-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bogom.
Obróciła się wokoło i wbiła wzrok we mnie.
- A więc, kto jest prawdziwym wrogiem? Z kim powinnam walczyć?
Uśmiechnęłam się.
- Walcz ze mną, to cię zabiję, i nie uratujesz już nikogo. Walcz z demonami, tymi demonami zza zasłony, a
ocalisz miliardy istnień, może nawet więcej. I sama możesz zginąć. Skoro tak ci na tym zależy.
Odwróciwszy się do niej tyłem, podeszłam do Granta i Jacka. Obaj się we mnie wpatrywali. Zrobiłam do
nich minę. Dek i Mai zaczęli nucić melodię piosenki Eltona Johna The Bitch is Back. Wyciągnęłam dłoń i
poklepałam ich lekko po głowach.
Aagodne powietrze miękko owiało moją czaszkę. Zerknęłam przez ramię.
Posłanniczka znikła.
Wypuściłam z płuc powietrze, które nieświadomie wstrzymywałam, ale barki nadal miałam spięte. Grant
wsparł się ciężko na drewnianej lasce.
- Obeszłoby się bez tego - powiedział Jack bardzo cicho.
- Czy mamy ją ścigać?
- Jeszcze nie. Ona czuje się zagubiona i trochę żądna krwi. Ale tylko mojej i twojej. - Grant uniósł brew,
spoglądając na mnie. - Co to właściwie miało być? Piekielna pogadanka terapeutyczna o trudnej miłości?
- A ty wolałbyś poświęcić całą noc na poprawianiu jej humoru? - Dzgnęłam go palcem w pierś. - Panie
otwierający oczy" na nowy, wspaniały świat...
Grant łypnął na mnie spode łba. Jack potarł dłonią twarz.
- To moja wina. Chciała wiedzieć, co tutaj robię, dlaczego toleruję was oboje. Kiedy próbowałem wyznać jej
prawdę, że nie należę do bogów, ona...
- ...zle na to zareagowała - dokończył za niego Grant. -Wiesz co, Jack, nie mam nic przeciwko mówieniu
prawdy. Ale jak na tak sędziwego człowieka czasami popełniasz fatalne błędy w ocenie sytuacji. A może -
dodał w zamyśleniu, przypatrując się Jackowi bacznie, aby dać do zrozumienia, że zagląda głęboko w jego
wnętrze - to coś osobistego między tobą a nią.
Zmieszanie zamigotało w oczach Jacka. Zee podrapał się pazurami po rękach, a potem poskrobał podłogę,
robiąc świeże wyżłobienia obok starych, pokrywających drewniane deski.
- Poczucie winy gryzie, Wścibski Człowieku - zacharczał. - Ile serc ściskałeś?
Jack obrzucił Zee ostrym spojrzeniem.
- A ty?
Zee odsłonił zęby w okropnym uśmiechu.
- Możesz nas nazywać Kosiarzami Zwiata, ale ty robiłeś to samo z łańcuchami.
- Uratowałem tyle istot, ile się dało - szepnął Jack i potarł sobie brew. Jednak jego palce po chwili
znieruchomiały. Stał, zgarbiony, wstrzymując oddech i zakrywając twarz. -Ciągle uciekamy, ale nigdy dość
daleko.
73
Zee przymknÄ…Å‚ oczy.
- Labirynt pamięta.
Jack zadrżał. Podeszłam do Granta, a on zbliżył się do mnie, nasze ramiona się zetknęły. Choć nie
dotykaliśmy się dłońmi, czułam, że mnie obejmuje, tak jak ja jego. Dobrze mieć kogoś u boku. Dobrze.
- Pamiętam ją - powiedział Jack, zasłaniając twarz. -Nasza armia stanęła do walki z Ustami Zwiatła tylko
dlatego, że mogły nas pozabijać. Zabić nas i oddzielić od ludzkości, której tak bardzo pragnęliśmy. Więc
rzuciliśmy na nich sztucznych ludzi, kolejne zastępy ludzi bez serc, bez mózgów, bez czegokolwiek, co Usta
Zwiatła mogły opanować swoimi mocami, i czyniliśmy to przez całe miesiące, przez lata, aż ci nieszczęśni
strażnicy wysączyli życie ze swoich pobratymców, z własnego ludu, aż nikt nie pozostał... więc wykorzystali
własne życie, żeby się nam przeciwstawić, i ginęli za tę sprawę. Pamiętam, jakie czarne było niebo, jakie lepkie
były błota i jak ich głosy huczały w symfoniach rozpalających powietrze. To było piękne i straszliwe. Za-
bijaliśmy ich. A potem porwaliśmy ich dzieci. - Jack się zachwiał. - Uratowałem niektóre z nich. Były wtedy
piastunki, byli żołnierze. Przekazałem im dzieci i wysłałem do Labiryntu. Zatarłem za nimi ślady. Ale
obserwowano mnie.
Wszyscy obserwowaliśmy się nawzajem. W jednej z ostatnich bitew schwytano maleńką dziewczynę.
Posłanniczka to jej potomek.
Patrzyłam na niego, wsłuchując się we wszystko, czego nie dopowiedział.
- Więc ty musiałeś przekazać to dziecko.
W końcu odsłonił twarz i spojrzał na Granta, nie na mnie. Oczy miał zaczerwienione, a na jego twarz
wystąpiły plamy.
- Tak - powiedział. [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zambezia2013.opx.pl