• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    pacjentką biesiadowali przy dwóch butelkach
    Old Crow. Tym razem zabandażowałem mu ranę i kazałem przyjść do przychodni w
    poniedziałek.
    Między pijakami i wrzeszczącymi dzieciakami przyjeżdżała karetka. Bez sygnału
    i świateł, więc nie było to nic nagłego.
    Po wyjęciu noszy zobaczyłem szczupłą kobietę około pięćdziesiątki, ubraną w
    brudne, złachmanione ciuchy. Poszedłem za jedną z pielęgniarek, która
    powiedziała, że nie może wydobyć z pacjentki ani słowa. Ja też byłem bezsilny.
    Kobieta ciężko oddychała i gapiła się w sufit. Miała niewielkie rozcięcie na
    głowie, z przodu, powyżej linii włosów. Nie trzeba było nawet zakładać szwów.
    Wyglądała na przytomną, ale zupełnie się nie ruszała.
    Zacząłem badanie neurologiczne. Sprawdziłem zrenice, a pózniej odruchy.
    %7ładnych złych oznak. Gdy chciałem sprawdzić objaw Babińskiego poprzez
    delikatne podrażnienie podeszwowej części stopy, praktycznie podskoczyła aż
    pod sufit, krzycząc, że nic jej się nie stało w nogę, ale w głowę i dlaczego
    drażnię jej stopę.
    W końcu wezwaliśmy policję i kogoś z administracji. Wyciągnęli ją z pokoju
    krzyczącą, że nic jej nie jest.
    W pokoju F był starszy pan, któremu skończyły się środki wspomagające
    odwadnianie, przez co spuchły mu nogi. Okazało się, że był to jeden z
    gawędziarzy, którzy nieprzerwanie mówią, co prawda sensownie, ale właściwie
    nie przekazują żadnej treści. Gdy próbowałem go zbadać, zasypał mnie potokiem
    słów. Mówił o swoich nadzwyczajnych zdolnościach percepcyjnych i o
    wielokrotnym ich wykorzystaniu do pozaziemskiego komunikowania się ze zmarłą
    przed wielu laty żoną.
    Mimo woli zacząłem go słuchać, gdy opisywał, jak wziął butelkę wody i
    przedestylował ją, tworząc własny model wszechświata. Myślał, że Ziemia jest
    małą cząstką ogromnego obiektu z innej rzeczywistości i z innego wymiaru.
    Trochę mnie to oszołomiło, ale dałem mu tabletki, powiedziałem, żeby nie stał
    przez jakiÅ› czas, i wziÄ…Å‚em kolejnÄ… kartÄ™.
    Trzeba było wysłuchiwać tych pacjentów pomimo pomieszanych zmysłów i
    banalności ich słów. Możliwość wygadania się nieraz bywała dla nich bardzo
    ważna.
    Kiedyś, w klinice uniwersyteckiej, na oddział NW przyszedł gość, który żalił
    się, że musiał zjeść popękane szklanki bez porcji chleba. Lekarz i stażysta
    zaczęli odprowadzać go do drzwi, mówiąc, żeby wrócił rano, gdy będzie ktoś na
    psychiatrii. Mężczyzna, widząc ich niezdecydowanie, wyciągnął szybko probówkę
    i drewnianą szpatułkę z kieszeni stażysty, po czym pogryzł je i połknął na
    oczach zdezorientowanego personelu.
    Zawrócili go do pokoju badań, delikatnie prosząc, żeby pozostał. Na zdjęciu
    rentgenowskim w jego brzuchu widać było mnóstwo czegoś, co przypominało
    wyglÄ…dem kamienie.
    - Kurwa, co za szpital. Nigdy już tu nie przyjdę. Następnym razem idę do
    Zwiętej Marii. - To znów był Morris, który dawał o sobie znać, gdy obracano go
    na stole.
    Prześladował mnie cały dzień. Pojawił się jednak cień nadziei, bo zajął się
    zdjęciem lewej ręki. Może uda mi się go pozbyć.
    - Doktorze, telefon na 84 - powiedziała jedna z pielęgniarek.
    Trzymałem słuchawkę przy uchu, wsłuchując się w sygnał po trzeciej próbie
    skontaktowania się z jakimś doktorem Wilsonem, którego pacjentka przyszła z
    zakażeniem dróg moczowych. Z uczuciem ogromnej frustracji przycisnąłem klawisz
    84.
    - Doktor Peters.
    - Doktorze, mój syn ma bóle głowy, a nie mogę znalezć mojego lekarza. Nie
    wiem, co robić.
    Jej słowa docierały do mnie poprzez harmider powodowany przez dzieciaki.
    Niepotrzebny nam był kolejny przypadek, który można wyleczyć aspiryną, ale nie
    mogłem jej powiedzieć, żeby nie przychodziła.
    - Jeśli jest pani przekonana, że chłopiec jest chory, proszę przyjść do nas -
    odpowiedziałem bez entuzjazmu.
    - Doktorze, telefon na 83.
    Poprosiłem, żeby zaczekała chwilę, a ja wykręciłem numer do doktora Wilsona,
    przygotowując się duchowo na to, że znów będzie zajęty. Jednak uzyskałem
    połączenie.
    - Doktorze Wilson, mam tu pana pacjentkÄ™, niejakÄ… Kimora.
    - Kimora? Nie przypominam sobie. Czy jest pan pewien, że to moja pacjentka?
    - Tak przynajmniej mówi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl