i położyć obok niego.
    Addie wymknęła się z pokoju i zaraz potem w drzwiach pojawił się Tony, kiwając na mnie
    ręką. Wyszłam na korytarz i zamknęłam drzwi.
     Jest problem  rzekł cicho, rzucając okiem na ludzi zgromadzonych w kuchni.  Nie
    brakuje tych, którzy chcą ci pomóc.
    Nie wysnułabym takiego wniosku na podstawie tego, co słyszałam, nie wspominając o
    tym, jak wszyscy na mnie patrzyli.
     Ale taka akcja miałaby największe szanse powodzenia, gdybyśmy mieli kilka tygodni na
    opracowanie planu  kontynuował.  Moglibyśmy znalezć najlepszy sposób wejścia i wyjścia,
    może ulokować naszych ludzi w kluczowych miejscach w noc operacji.  Zerknął na drzwi
    sypialni.  Nie chcieli, żebym ci o tym mówił, ale czułbym się nie w porządku.
     O czym?  zapytałam, czując, jak strach ściska mi serce.
     Antidotum jest skuteczne tylko wtedy, gdy zostanie podane w określonym czasie. Jeśli
    będziesz zwlekać, a on odleci za daleko, stanie się bezużyteczne.
    Przełknęłam coś, co stanęło mi w gardle, i kiedy się odezwałam, mój głos miał dziwne
    brzmienie.
     Ile ma czasu?
     Na pewno nie kilka tygodni  odparł.  Dlatego nie chcieli, żebym ci mówił.
    Powiedziałbym, że prawdopodobnie mieścisz się w ramach, ale czas ucieka. Od kiedy jest w
    takim stanie?
     Poczuł się dziwnie i zaczął dygotać trzy dni temu. Wczoraj zaczął tracić świadomość.
    Tony się skrzywił, przegarnął ręką włosy.
     No tak. Nie macie wiele czasu.
     Ile?
     Nie wiem. To nowy program, zespół medyczny wciąż nad nim pracuje. Powiedziałbym...
    być może nie więcej niż jeden dzień. Może więcej, ale lepiej nie ryzykować.
    Przycisnęłam rękę do ściany, ponieważ świat się zakołysał i przestraszyłam się, że upadnę.
     W takim razie musimy zrobić to dzisiaj w nocy.
     Tak.
    Na chwilę zamknęłam oczy.
     Jaki jest cel tych eksperymentów? Czy KORP próbuje się nas pozbyć?
     Ależ skąd. Jesteście im potrzebni. Potrzebują was w roli agresywnych, bezmyślnych
    żołnierzy. Nie są zadowoleni ze wszystkich i największy problem mają z
    podsześćdziesiątkami. Zastrzyki są rozwiązaniem. Albo będą, jeśli kiedykolwiek zaczną
    działać właściwie.
    Krótko mówiąc, potrzebowali takich jak ja. Jak ja, ze znacznie mniejszą wolną wolą.
    Odetchnęłam głęboko i skinęłam głową.
     W porządku. Pójdę tam dzisiaj, bez względu na to, czy mi pomożecie, czy nie. Możesz im
    to przekazać.
    Uniósł w uśmiechu kącik ust.
     Tak, domyślam się.
    Odwrócił się, chcąc odejść, ale złapałam go za koszulę. Skrzyżowałam ręce na piersi i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl