-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Masz jakiś pojemnik? Chętnie wziąłbym trochę do domu.
Uniosła brwi, jej uśmiech stał się jeszcze szerszy.
%7Å‚artujesz, prawda?
Jasne. Tak przywykłem do fast foodów, że gdybym zjadł dwa domowe posiłki pod rząd,
pewnie bym się rozchorował.
Powinieneś zdrowiej się odżywiać.
Czasami w ogóle nie mam czasu na jedzenie.
To fatalnie.
Czy to deklaracja, że zajmiesz się moją dietą?
Nigdy w życiu odparła z mocą, choć wiedziała, że tylko żartował.
Tak też myślałem.
Zaparzę kawę i przyniosę do salonu. Kasey wstała od stołu. Miała nadzieję, że Tanner
zrozumie delikatną aluzję i szybko się pożegna. Jednak zaczął zbierać naczynia. Zostaw to,
posprzątam pózniej.
Nie ma mowy. Ty gotowałaś, ja sprzątam.
Nie gotowałam.
Przecież wiesz, o co mi chodzi.
Tanner...
Kasey...
Na chwilÄ™ oboje zamarli.
No dobrze poddała się, z trudem zachowując spokój, bo cała płonęła.
Gdy zaczynał z nią żartować i flirtować, nie umiała oprzeć się jego urokowi.
Jakoś to przeżyjesz.
Nie byłabym tego taka pewna.
Nie wiedziałem, że jesteś taka uparta. Tanner nawet nie próbował ukryć rozbawienia.
Ale właściwie wielu rzeczy o tobie nie wiem dokończył ciszej.
Kasey wyczuła narastające napięcie. Szybko zajęła się przygotowywaniem kawy, by ukryć
drżenie rąk. Potem wspólnie zanieśli filiżanki, dzbanek i ciasteczka do salonu. Kasey usadowiła
się w przepastnym fotelu, Tanner usiadł naprzeciwko niej na kanapie.
Zachowywał się bardzo swobodnie, jakby był u siebie w domu. Z westchnieniem ulgi
rozluznił krawat i wygodnie wyciągnął nogi. W milczeniu popijali kawę.
Czy są jakieś postępy w śledztwie? spytał Tanner i poczęstował się ciasteczkiem.
Nic mi o tym nie wiadomo. Detektyw Gallain miał zamiar jeszcze raz nas wszystkich
przesłuchać, ale jeszcze się nie pokazał.
Zrobiłby lepiej, gdyby zamiast zadawać te same pytania, zajął się ściganiem mordercy.
Owszem.
Według mnie nic ci nie grozi, ale rozumiem twoje obawy. Zwłaszcza w nocy każdy
niepokojący dzwięk może naprawdę przerazić.
Całe szczęście, że to tylko kot.
Mimo wszystko bądz ostrożna. Nie wystawiaj się niepotrzebnie na ryzyko.
Spróbuję.
Nie powinnaś zostawać tak długo w biurze.
Przecież pracuję teraz dla ciebie odparła. Jego szczera troska sprawiła jej przyjemność,
ale starannie to ukryła.
Twoje bezpieczeństwo jest ważniejsze.
Kiedy przyjechałam tu pół roku temu, miałam głowę pełną marzeń. Chciałam wreszcie
rozwinąć skrzydła, zrobić coś na własny rachunek. No i zobacz, jak to się skończyło. Tkwię po
uszy w bagnie.
Jeszcze wszystko się ułoży. Wierzę w ciebie.
A ja nie bardzo.
Przecież w przeciwnym przypadku bym cię nie zatrudnił.
Miała nadzieję, że nie okłamuje jej z litości.
Nieustannie roztrząsała wszystkie za i przeciw, głównie po to, by utwierdzić się w słuszności
podjętej decyzji. Zlecenie Tannera spadło jej jak z nieba, ale on nigdy nie może poznać prawdy. I
nie pozna, jeśli ona przestanie tracić głowę w jego obecności.
Kasey, przestań się tak dołować.
Wcale nie jestem zdesperowana odparła ze złością. Muszę zacząć wszystko od
nowa, ale dam sobie radÄ™.
Powiedziałaś, że chcesz rozwinąć skrzydła, zrobić coś na własny rachunek. Na chwilę
zawahał się, potem ciągnął dalej: Czy to znaczy, że kiedy byłaś żoną Marka, nie czułaś się
spełniona?
Wiedział, że nie powinien o to pytać, ale nie mógł się powstrzymać. Kasey na pewno się
oburzy i powie mu, żeby pilnował własnego nosa. Jednak im bardziej wzbraniała się mówić o
przeszłości, tym bardziej rosła jego ciekawość.
Może nie zrealizowałam się zawodowo, ale to nie znaczy, że byłam nieszczęśliwa
powiedziała obronnym tonem.
Właśnie to chciałem usłyszeć zapewnił ją łagodnie. Zawsze dobrze ci życzyłem.
Zaskoczył ją tym stwierdzeniem. Zakłopotana, przygryzła wargę, a potem wyznała:
Mark nie miał głowy do interesów. Nie mogła uwierzyć, że to powiedziała, ale skoro
już zaczęła, mówiła dalej: O naszej opłakanej sytuacji finansowej dowiedziałam się dopiero
po jego śmierci.
Czy właśnie dlatego postanowiłaś wrócić do pracy?
Nie, i tak zamierzałam to zrobić, a brak pieniędzy tylko przyśpieszył decyzję.
Tanner w zamyśleniu potarł brodę.
JesteÅ› dobra w tym, co robisz. Na pewno odniesiesz sukces.
Chciałabym.
Nie wierzysz w to?.
Bo to nie takie proste. W tej branży trudno cokolwiek przewidzieć. Czasami o sukcesie
decydują na pozór nieistotne szczegóły. Każdy klient wymaga indywidualnego podejścia.
Wykazałaś się takim podejściem w stosunku do mnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zambezia2013.opx.pl