-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
która niewiele przedtem stanowiła fortecę kapitana.
Pozatykał, czym mógł, szpary i wyłomy będące dziełem jego własnych ludzi, po czym
podniósłszy drzwi zamknął je i zabarykadował wszelkiego rodzaju sprzętem.
Kiedy ukazali się żołnierze Holkara, Anglicy przyjęli ich ogniem z czterdziestu trzech
karabinków.
Kilkunastu Hindusów zginęło lub odniosło rany i ów niemiły początek pozbawił ich w
części animuszu.
Tysiąc rupii temu, który pierwszy wejdzie do pagody! zawołał Holkar, lecz jego
obietnica nie odniosła skutku. W przeciwieństwie do Anglików ukrytych w pagodzie Hindusi
pozbawieni byli osłony przed groznym ogniem nieprzyjaciół.
Cóż rzekł Korkoran do Holkara ci nieboracy drżą ze strachu na myśl, że spotkają się
twarzą w twarz z Brahmą i Wisznu. Trzeba im dać przykład.
64
I kapitan zeskoczył z konia. Wziąwszy z sobą dwudziestu ludzi rozkazał im podnieść pień,
który służył był Anglikom w walce przeciw niemu, i posługując się owym pniem jak taranem,
wyważył drzwi. Wpół odchylone, wsparły się na barykadzie.
Na ten widok Hindusi wydali okrzyk radości, była to wszak radość krótkotrwała, Anglicy
bowiem po raz wtóry zmierzyli się do oblegających, i to z tak małej odległości, że
najdzielniejsi zatrzymali się nie śmiać przekroczyć otworu ziejącego pewną śmiercią.
,,Gdybym miaÅ‚ tu z sobÄ… ze trzech dzielnych majtków z «Syna Burzy» pomyÅ›laÅ‚
Bretończyk wzdychając zaraz byśmy poszli na abordaż". Gdybyśmy przynajmniej mieli
armatę zwrócił się do Holkara.
A może by tak podpalić pagodę? odparł Holkar. Co pan sądzisz o tym?
Rad bym wielce rzekł Korkoran pojmać żywcem tego dżentelmena bez ogłady, który
chciał mnie rozstrzelać, skoro jednak nie ma innego sposobu, niech zostanie upieczony.
Zaraz też Hindusi zaczęli w pośpiechu ścinać leśną trawę i układać ją wokół pagody. Już
jeden z żołnierzy miał podłożyć ogień, gdy z oddali dobiegł odgłos kilku wystrzałów.
Korkoran i książę Holkar wytężyli słuch. Wasza Wysokość odezwał się Bretończyk.
Nie czas teraz na zemstę. Zostawmy Anglików i ruszajmy kłusem w kierunku Bhagawapuru;
te strzały bez wątpienia pochodzą od przednich straży Barcłaya.
W tejże samej chwili Holkar wydał rozkaz odwrotu w stronę głównego traktu wiodącego
do stolicy. Tam oddziały w szyku bojowym oczekiwały dalszych wypadków.
65
XV. O TYM, JAK LUIZA
POAO%7Å‚YAA SI NICZYM KOT
U STOP KSI%7Å‚NICZKI
NA GRZBIECIE POT%7Å‚NEGO SAONIA
Wkrótce potem ukazał się Sugriwa, a przednie straże pułkownika Bardaya deptały mu po
piętach.
Barclay zamierzał właśnie zwinąć obóz i wyruszyć na Bhagawapur, kiedy wielce
zdziwiony i oburzony dowiedział się, że John Robarts jest w niebezpieczeństwie. Na tę wieść
wraz ze swą kawalerią wyprzedził resztę armii, śpiesząc porucznikowi na odsiecz.
Sugriwa próbował stawić czoło gwałtownej szarży Anglików, ale nieprzyjaciel nie dawał
mu chwili wytchnienia i dzielny bramin, straciwszy połowę swoich ludzi, z niemałym trudem
połączył się z wojskiem Holkara.
Tymczasem na widok dwóch pułków hinduskich, które nieporuszone czekały na wroga w
szyku bojowym, angielska konnica wyraznie zwolniła tempo.
Z nieugiętej postawy Holkarowych jezdzców Barclay wysnuł wniosek, że dowództwo sił
nieprzyjacielskich spoczywa w rękach oficera daleko doświadczeńszego i zdolniejszego niż
ostatni z Raghuidów. Postanowił zatem obejść Hindusów z prawej flanki, zmusić ich do
zmiany frontu w centrum i wziąć w dwa ognie. Wydał stosowne rozkazy. Gdyby ów plan się
powiódł, Holkar miałby odciętą drogę do Bhagawapuru, który był nie tylko stolicą, ale nadto
główną twierdzą księcia. Wojsko hinduskie zostałoby rozbite. To jedno posunięcie mogło
położyć kres wojnie, a dla pułkownika Bardaya było ono tym bardziej ważkie, że wówczas z
nikim nie musiałby dzielić się sławą tak sprawnie przeprowadzonej wyprawy i owoce
zwycięstwa wyłącznie jemu przypadłyby w udziale.
Korkoran ze swej strony natężał myśl. Nie ulegało wątpliwości, że jedynie on i być może
Sugriwa zdolni są objąć dowództwo nad wojskiem Holkara. Stary książę, jakkolwiek dzielny,
nigdy nie był dobrym wojownikiem. Natura poskąpiła mu zimnej krwi, której , nie zdołał też
nabyć w walkach. Ponadto niepokoił! się na myśl o niebezpieczeństwie, w jakim na powrót!
mogłaby znalezć się księżniczka Sita skutkiem jego nieroztropności. A w końcu wielkim
zaufaniem darzył swego przyjaciela Korkorana.
Obydwaj popełniliśmy grubą omyłkę rzekł Bretończyk. Wasza Wysokość, że oblegał
tę przeklętą pagodę z nicponiem Robartsem w środku (oby go piekło pochłonęło!), ja zaś, że
nie przeszkodziłem w tym Waszej Wysokości.
Niepotrzebnie się tłumaczysz, drogi kapitanie odparł Holkar. Przecie to ja zawiniłem,
stary szaleniec! Jakem mógł dla chęci spalenia kilku dziesiątków Anglików wystawiać na
niebezpieczeństwo wolność mojej córki i mój tron!
Nie mówmy o tym przerwał Bretończyk, Przeszłość za nami, teraz winniśmy myśleć
o przyszłości. Jeśli tylko konnica nie ustąpi, nic nie test stracone. Niech Wasza Wysokość
obejmie dowodzenie prawego skrzydła, na wprost niego bowiem znajdzie się jazda sipajów.
Sugriwa ma wśród nich przyjaciół, którzy w rozstrzygającej chwili mogą księciu być [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zambezia2013.opx.pl