• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    przytulnego mieszkania, bo zagroziłoby to zaburzeniem
    istniejącego status quo. Bezpieczniej będzie spędzić ten
    wieczór wmieście, z dala od wygodnego łoża wsypial-
    ni. - Chętnie przyjmę twoje zaproszenie - oświadczyła.
    - A ja twoje - odparł. Ich spojrzenia skrzyżowały
    się. Woczach Hugh było wiele ciepła.
    Eve potrząsnęła głową.
    janessa+Endra
    us
    o
    l
    a
    d
    -
    n
    a
    c
    s
    64
    - Jeszcze nie zaskarbiłeś sobie mojego zaufania.
    Uśmiechnął się doniej rozbrajająco.
    - Widzę, że muszę dokonać czegoś, co przechyli
    szalę na moją stronę. - Zamilkł, dopił kawę, wytarł
    dłonie w serwetkę, potem zajrzał jej głęboko w oczy
    i zakomunikował: -Piątek, siódma trzydzieści wieczo-
    rem. Strój wizytowy, ale bez przesady. Przyjadę po
    ciebie.
    Nie czekając na jej zgodę, wstał i wyszedł. Eve
    została przy stoliku, usiłując złapać oddech i przywo-
    łać na ratunek resztki zdrowego rozsądku.
    Chyba oszalałem, myślał Hugh, wchodząc wpiątek
    rano do szpitala. Musimy razempracować i komplika-
    cje natury osobistej nie sÄ… nam potrzebne.
    - Jakleci?
    Obejrzał się i zobaczył doganiającą go Julię Fry. Na
    jej widok aż ścisnęło go w dołku. Tylko tego mu po-
    trzeba, by Julia wypytywała go o nową lekarkę.
    - Zwietnie. Ona doskonale zdaje egzamin.
    - Cieszę się. Nie chciałabym, żeby przez twój upór
    ucierpieli pacjenci. Tylko pamiętaj: ręce przy sobie.
    Apropos ręce. Dziś wieczoremmamy szkolenie z re-
    animacji. Sprawdziłam grafik, masz wolne, więc cię
    zgłosiłam.
    - To, że mamwolne, nie znaczy, że jestemwolny
    - zaripostował, lecz Julia tylko uniosła wysoko brwi.
    - Przeciwnie, chyba że chodzi o sprawę życia lub
    śmierci. To bardzo ważne szkolenie i uważam, że
    powinniśmy skorzystać z okazji. Poza tym już cię
    zgłosiłam.
    - Dobrze. Wobec tegozgłoś całymój zespół.
    janessa+Endra
    us
    o
    l
    a
    d
    -
    n
    a
    c
    s
    65
    Julia ponownie uniosła brwi.
    - Wszystkich?
    - Uhm- mruknął, siłą powstrzymując się od śmie-
    chu. - Mnie, O1ivera i Eve. Alison da sobie radÄ™.
    Niedawno przeszła szkolenie na ratunkowym.
    - Nie wiem, czybędą miejsca.
    - Na pewno. Wostateczności będziemy udawać, że
    jesteśmy jedną osobą i się wymieniać.
    - Aha. - Julia wyglądała na lekko zawiedzioną,
    więc Hugh nabrał podejrzeń, że coś się za tymkryje.
    Przy następnym zdaniu jego złe przeczucia potwier-
    dziły się. - Myślałam, że potemmoglibyśmy się gdzieś
    razem wybrać i pogadać przy kieliszku wina.
    Czyona nigdysiÄ™ ode mnie nie odczepi?
    - Przykro mi, ale na wieczór mamjuż inne plany.
    Związane z Eve, ale Julia nie musi otymwiedzieć.
    Im mniej wie o moim życiu prywatnym, tym lepiej.
    Aha, żebym nie zapomniał przełożyć rezerwacji na
    pózniejszą godzinę, zanotował w pamięci.
    - Toje zmień.
    Hughpotrząsnął głową.
    - Nic z tego. Dałemsłowo. Mur beton.
    - Rodzina?
    - Zgadłaś. Przepraszam, ale muszę pędzić. Czekają
    na mnie tony papierówdo przejrzenia. Poza tymnadal
    jestem na dyżurze, więc w każdej chwili mogą mnie
    wezwać na blok operacyjny. Nie zapomnij, zarezerwuj
    trzy miejsca na tym szkoleniu - dodał i po raz drugi
    tego samego dnia odszedł, nie dając kobiecie szansy na
    odpowiedz.
    - Zmiana planów.
    janessa+Endra
    us
    o
    l
    a
    d
    -
    n
    a
    c
    s
    66
    Eve odwróciła głowę i zmarszczyła brwi.
    - Planów?
    - Na dzisiaj. Julia stwierdziła, że przyda nam się
    szkolenie z reanimacji. Zgłosiła nas, to znaczy ciebie,
    mnie, i O1ivera. Szósta trzydzieści. Sala wykładowa.
    - Aha - mruknęła Eve. Ale ze mnie idiotka, pomyś-
    lała. Czuję się straszliwie zawiedziona, a przecież
    wyrzucałam sobie, że się zgodziłam. - Będziemy
    musieli kiedy indziej umówić się na kolację - rzekła.
    Miała nadzieję, że jej głos nie zdradzał rozczarowania.
    - Nie, po prostu umówimy się trochę pózniej. Ale
    jeśli o północy zamierzasz przemienić się w dynię, to
    umówimy się innego dnia. Na wszelki wypadek zamó-
    wiłem już stolik na dziewiątą trzydzieści. W ten
    sposób, jeśli skończymy do wpół do ósmej, będziemy
    mieli mnóstwo czasu, by wyszykować się, jak należy.
    - Jak należy? - spytała ze śmiechem. - To gdzie ty
    mnie zabierasz?
    - Wpewne miejsce, gdzie jest wytwornie i sym-
    patycznie. Oboje jesteśmy tego warci, prawda?
    Serce zabiło jej mocniej, lecz zignorowała ten syg-
    nał ostrzegawczy.
    - Dziewiąta trzydzieści? Mnie wystarczy dziesięć
    minut, żeby się przebrać. Nie moglibyśmy spotkać się
    wcześniej? Uschniemy z głodu.
    - Zgoda. Ósma czterdzieÅ›ci pięć.
    - Dzięki. A tak gwoli ścisłości, to kareta zmieniła
    siÄ™ w dyniÄ™.
    Hugh wzruszył ramionami, a Eve pomyślała, że to
    najbardziej seksowny gest, jaki widziała od dawna.
    - Czy to takie ważne? - spytał z błyskiemw oku.
    - No... Robota czeka. Czas zacząć obchód.
    janessa+Endra
    us
    o
    l
    a
    d
    -
    n
    a
    c
    s
    67
    Pierwszą pacjentką, którą odwiedzili, była Beth
    Ryan, u której w środę nastąpiło oderwanie łożyska.
    - JaksiÄ™ pani czujÄ™? - zaczÄ…Å‚ Hugh.
    Pani Ryanprzewróciła oczami.
    - Pomijając przecięty brzuch, czego nie było wpla-
    nach, marudnego dwulatka, który doprowadza mojego
    męża do szału, i samochód z wgniecionymbokiem, to
    dobrze.
    - No tak. Nie zapominajmy, że pani żyje i ma
    zdrowe dziecko, co zawdzięcza pani obecnej tutaj
    doktor Spicer i jej instynktowi - przypomniał Hugh.
    Kobieta zwróciła czuły wzrok na leżące obok niej
    maleństwo.
    - Tak, oboje żyjemy i to jest najważniejsze. Czyli
    to pani powinnamdziękować, że nie puściła mnie pani
    do domu, tak? - spytała, zwracając się do Eve.
    - Doktor Douglas zgodził się ze mną, że lepiej na
    zimne dmuchać.
    - Eve wydawało się, że jest przewrażliwiona, ale
    czasami trzeba zaufać intuicji. I okazało się, że ma
    nosa. Jak się ma maleństwo? - spytał Hugh.
    - %7łarłok. Pierwszą noc spędził na oddziale inten-
    sywnej opieki noworodków, ale lekarz prowadzący
    doszedł do wniosku, że w trzydziestympiątym tygo-
    dniu jest właściwie zdolny do samodzielnego życia,
    a ponieważ tak ładnie je, uznał, że może być tu ze
    mnÄ….
    - Znakomicie. Proszę odsłonić brzuch. - Hugh
    obejrzał szwy i przystąpił do badania pacjentki. - Są-
    dzę, że jeśli wszystko z małym będzie w porządku,
    w poniedziałek możecie wrócić do domu - oznajmił.
    ZajętybadaniemHughnie dostrzegł braku entuz-
    janessa+Endra
    us
    o
    l
    a
    d
    -
    n
    a
    c
    s
    68
    jazmu na twarzy pani Ryan, lecz Eve zauważyła jej
    wahanie.
    - Wolałaby pani zostać dłużej wszpitalu? - spytała
    Å‚agodnym tonem.
    - Nie, nie - zaprzeczyła kobieta, lecz zaraz dodała:
    - Sama nie wiem. Christopher jest takim żywym
    dzieckiem, a mnie jeszcze wszystko boli. Nie wiem,
    czy mogę się nim opiekować...
    - Zdecydowanie nie - oświadczył Hugh. - Musi
    pani mieć kogoś do pomocy. Może się pani opiekować
    niemowlęciem, ale dwulatkiem musi zająć się ktoś
    inny. Oczywiście, że może go pani przytulić, poczytać
    mu albo pobawić się z nimzabawkami, ale nie wolno
    pani go dzwigać, więc przez kilka tygodni ktoś musi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl