• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    Poślij natychmiast gońca do Henryka, przedstaw
    mu sprawę i poproś go, żeby cię upoważnił do
    odebrania panny z Hohenau z rÄ…k niewygodnych
    dla ciebie stróżów. Henryk uczyni to dla ciebie
    niezwłocznie; mając zaś rozkaz królewski, możesz
    92/170
    wziąć dziewczynę choćby ogniem i mieczem. Gdy-
    by ci twoja drużyna nie wystarczała, wezwij
    chłopców z moich zamków. W najgorszym razie
    nie odmówiliby ci chętnej pomocy biskup Otton z
    Konstancji i opat sentgalski.
     I ja wiem dobrze, że Henrykowi służy prawo
    opieki nad Judytą  odrzekł Bertold  lecz gdzież
    dziewczynę umieścić? Czasy stały się burzliwe i
    zmienne. Henryk przenosi siÄ™ bezustannie z grodu
    do grodu, włócząc nas za sobą jak wędrownych
    grajków.
     Dwór królowej Berty w Wormacji będzie
    bezpiecznym schroniskiem dla twojej narzec-
    zonej. Mieszczankowie wormaccy nie pozwolÄ… za-
    kłócić spokoju swojej ukochanej pani.
     Królowa jest mi krzywa za różne miłostki z
    jej damami pałacowymi.
     Właśnie dlatego będzie rada twoim zami-
    arom. Niewiasty lubią swatać, bo widzą w
    małżeństwie obronę swoich praw. Znana zresztą
    dobroć królowej przebaczy ci pustotę młodości.
    Wszakże wymazała ona także z pamięci liczne
    grzechy Henryka.
    Bertold namyślał się, przygryzając wąsa.
    Choćby usunął
    93/170
    Judytą spod wpływu jej otoczenia, czy zgodzi
    się ona, gorąca katoliczka, wychowana w słynnym
    ze świątobliwości klasztorze szafuskim, dobrowol-
    nie na zwiÄ…zek z nim, marnotrawnym synem KoÅ›-
    cioła? Opieka królewska nie zdejmie z niego
    klątwy. Znał on zbyt dobrze siłę żywej wiary swo-
    jego czasu, iżby mógł lekceważyć tę przeszkodę.
    Nie wszyscy gardzili z taką bezwzględnością
    wyrokami Rzymu jak Ulryk z Godesheimu, głośny
    w całej rzeszy z nienawiści do Hildebranda i
    mnichów. Sam król omijał od lat kilku wszelkie
    spory, które by mogły spowodować jawne zer-
    wanie stosunków ze Stolicą Apostolską. Miecz św.
    Piotra zaczął już błyskać nad całym światem ka-
    tolickim.
     Ostrzegałem cię niejednokrotnie  odezwał
    się palatyn  żebyś nie rozprawiał tyle z bisku-
    pami dworskimi. Niepotrzebna gadanina osłabia
    wolę męża. I teraz, zamiast powziąć zamiar szy-
    bki, medytujesz niby mnich, który nie wie, czy
    jego nos należy do niego, czy też do całego zgro-
    madzenia. O czym tu myśleć? Pannę tymczasem
    zabezpieczyć, a co się potem stanie, to kłopot
    pózniejszy. Nasze damy dworskie wypłoszą z
    głowy twojej narzeczonej dziecinne skrupuły.
    94/170
     Tak się tobie zdaje  odrzekł Bertold  ale
    nie widzę w istocie innego wyjścia. Trzeba umieś-
    cić Judytę przede wszystkim w innym otoczeniu.
     Nareszcie zrozumiałeś. Tępiejesz, Berti.
    Dawniej bywałeś w radzie królewskiej zawsze
    pierwszy ze słowem rozumnym. Co się z tobą
    stało?
    Mówili ciągle szeptem, pochyleni ku sobie.
    Służba, naśladując panów, tłumiła także głos
    i powściągała żywsze ruchy. Gdy się który z pa-
    chołków zapomniał, trącał go sąsiad kułakiem w
    żebra i przykładał palec do ust.
     Nie możesz to stulić pyska, mordo bawola!
     A tyÅ› co?...
     Ciiicho.., Panowie patrzÄ…...
     Jeżeli się wielcy panowie zawsze tak nudnie
    bawią, to wolę być sługą.
     Bądz sobie i psem na łańcuchu, ale teraz
    trzymaj gębę.
     %7łeby się to śniadanie chciało już raz
    skończyć.
    Bertold zmiarkowawszy, że obecność jego i
    palatyna ciąży na drużynie jak obroża, podniósł
    się i zawołał głośno:
    95/170
     Nie przerywajcie sobie zabawy. Należy się
    wam dziś kilka godzin wesołych. Napijcie się za
    zdrowie naszego walecznego pana, króla Henryka.
