• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    gua, gdzie w sztuce zadawania śmierci i zaprowadzania terroru ćwiczył się młody oficer
    nazwiskiem Augusto Pinochet.
    Na placu Sebastiana Acevedo zawsze leżą kwiaty
    Z taksówki, którą przez opary gęstej lodowatej mgły przebijaliśmy się do centrum
    miasta, mogliśmy dojrzeć samotny krzyż stojący w atrium katedry i wiązanki wciąż
    świeżych kwiatów składane przez nieznane ręce. Sebastian Acevedo, skromny górnik
    40
    z kopalni węgla kamiennego, parę lat temu tu właśnie dokonał samospalenia, po bez-
    skutecznych staraniach, by dotrzeć do kogoś, kto wyciągnąłby z łap CNI  Central
    Nacional de Información czyli Krajowej Centrali Informacyjnej  jego dwudziesto-
    dwuletniego syna i dwudziestoletnią córkę, aresztowanych i torturowanych za niele-
    galne posiadanie broni.
    Sebastian Acevedo nie prosił, lecz przestrzegał. Arcybiskup był akurat w podróży,
    rozmawiał więc z kapłanami z arcybiskupstwa, rozmawiał z dziennikarzami poczyt-
    nych gazet, rozmawiał z przywódcami partii politycznych, rozmawiał z najpoważniej-
    szymi przemysłowcami i handlowcami, rozmawiał z każdym, kto tylko chciał go wysłu-
    chać, nawet z przedstawicielami rządu, i wszystkim mówił to samo: jeżeli nie zrobicie
    nic, żeby przestano torturować moje dzieci, obleję się benzyną i podpalę w atrium ka-
    tedry. Jedni mu nie uwierzyli, drudzy nie wiedzieli, co robić. W zapowiedzianym dniu
    Sebastiśn Acevedo przyszedł przed katedrę, wylał na siebie zawartość kanistra z ben-
    zyną i ostrzegł zgromadzony tłum, że jeśli ktoś przekroczy żółtą linię, podpali się. Nie
    pomogły błagania, rozkazy, ani grozby. Usiłując zapobiec dramatowi, jeden z karabi-
    nierów przestąpił żółtą linię, a wtedy Sebastian Acevedo stał się żywą pochodnią. %7łył
    jeszcze przez siedem godzin, przytomny, nie czując bólu. Czynem swym wywołał tak
    potężne poruszenie, że policja poczuła się zmuszona zezwolić, aby córka Sebastiana
    Acevedo odwiedziła ojca w szpitalu przed śmiercią. Lekarze woleli, by nie oglądała
    go w tak potwornym stanie, pozwolili więc jedynie na rozmowę.  Skąd mam wie-
    dzieć, że to naprawdę ty, Candelario?  zapytał Sebastian Acevedo, słysząc głos córki.
    Przypomniała mu wówczas pieszczotliwe przezwisko z dzieciństwa. Udało się wydostać
    rodzeństwo z izby tortur, czego domagał się i za co oddał życie ojciec męczennik. Oboje
    przeszli do dyspozycji cywilnego wymiaru sprawiedliwości. Ale od tamtej pory miesz-
    kańcy Concepción nazywają po cichu atrium katedry placem Sebastiana Acevedo.
    Jak ciężko jest przystrzyc zarost w Concepción!
    Zbyt duże to ryzyko pojawić się w tej historycznej twierdzy o siódmej rano, w ele-
    ganckim garniturze, ale z nieogoloną brodą. Wiadomo przecież, że przedstawiciel agen-
    cji reklamowej nosi w neseserze prócz miniaturowego magnetofonu  do notowania
    pomysłów  elektryczną maszynkę do golenia, umożliwiającą dokonanie koniecznych
    zabiegów toaletowych w samolocie, w pociągu czy w samochodzie  przed przyby-
    ciem na spotkanie. Na największe jednak ryzyko w Concepción narażał się człowiek,
    szukając cyrulika w sobotę o siódmej rano. Najpierw spróbowałem w jedynym zakła-
    dzie fryzjerskim otwartym o tej porze, w pobliżu Plaza de Armas. Nad wejściem wi-
    41
    siał szyld: Unisex. Jakaś mniej więcej dwudziestoletnia pannica zamiatała podłogę, ale
    tak niemrawo, jakby wciąż jeszcze spała, a chłopak w jej wieku porządkował toaletowe
    utensylia.
     Chcę się ogolić  powiedziałem.
     Nie  młody człowiek pokręcił głową  u nas tego nie robimy.
     Gdzie więc mam pójść?
     Niech pan pójdzie prosto dalej. Jest kilka salonów fryzjerskich.
    Doszedłem do następnej przecznicy, tej, gdzie wcześniej skręcił Franz, aby wynająć
    samochód. Nagle zobaczyłem, że legitymuje go dwóch karabinierów. Ode mnie także
    zażądali dokumentów, ale nie było problemów, przeciwnie. Franz zajął się wynajmowa-
    niem auta, a jeden z karabinierów zaprowadził mnie do drugiego zakładu fryzjerskiego
    o dwie przecznice dalej, otwierającego właśnie podwoje, i pożegnał się, salutując.
    Nad wejściem również wisiał szyld: Unisex. Podobnie jak w pierwszym zakładzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl