-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
może się pan dać sprowokować.
- Aatwo mówić - westchnął Bruce.
- Chce pan zostać w domu?
- Do chwili gdy uda mi się porozmawiać z Laurą - odparł twardo
Leindecker. - Ona musi mnie wysłuchać. Od tego zależy nasza
przyszłość.
Sawyer wyprostował się w fotelu. Zgodził się reprezentować
Leindeckera, nie poznawszy dobrze jego sprawy. Teraz nadarzała się
okazja, żeby wyjaśnić wszystkie wątpliwości.
- Czy to znaczy, że nie chce pan rozwodu?
- Nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji - odparł ostrożnie
Bruce.
- W każdym razie będzie pan się starał ratować małżeństwo?
Na drugim końcu linii rozległo się ciężkie westchnienie.
- Jeśli to będzie możliwe - odrzekł, nie zwracając uwagi na to, że
tak sformułowane pytanie jest tylko inną wersją poprzedniego.
- Czy nie zastanawiał się pan nad pójściem do rozjemcy? -
zapytał Sawyer.
- Prawdę mówiąc, mam urwanie głowy w firmie i nad niczym
się jeszcze nie zastanawiałem. Chciałbym najpierw nawiązać jakiś
kontakt z Laurą. Córka wyjechała, więc teraz powinno to być
Å‚atwiejsze.
Sawyer zawahał się. Chciał się dowiedzieć o jeszcze jednym,
istotnym dla sprawy szczególe.
- Czy - zaczął - czy ten romans już się skończył?
100
RS
- Oczywiście - odparł krótko Leindecker.
- To znaczy, że jeśli pańska żona wynajmie prywatnego
detektywa i tak niczego siÄ™ nie dowie?
- Oczywiście - powtórzył bez wahania Leindecker. Sawyer
odetchnÄ…Å‚ z ulgÄ….
- Zatem życzę powodzenia w negocjacjach z żoną - powiedział. -
Proszę uważać, zdradzone kobiety potrafią być nieobliczalne.
Leindecker podziękował mu za radę i zakończyli rozmowę.
Sawyer spojrzał na zegarek. Miał jeszcze pół godziny do wizyty
następnego klienta. Właśnie wziął do ręki akta, kiedy nagle
przypomniał sobie gorące usta Faith i wszystko w nim zamarło. Jemu
również przydałoby się powodzenie w negocjacjach. Wiedział jedno -
ich znajomość powinna ulec przeobrażeniu. Co prawda znali się i
przyjaznili od dawna, ale nigdy przedtem nie byli oboje wolni. Gdyby
nie podwójny rozwód, z pewnością nie pozwoliliby sobie na to, co
stało się w piątek.
Teraz powinien tylko przekonać Faith, że muszą raz jeszcze
wszystko przedyskutować.
101
RS
ROZDZIAA 6
Faith przez cały tydzień usiłowała wmówić sobie, że Sawyer jest
tylko jej najlepszym przyjacielem, a to, co się zdarzyło, nie ma
najmniejszego znaczenia. Nic z tego. Mimo wysiłków nie mogła
zapomnieć, jak kochał się z nią na dywanie piątkowego wieczoru ani
jak całował ją w jej własnym gabinecie.
Nie potrafiła pozbyć się myśli o Sawyerze. Co więcej,
wyobraznia podsuwała Faith ekscytujące obrazy ich miłości. Sawyer
okazał się niezwykle czułym, ale i pełnym temperamentu kochankiem.
Wyzwalał w niej namiętność, o którą nigdy by się nie podejrzewała.
Musiała sobie to powiedzieć: traciła przy nim głowę.
Godziny w kancelarii ciągnęły się w nieskończoność.
Codziennie z biciem serca czekała na przerwę na lunch albo koniec
pracy. Wówczas chodziła korytarzami, kręciła się przy kiosku czy
dowiadywała o pocztę, chociaż wiedziała, że Loni już się tym zajęła,
byle tylko natknąć się na Sawyera. Nic takiego jednak nie nastąpiło, a
jej zabrakło śmiałości, żeby zatelefonować czy wybrać się do niego z
wizytÄ….
Wreszcie w piątek zdecydowała się do niego zadzwonić. Telefon
był bez przerwy zajęty. Postanowiła więc wybrać się do sekretariatu
Sawyera osobiście.
Przez cały tydzień nie udało się jej przypadkowo" z nim
zobaczyć, a teraz od razu spotkała go w windzie.
- Ach, Sawyer! - wykrzyknęła, udając zaskoczenie. Próbowała
powstrzymać drżenie rąk, chociaż nie było to łatwe.
102
RS
Sawyer uśmiechnął się do niej promiennie. Miał zmoczony
płaszcz i kapelusz. Zapewne wracał z jakiegoś spotkania na mieście.
- Cześć, Faith. Miło cię widzieć. Dokąd się wybierasz? - spytał.
- Do ciebie - odpowiedziała zgodnie z prawdą. - Na próżno
usiłowałam się dodzwonić.
Sawyer zdjął kapelusz. Kilka kropel deszczu spadło na podłogę
windy.
- To moja nowa sekretarka - powiedział. - Ciągle okupuje
telefon. Będę musiał o tym z nią pogadać.
Winda zatrzymała się na piętrze. Sawyer wskazał jej gestem
drogÄ™.
- Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam?
- Nie, nie. Wracam z sądu i właśnie chciałem napić się kawy -
powiedział. Był zadowolony, że wpadła. Przynajmniej takie sprawiał
wrażenie. - Napijesz się ze mną?
- Bardzo chętnie.
Kiedy weszli do kancelarii, sekretarka, Å‚adna, krzykliwie
umalowana brunetka, rzeczywiście rozmawiała przez telefon. Na ich
widok wyraznie się speszyła. Sawyer posłał jej surowe spojrzenie, ale
powstrzymał się od uwag.
- Proszę dwie kawy - zadysponował. Sekretarka skinęła głową,
trzymając jeszcze słuchawkę przy uchu.
Weszli do gabinetu. Sawyer wskazał Faith wygodny, skórzany
fotel. Pokój był urządzony niemal luksusowo. Kiedy tu była ostatnio,
prezentował się dużo skromniej, ale od tego czasu minęło pięć, a
może sześć lat.
103
RS
- Dobrze ci się powodzi - stwierdziła, rozglądając się dokoła.
- Pewnie tak jak tobie, tyle że dłużej pracuję - powiedział. -I jak?
Wszystko w porzÄ…dku?
Faith nie wiedziała, co odpowiedzieć. Czy chodziło mu o ciążę?
Było jeszcze za wcześnie na badania. A może o Laurę Leindecker?
Faith wybrała tę drugą ewentualność.
- Nie, niestety. Jestem tu właśnie w tej sprawie - powiedziała
najbardziej profesjonalnym tonem, na jaki mogła się zdobyć w tym
momencie. - Jakieś pół godziny temu widziałam się z panią
Leindecker w kawiarni na dole. Jest poważnie zaniepokojona.
Sawyer potrząsnął głową.
- A, Laura Leindecker! - Prawdopodobnie dopiero w tej chwili
przypomniał sobie o tej sprawie. - O co chodzi?
- Bruce Leindecker zniknął - odparła. - Najpierw przez tydzień
nie chciał się wyprowadzić z domu, a potem nagle nie pojawił się na
noc.
Sawyer powiesił płaszcz i kapelusz. Nie usiadł za biurkiem, lecz [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zambezia2013.opx.pl