    Po czym oddalił się z Ulrykiem.
    Odprowadziwszy przyjaciela do jego kwatery,
    udał się na drugi koniec pałacu. Tu stał jakiś czas
    przed zamkniętymi drzwiami, zanim przyłożył
    rękę do klamki. Namyślał się: wejść czy nie wejść?
    Serce biło mu tak głośno, iż słyszał każde jego ud-
    erzenie.
    W okrągłej komnacie siedziała w dużym
    dębowym krześle sędziwa niewiasta, ubrana w
    ciemną suknię, zapiętą wysoko pod szyją. Nie mi-
    ała ona na sobie żadnych ozdób ani pierścieni, ani
    kolczyków. Jej zwiędłą, siecią zmarszczek pokrytą
    twarz, obejmowała po bokach płócienna opaska,
    złączona pod brodą. Głowę zasłaniał wdowi welon,
    spadajÄ…cy na ramiona.
    U kolan pani, na niskich stołeczkach klęczały
    dwie dziewczyny, które podtrzymywały krosna. Za
    jej plecami stał młody mnich i czytał głośno z księ-
    gi pergaminowej.
    Kiedy Bertold wszedł do komnaty, podniosła
    staruszka głowę. Szare, przygasłe już oczy
    rozbłysły na chwilę ciepłym blaskiem. Ale tylko
    na chwilę. Serdeczne spojrzenie ostygło szybko,
    96/170
    ustępując miejsca chłodnej powadze, która zaos-
    trzyła jeszcze więcej suche, wyraziste rysy twarzy.
     Oddalcie się!  odezwał się Bertold.
    Kapelan i służebnice opuścili komnatę; matka
    i syn zostali sami.
    Patrzyli na siebie przez czas dłuższy w milcze-
    niu, ona spod surowo ściągniętych brwi, on wzrok-
    iem niepewnym.
    Potem zaczÄ…Å‚ Bertold:
     Nie przyjęłaś, matko, palatyna Ulryka, cho-
    ciaż w domu frankońskim ma gość prawo do. up-
    rzejmości.
    Usta pani z Meersburga drgnęły lekko.
     Grzesznicy, wykluczeni z owczarni Chrystu-
    sowej, tracą wszelkie prawa doczesne, a po śmier-
    ci czeka ich ogień piekielny.
    Głos jej był twardy, suchy.
    Bertold utkwił oczy w posadzce. Kłuło go
    chłodne spojrzenie matki.
     W takim razie nie zasługiwałbym i ja na
    twoją pobłażliwość  rzekł głosem zdławionym.
     Dla syna może się matka narazić na słuszny
    gniew Boga, lecz dla obcego nie wolno katoliczce
    łamać przepisów świętego Kościoła. Bóg nie prze-
    baczyłby mi nigdy, gdybym się okazała słaba
    97/170
    wobec palatyna Ulryka, który zaprzedał pyszną
    duszę szatanowi. Wieść o jego bluznierstwach
    doszła i do naszego ustronia. Jak możesz ode mnie
    żądać, abym uznawała gościa w szalonym
    grzeszniku, który nienawidzi Boga! Nienawidzieć
    Boga?! Piekło wysłało tego opętańca na ziemię
    gwoli kuszeniu dusz, nieumocnionych dostate-
    cznie w świętej wierze.
    Pani z Meersburga przeżegnała się ze zgrozą.
     Palatyn Ulryk nienawidzi tylko Hildebranda
    i mnichów  bronił Bertold przyjaciela.
     Hildebrand!?  zawołała matka.  Kimże
    jest ten znienawidzony przez was Hildebrand?
    Jako pan uczony w piśmie, powinieneś wiedzieć,
    że najsłodszy Syn Boga Ojca, Jezus Chrystus,
    złożył klucze Królestwa Niebieskiego w ręce św.
    Piotra, wielki zaś apostoł powierzył je biskupowi
    rzymskiemu. Ten nienawistny wam Hildebrand
    jest zastępcą Boga na ziemi, jest sędzią twojej
    grzesznej duszy. Kto obraża biskupa rzymskiego,
    ten obraża Boga.
     Inaczej uczÄ… biskupi dworscy.
     O, wasi biskupi dworscy  mówiła pani
    z Meersburga  skrzywiwszy usta pogardliwie;
    któryż szczery katolik udaje się po słowo prawdy
    i pociechy do świeckiego duchowieństwa? Szatan
    98/170
    pychy i bogactwa owładnął ich serca, iż zapom-
    nieli dawno o cnotach chrześcijańskich. Ocierając [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl