• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    ten, którym zazwyczaj posługiwała się, kiedy ktoś mógł ją usłyszeć i ocenić jej macierzyńskie
    zdolności.  Pomyślałam, że zamówię dla nas pizzę u Renato's i wypożyczę płytę w
    Blockbuster. Ten nowy film z Russelem Crowe jest już na DVD. No, nie wiem, może
    zrobimy sobie babski wieczór, we dwie. Chcesz?
    Loren pokręciła głową, usiłując zachować spokój, ale łzy cisnęły się jej do oczu. Jej mama.
    Ilekroć próbowała spisać ją na straty, wykreślić ze swojego życia, żywić do niej urazę,
    obwinić raz na zawsze o śmierć taty, matka wyskakiwała z czymś tak zaskakującym, co
    powstrzymywało Loren.
     Tak  szepnęła Loren.  Bardzo bym chciała.
    Druga i trzecia wiadomość przekreśliły taką możliwość. Obie były od jej szefa, prokuratora
    okręgowego Eda Steinberga. Były krótkie i rzeczowe. Pierwsza brzmiała:  Zadzwoń. Zaraz".
    Druga była dłuższa:  Gdzie jesteś, do diabła? Zadzwoń do mnie. Obojętnie, o której godzinie.
    Szykują się kłopoty".
    Ed Steinberg nie należał do ludzi skłonnych do przesady i odbierania telefonów o każdej
    porze. Pod tym względem był bardzo konserwatywny. Loren miała gdzieś zapisany numer
    jego domowego telefonu, niestety, nie przy sobie  ale nigdy z niego nie korzystała.
    Steinberg nie lubił być niepokojony po godzinach. Jego motto brzmiało: trzeba żyć, to może
    poczekać. Zwykle o piątej opuszczał biuro, a nie pamiętała, żeby kiedykolwiek widziała go
    tam po szóstej.
    Teraz była szósta trzydzieści. Loren postanowiła najpierw zadzwonić do biura. Może jest tam
    jeszcze Thelma, jego sekretarka. Ona będzie wiedziała, jak się z nim skontaktować. Po
    pierwszym dzwonku telefon odebrał sam Ed Steinberg.
    To nie wróżyło dobrze.
     Gdzie jesteś?  zapytał.
     Wracam z Delaware.
     Podjedz prosto do biura. Mamy problem.
    18
    LAS VEG AS, NEVADA
    KWATERA FBI
    JOHN LAWRENCE BAILEY BUILDING BIURO DYREKTORA
    Dla Adama Yatesa ten dzień zaczął się zupełnie zwyczajnie.
    A przynajmniej chciał w to wierzyć. W pewnym sensie żaden dzień nie był dla Yatesa taki
    sam jak inne  przynajmniej przez ostatnich dziesięć lat. Każdy wydawał się darowanym, w
    tym wiecznym oczekiwaniu, aż spadnie przysłowiowy topór. Nawet teraz, kiedy większość
    trzezwo myślących ludzi uznałaby, że udało się naprawić dawne błędy, dręczący strach wciąż
    tkwił gdzieś w głębi jego podświadomości.
    Yates był wtedy młodym agentem działającym pod przykrywką. Teraz, dziesięć lat pózniej,
    zajmował jedno z kiero\ niczych stanowisk w FBI jako agent specjalny kierujący dzi łaniami
    biura na terenie całej Nevady. Systematycznie awz sował. I przez cały ten czas nic nie
    zapowiadało kłopotów. Tak więc kiedy tego ranka wybierał się do pracy, wydawał się, że
    będzie to kolejny dzień jak co dzień. Gdy jednak i gabinetu wszedł jego główny doradca Cal
    Dollinger, chociaż od prawie dziesięciu lat nie rozmawiali o tamtym incydencie, jakaś
    nieuchwytna zmiana wyrazu twarzy starego przyjaciela powiedziała mu, że oto nadszedł ten
    dzień, do którego prowadziły wszystkie poprzednie.
    Yates zerknął na stojącą na biurku fotografię. Rodzinne zdjęcie  on, Bess i troje dzieci.
    Dziewczynki były teraz nastolatkami, a na to żaden rodzaj szkolenia nie jest w stani-
    przygotować ojca. Yates nie podniósł się z fotela. Miał
    154
    sobie swój zwykły strój: ubranie khaki, buty noszone na gołych stopach i jaskrawą koszulkę
    polo.
    Cal Dollinger stanął przed jego biurkiem i czekał. Cal był olbrzymi  miał dwa metry
    wzrostu i ważył prawie sto czterdzieści kilo. Adam i Cal znali się od dawna. Poznali się jako
    ośmioletni chłopcy w trzeciej klasie szkoły podstawowej w Collingwood, której
    wychowawczynią była pani Colbert. Niektórzy mówili na nich Lenny i George, porównując
    do postaci z książki Steinbecka Myszy i ludzie. Może tkwiła w tym odrobina prawdy, gdyż
    Cal był ogromny i niewiarygodnie silny, ale podczas gdy książkowy Lenny był delikatny, Cal
    na pewno nie. Był jak skała, ze względu na swoją siłę fizyczną i brak wszelkich uczuć.
    Istotnie mógłby zabić króliczka, głaszcząc go, ale wcale by się tym nie przejął.
    Mimo to łączyła ich silna więz. Tak się dzieje, kiedy tyle z kimś przejdziesz, kiedy tyle razy
    wyciągacie się nawzajem z opałów. Niewątpliwie Cal potrafił być okrutny. Jednak jak u
    większości gwałtownych ludzi była to po prostu kwestia postrzegania rzeczy w kategoriach
    czerni i bieli. Tych objętych niewielką białą strefą  jego żonę, dzieci, Adama i jego rodzinę
     broniłby do ostatniego tchnienia. Reszta świata była czarna i martwa, jak odległe i ciemne
    tło.
    Adam Yates czekał, ale Cal się niecierpliwił.
     Co jest?  zapytał w końcu Adam.
    Cal omiótł wzrokiem pokój. Bał się podsłuchów.
     Ona nie żyje  rzekł.
     Która?
     Starsza.
     JesteÅ› pewien?
     Jej ciało znaleziono w New Jersey. Zidentyfikowaliśmy je po numerze seryjnym
    implantów piersi. Była zakonnicą.
     %7łartujesz. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl