• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

     Król przebywa w tych apartamentach!
     Dziękuję  szepnęła Sadie i oficer oddalił się.
     A teraz idz Sadie i poszukaj swego Aliego!
    Sadie padła z płaczem do stóp swojej pani i całowała brzeg jej sukni.
    Mary podniosła ją.
     Nie płacz, Sadie, wszystko będzie dobrze, a teraz idz! Mary otworzyła powoli olbrzymie drzwi w złotych
    okuciach. Pośrodku sali na ukwieconym ołtarzu tronował Budda! Na stopniach
    prowadzących do ołtarza, leżała chorągiew. Poza tym Mary nikogo nie ujrzała, tylko z sąsiedniej ubikacji dobiegł
    dobrze znany jej głos i drugi szepczący płaczliwie:
    - Nie - odezwał się piękny, męski głos.  Musisz pójść, Dharam-ba' Musisz dalej żyć dla dobra naszego narodu,
    nawet wbrew twojej woli. Będą potrzebowali jeszcze twojej mądrej głowy! Idz do brata mego do Mandalaihu i
    przeczekaj tę burzę. Wydam jeszcze proklamację do moich braci którą obwieścisz przed wyjazdem. Nikomu nie
    będzie wolno odbudować tego pałacu z gruzów, słyszysz? To pomnik walk o wolność Indu!
     Królu mój!
     Dobrze już, dobrze! Nie ciężko mi umrzeć, Dharamba! A teraz idz, już czas!
    Mary podbiegła ku stopniom ołtarza, opuszczając z drżących rąk białe kwiaty akurat na czerwono-zielono-białą
    chorągiew z pajęczyną po środku. Wstrzymała oddech... i teraz usłyszała tylko płacz Dharamby. Wtedy pojęła nagle,
    jak śmiertelnie zraniona sarna, że śmierć stoi przed nią, nieubłagana, nieunikniona, krzyknęła głośno i padła
    nieprzytomna na stopnie.
    Dharamba opanował się i wyszedł, Bharadvaja został sam!
    Zdawało mu się że ktoś krzyknął... nadsłuchiwał pilnie... gdzieś... jakaś kobieta! Tuż obok słyszał szmer... jakby ktoś
    upadł!
    Pośpieszył do sąsiedniej sali, ale nikogo nie dostrzegł. Tylko Budda tronował cicho i spokojnie pośród tysiąca
    kwiatów, przed nim leżała święta chorągiew, a na niej... o miłosierny Boże, to niemożliwe, to halucynacja... głowa o
    blond włosach.
    Przyklęknął obok niej i wziął do rąk jej słodką, bladą twarz. %7łyła, nic jej się nie stało, to na pewno tylko
    podenerwowanie! Dlaczego ona przyszła? Czy w imieniu swego ojca? A więc widzi ją jeszcze raz przed swoją
    śmiercią! Los spełnił jego najgorętsze życzenie!
     Mary, Mary Crag!  powoli ją uniósł. Mary otworzyła oczy, a wzrok jego był tak bolesny i tak pełny miłości, że
    nie mógł słowa wydobyć z siebie... patrzył tylko w jej oczy, jakby cały świat w nich leżał, życie i śmierć, a teraz
    lekko poruszyły się jej usta:
     Bharadvaja! Muszę ci powiedzieć, jak bardzo cię kocham. Jak bardzo cię pokochałam od pierwszego dnia... do
    ostatniego! Wszystko kocham w tobie: twoje oczy, twoje usta, ręce, serce, duszę, twój głos i twój umysł! Nie ma
    lepszego miejsca dla mnie, jak w twoim sercu, w twoich ramionach. Z tobą razem chcę umrzeć!
     Mary!
     Nie mogę żyć bez ciebie, tak bardzo cię kocham! Gdy pałac runie chcę leżeć na twoim sercu.
    Bharadvaja porwał ją w ramiona i całował, całował bez przerwy.
    Usiedli na stopniach ołtarza wśród kwiatów, u stóp Buddy i świętej chorągwi. Bharadvaja był, jak ogłuszony
    szczęściem. Wciąż jeszcze nie mógł pogodzić się z myślą, że ona siedzi obok niego i go kocha!
    Jej jasna głowa leżała na jego piersi, trzymał ją w swoich rękach, jak tego ona zawsze pragnęła.
    * *
    Zakochanym mijały godziny niepostrzeżenie, jak minuty. Jedno zatopione w drugim, zapomnieli o czasie i miejscu.
    Któż by się zresztą temu dziwił?
    %7łe też pozostawiono im jeszcze czas, powiedzieć sobie wszystko, nadzieje, niepokoje, cierpienia i radości!
    A słowa wszystkie przerywano, dość często i dławiono oszałamiającymi pocałunkami i pieszczotami. Zmieszanymi
    trwożnym uczuciem  jeszcze patrzymy na siebie, lecz wnet wszystko minie!
    Mały zegar wydzwonił - raz - dwa! Wpół do dwunastej! Jeszcze pół
    godziny!
     Teraz muszę Johnowi, naszemu szoferowi wręczyć list, on czeka przed portalem. Musi zaraz wrócić i list ten
    oddać ojcu o dwunastej godzinie!
     Pójdę z tobą, Mary! Ani jednej minuty nie chcę być bez ciebie!  i ruszyli obok siebie do wyjścia, gdzie
    cierpliwie czekał, niczego nie przeczuwający John.
    Samochód ruszył powoli w drogę powrotną pusty!
    * *
    Miss Black, ani też John nie wiedzieli o znaczeniu godziny rozpoczęcia działań wojennych. W pokoju Mary stały już
    przygotowane walizki i suknia do przebrania się. Miss Black czekała w swoim pokoju na przybycie auta.
    Wyjrzała przez okno  przecież auto stoi obok garażu, całe zakurzone! A gdzie Mary? Miss Black zeszła na dół, aby
    zapytać o to Johna. Tak długo chyba nie bawi w kościele, zazwyczaj jest ona punktualna, dziś wyraznie zaznaczyła:
     o wpół do dwunastej.
     Gdzie jest John, Willy?
     Na górze w swoim pokoju, poszedł się odświeżyć  odparł chłopak.
     Biegnij, niech zaraz zejdzie na dół! Wkrótce zjawił się John, trzymając zapieczętowany list w ręku.  Gdzie jest
    lady, John?
     W pałacu, miss.
     W pałacu?  miss Black zaniemówiła.  Dlaczego?
     Nie wiem, na polecenie lady musiałem odwiezć ją tam wprost z kościoła. Czekałem tam dość długo, dopóki nie
    zjawiła się i nie oddała mi tego listu, który mam oddać panu gubernatorowi o dwunastej godzinie.
     Chodz ze mną natychmiast do Ekscelencji, pośpiesz się, szybko, szybko!
    Miss Black pociągnęła Johna za ramię. Szofer przeczuwając coś złego puścił się pędem przed miss Black i mocno
    zakłopotany kazał zameldować się gubernatorowi.
     List Ekscelencjo... natychmiast czytać... od lady... ona jest w pałacu. Gubernator skoczył na równe nogi,
    wybałuszając oczy na Johna.
     Co mówisz? W pałacu?... W pałacu?
     Tak jest, w pałacu maharadży. Kazała odwiezć się tam i teraz poleciła mi...
    Gubernator zatoczył się a dwóch oficerów go pochwyciło. Major Fisher skoczył do telefonu:
     Halo... Komendantura? Dowództwo bateri? Mówi major Fisher. Natychmiast wywiesić białą flagę... nie strzelać,
    nie strzelać...!
    Za pózno! Wtem zagrzmiało, aż szyby w oknach zadzwoniły i mury zadrgały... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl