• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    córką i Tilia mogła się przekonać, że i Amerykanin doskonale trzyma się w siodle. Zdawał
    się zrośnięty z koniem.
    Podążała za nimi w pewnej odległości, jak przystoi  pomyślała to z uśmiechem 
    skrom-
    nej guwernantce. Stajenni już czekali, by wziąć od nich wierzchowce. Pan Wickham
    popatrzył na Tilię zsiadającą z konia, po czym powiedział:
     Mam kilka spraw do załatwienia dziś rano. Proponuję, by w tym czasie odbyła pani
    lekcje z Mary-Lee. Pózniej zawiadomię panią o moich planach na popołudnie.
    Nie czekając na odpowiedz, odwrócił się i ruszył w stronę domu. Mary-Lee pogłaskała
    swojego kasztanka. Kiedy zabrano go do stajni, wsunęła rączkę w dłoń Tilii.
     A tak było cudnie!  westchnęła.  Wolałabym po śniadaniu pojechać na konną prze-
    jażdżkę, niż mieć te okropne lekcje.
     Skoro ojciec kazał, musimy się wziąć do lekcji  odparła Tilia.  Ale przyrzekam, że
    nie będzie to zwykła lekcja.
     A jaka?  spytała podejrzliwie Mary-Lee.
     Na pewno ci się spodoba, zobaczysz  odparła tajemniczo Tilia.
    Jedząc śniadanie, Tilia zastanawiała się, czy uda się jej zobaczyć z Robym.
    Najprawdopodobniej poprzedniego wieczoru wrócił z Patrickiem do Londynu. Jeśli jednak
    nocowali w dworku, to jej zdaniem popełnili błąd. Im mniej Clint Wickham wiedział, tym
    lepiej, choć właściwie nie miał powodu, żeby kojarzyć dworek z jej osobą.
    Po skończonym śniadaniu Mary-Lee spojrzała na nią wyczekująco.
     Co teraz będziemy robić?
     Pora na lekcję historii. Mary-Lee jęknęła.
     Nienawidzę historii, ale tatuś mówi, że muszę się jej uczyć.
     Obiecałam ci, że to nie będzie zwyczajna lekcja  przypomniała dziewczynce Tilia. 
    Zaraz wyruszymy w obchód po domu. Tu każdy pokój kryje w sobie cudowną legendę.
     Legendę?  w głosie dziecka zabrzmiał szczery zachwyt i po chwili Mary-Lee
    tańczyła dookoła swej opiekunki.
    Tilia wolała uniknąć spotkania z panem Wickhamem, więc zaczęły zwiedzanie od góry.
    Ponieważ znała historię każdego kamienia i każdej cegły, pewna była, że zdoła zaciekawić
    Mary-Lee. Tak też się stało już w chwili, gdy weszły na dach.
    Przed nimi rozpostarł się zapierający dech w piersiach widok na całą okolicę. Na dachu
    stały stare posągi; dostrzegły także pusty maszt flagowy. Tilia wyjaśniła, że służy do
    wciągana chorągwi herbowej, kiedy w domu przebywa głowa rodu.
     Czemu więc tatuś nie wywiesił chorągwi?  spytała Mary-Lee.
     Może wywiesić tylko swoją własną, a ponieważ jest Amerykaninem, nie ma herbu 
    wyjaśniła Tilia i pomyślała, że pewnie dlatego Clint Wickham chce założyć w Anglii
    własną dynastię. Przyjąłby wówczas herb żony księżniczki, a jego nazwisko  pomyślała
    z pogardą  znalazłoby się w Almanachu Debretta.
    Tilia i Mary-Lee spędziły na górze dużo czasu. Do obiadu zwiedziły strych i dotarły do
    trzeciego piętra.
     Chcę wszystko zobaczyć! Każdy zakamarek!  wołała Mary-Lee.  Obiecała mi pani
    ciekawą historię o każdym pokoju.
     O każdym pokoju, każdej książce i każdym obrazie  potwierdziła z powagą Tilia.
    Spodziewała się, że Mary-Lee zostanie poproszona na dół, by mogła zjeść obiad z ojcem.
    Tymczasem lokaj zawiadomił, że pan Wickham je poza domem. Mary-Lee nie kryła
    swego rozczarowania, ale Tilia była zadowolona. Ponieważ pan Wickham nie wydał
    żadnych poleceń co do popołudnia, wybrały się na godzinną przejażdżkę  krótką, gdyż
    Tilia nie chciała zanadto forsować dziewczynki.
    Tym razem panna Stevens wybrała innego konia, równie wspaniałego jak ten, którego
    dosiadała rano. Miała wyrzuty sumienia, że jest nielojalna wobec starego Kingfishera.
    Jazda na
    młodym, pełnym życia koniu sprawiała jej jednak tak szaloną radość, że była nawet
    gotowa narazić się na gniew pana Wickhama.
    Kiedy po przejażdżce zasiadły do podwieczorku, powrócił pan Wickham. %7łyczył sobie, by
    córka zeszła do niego. Mary-Lee wyglądała niezwykle uroczo w obszytej koronką
    sukience przepasanej błękitną szarfą.
     Musisz iść na dół do ojca  powiedziała Tilia.
     A pani nie zejdzie?
     Nie, kochanie. Tatuś chce zobaczyć się tylko z tobą. Będę tu czekać na twój powrót, po-
    łożę cię spać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl