• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    na przechylającym się wozie, jak i z pieszą wędrówką po nierównej
    drodze.
    Missie obserwowała mieszające się grupy ludzi w podróży. Obiecała
    sobie, że postara się zapoznać ze wszystkimi i jak najlepiej wykorzystać
    okazję do zawarcia przyjazni. Ponieważ wszyscy mieli wspólny cel i
    zmierzali w jednym kierunku, Missie wydawało się, że powinni być choć
    trochę do siebie podobni, ale jakże się zdziwiła dostrzegając różnice
    osobowości, wieku, czy różnorodność pochodzenia.
    Szczególnie dokładnie przyglądała się przyszłej mamie, o której
    wspominał jej Willie. Nie mogła się doczekać, kiedy osobiście pozna
    młodą panią Clay, z którą czuła się w pewien sposób spokrewniona,
    mimo że przez jakiś czas postanowiła strzec swojej tajemnicy. Missie za
    każdym razem, kiedy szła, poznawała coraz to nowe kobiety, ale wciąż
    nie mogła spotkać się z panią Clay. Podobnie jak poprzedniego dnia,
    słaniała się na nogach, osłabiona po całym dniu podróży. Położyła za
    wozem kilka nazbieranych po drodze kawałków drewna i poszła
    porozmawiać z Willie m.
    Kiedy jego ręce wyprzęgały konie, zauważyła, że miejsca, gdzie
    trzymał lejce pokryte są pęcherzami. Wspomniała o tym, ale Willie
    machnął na to ręką i powiedział beztrosko:
    - Już niedługo będziemy dobrze zahartowani. Jeszcze tylko kilka dni.
    A ty... jak siÄ™ czujesz?
    - Zmęczona i obolała. Myślę jednak, że znoszę to o wiele lepiej niż
    inne kobiety. Zauważyłam, że biedna pani Crane utyka, kiedy przez
    chwilę musi zejść z wozu i iść pieszo.
    - Czy to ta kobieta wyglądająca jak paw z nastroszonymi piórami?
    Missie uśmiechnęła się.
    - Nie bądz dla niej taki okrutny. Po prostu lubi się ładnie ubierać.
    - Cóż, rozsądniej byłoby spakować te eleganckie stroje na jakiś czas i
    ubrać się odpowiednio do drogi.
    - Może masz rację, ale to ona sama musiałaby podjąć taką decyzję.
    - A ja jestem szczęśliwy, że moja żona nie ma takich szalonych
    pomysłów - powiedział i spojrzał na nią z uśmiechem. - Lepiej trochę
    odpocznij - stwierdził, przypatrując jej się uważnie. - Dzisiaj znowu
    wyglÄ…dasz na wyczerpanÄ….
    Missie postanowiła odpocząć, choć tym razem zdecydowała, że nie
    zaśnie. Ponieważ w okolicy nie było drzew, usadowiła się pod kołami
    wozu i wyjęła robótkę. Zauważyła, że inne kobiety i dzieci też szukały
    cienia wokół swoich wozów, w którym mogliby odpocząć. Pani Schmidt
    była jedyną krzątającą się osobą. Nie przestawała zbierać drewna i
    układać go w stos.
    Od strony sąsiedniego wozu dochodziło ciche chrapanie. Missie
    spojrzała w górę i ujrzała panią Thorne rozłożoną na trawie obok wozu, z
    ręką pod głową.
    Nie przeszkadzało jej zamieszanie, jakie panowało wokół sąsiedniego
    wozu, przy którym pani Standard opatrywała krwawiący palec u nogi
    jednego ze swoich pasierbów. Dziecko płakało, gdy oczyszczała jego
    ranną stopę, ale szybko uspokoiło się, kiedy zobaczyło, że palec owinięty
    jest już białym, czystym bandażem. Wkrótce pokuśtykało i szukało osób,
    które docenią symbol jego odwagi.
    Inne dziecko Standardów tarzało się po ziemi z psem. Pani Standard
    oddaliła się od piszczącego psa i śmiejącego się chłopca i ciężko
    wzdychając, ułożyła się na ziemi, by odpocząć. Zdjęła buty i zaczęła
    masować sobie stopy. Missie czuła, że jej stopy też są obolałe, więc
    mogła doskonale się z nią utożsamić.
    Wydawało jej się, że cenny czas odpoczynku uciekał równie szybko
    jak słońce, które chowało się powoli za horyzontem. W obozie stopniowo
    zaczynało się uspokajać. Pani Schmidt jako pierwsza rozpaliła swoje
    ognisko. Musiała przecież zacząć wcześniej niż inni, skoro miała zużyć
    całe drewno, które nazbierała - pomyślała Missie z uśmiechem i odłożyła
    robótkę, kładąc się na ziemi. Dym zaczął unosić się w górę, a wieczorne
    powietrze stawało się coraz chłodniejsze. Nadszedł już czas, by
    przygotować kolację.
    Zanim Willie wrócił, ognisko już płonęło, a w garnku dusiło się mięso
    z jarzynami. Missie nie musiała piec chleba -zapasy, w jakie wyposażyła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl