-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
58 SUSAN STEPHENS
zachowa. NiewÄ…tpliwie jej pragnÄ…Å‚, lecz powstrzymy-
wała go duma. To on zrobił pierwszy krok, a ona go
odrzuciła, potem jeszcze raz... i znowu...
Musiała mu jakoś zakomunikować, że powinien za-
pomnieć o tym, co wcześniej zdarzyło się między nimi.
Czy miała teraz sięgnąć do guzików jego koszuli?
Czuła, jak jej serce mocno wali, kiedy przygotowywała
się do następnego ruchu. Xavier ułatwił jej zadanie: gdy
na niego spojrzała, założył kosmyk jej włosów za ucho.
Wówczas chwyciła go za rękę, by dotknął jej piersi,
ukrytych pod bawełnianym podkoszulkiem. Natych-
miast przejÄ…Å‚ inicjatywÄ™.
Nie! krzyknęła tylko jedno słowo, które roz-
dzieliło ich niczym klaśnięcie bata.
Wułamku sekundy wyskoczyła z łóżka i przywarła
do ściany. Pokój był tak mały, że mogła uciec od
Xaviera tylko na metr. To jednak musiało wystarczyć.
Xavier natychmiast dzwignął się z łóżka i stanął obok
niej. Górował nad nią wzrostem, siłą i sprawnością, był od
niej oddalony o centymetry, lecz równie dobrze mogli
znajdować się w odległości wielu kilometrów od siebie.
Sophie widziała w jego twarzy wyłącznie złość i pogardę.
Co ty sobie wyobrażasz?!
Przycisnął zaciśnięte pięści do ściany po bokach jej
głowy, a wtedy krzyknęła przerażona i bezsilnie osunęła
się na podłogę, zasłaniając twarz rękami.
Sophie?
Miała wrażenie, że jego głos dociera do niej z oddali
i jest ledwie szeptem.
Sophie... powtórzył, klękając przy niej. Co się
stało?
NAJBOGATSZY HISZPAN 59
Nie zamierzał jej dotykać jeszcze nie.
Sophie pomyślała, że już nigdy jej nie dotknie. Była
o tym absolutnie przekonana.
Zauważył, jak bardzo jest blada, z pewnością na
skutek przemęczenia. Przyszłomudogłowy, że Sophie
wygląda na szczerze przerażoną i być może wcale nie
udaje. Zawsze istniała możliwość, że nie wiedziała, jak
się zachować, i spodziewała się kary za swój brak
doświadczenia. Zrobiło mu się przykro. Czy naprawdę
czuła przed nim strach? Wykluczone, przecież nie nale-
żał do mężczyzn, którzy lubili budzić lęk. Poczuł przy-
pływ czułości, choć nie był gotów otworzyć się przed
kobietą, a zwłaszcza przed Sophie Ford. Co by powie-
dział mamie? Mamo, patrz, kogo przyprowadziłem!
Wykluczone.
Ponownie popatrzył na Sophie, tym razem oczami
lekarza. Tkwił w niej głęboko zakorzeniony problem,
sięgający odległej przeszłości. Doszedł do wniosku, że
prześladuje ją jakieś zdarzenie, od którego dziewczyna
nie potrafi się wyzwolić. A może po prostu zmęczyła ją
rola gracza, co potrafił zrozumieć. Pomyślał, że niepo-
trzebnie siÄ™ rozczula.
Przyniosę ci coś na sen mruknął i wstał.
Tak. Dziękuję wykrztusiła Sophie. Zaczekała, aż
zamkną się za nim drzwi, a wówczas podniosła się
i wczołgała do śpiwora.
Xavier przyniósł kubek ciepłego mleka. Sophie piła
łapczywie, kurczowo ściskając naczynie. Uśmiechnął
się ironicznie. W jego sercu powinno być miejsce wyłącz-
nie na zemstę, a tymczasem Sophie odkryła w nim pusty
zakątek, który postanowiła przejąć na własność.
60 SUSAN STEPHENS
A, niech tam mruknął pod nosem i pochylił się,
by delikatnie musnąć ustami jej czoło.
Musiałaby z nim współpracować, aby miał szansę ją
uwieść, wykorzystać i porzucić. Nagle stracił pewność,
czy jego pierwotny scenariusz jest możliwy do zrealizo-
wania.
Wstał i ruszył do wyjścia, lecz na progu się za-
trzymał. Ujrzał zdjęcie matki Sophie i uświadomił so-
bie, że naprawdę mięknie. Dziewczyna znalazła chwilę,
by wsunąć ją w ramę lustra; była w tym pokoju od pięciu
minut, a już ozdobiła go podobizną członka rodziny.
Czy teraz znajdzie gdzieÅ› miejsce dla ojca?
Zpij dobrze pożegnał się z nią. Do zobaczenia
rano.
Zgasił światło i wyszedł z pokoju.
Zasnęła natychmiast po tym, jak dotknęła głową
poduszki, a następnego ranka obudziłyją kroki Xaviera
na korytarzu. Wypełzłaześpiwora, pospiesznie się ubrała
i wyszła z pokoju. Postanowiła zachowywać się tak,
jakby poprzedniego wieczora nic się nie zdarzyło. Tylko
w ten sposób mogli ze sobą współpracować. Z ulgą
zauważyła, że Xavier doszedł do tego samego wniosku.
Która godzina? Zapomniałaprzestawić zegarek na
lokalny czas i mogła tylko zgadywać, żejest tuż po świcie.
Pora popływać odparł swobodnie i ręką nastro-
szył krótkie, ciemne włosy w sposób, do którego zdążyła
przywyknąć.
Popływać?
Czemu nie? W zasadzie chciał samotnie przemy-
śleć to, co zaszło wieczorem, lecz skoro już wstała...
NAJBOGATSZY HISZPAN 61
Miejscowa woda spływa z lodowców.
No i? spytał z zainteresowaniem.
No i jest lodowata wyjaśniła.
Sophie, nie tak dawno temu przyjeżdżałaś do Hisz- [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zambezia2013.opx.pl