-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Twarze ich zgorzałe od wichru, co je chłostał między Lodowatym i Kaspijskim Morzem,
między uralskimi i alpejskimi lodo zwałami w tysiącu bojów prochem odymione, wychudłe w
pochodach przez Węgry, Czechy, Niemce, Lotaryngią, Szampanią, aż po Paryż.
W tyle obozu nad rzeką stoją kosze kozackie wolontariuszów zaporoskich młodego
Chmielniczenki Bohdana. A Bohdan Chmielniczenko pogląda z dala, zadumany, w panów
polskich zbroje, w ciurów obóz zgiełkliwy... Połyskują jego mołojców arkabuzy, guldynki i
toruńskie muszkiety, janczarki w polach nadmorskich zdobyte, bandolety i nośne samopały.
Dzwonią w jego obozie śpiewne bałabajki. Tęsknią do lotu strzały w sajdaku. Równo z czo-
łem pancernego szyku z prawej i lewej strony czyhają zasłony armaty złożonej z falkonetów,
z hakownic, śmigownic i wozów.
Miała iść w bój z taborami wszystka armata. W każdym taborze pięćdziesiąt wozów we
cztery rzędy. Między rzędami kapitana Trzebuchowskiego piechota po kilkaset żołnierza i
draby pod kapitanem Almady. W czole każdego taboru, w tyle i z boków od pola po cztery
działa. Cały regiment armaty dla strychowania pola boju miał pod sprawą zimny, sumienny a
prawy Teofil Szemberg.
W głębi obozu tłoczyły się zbiorowiska ciurów, wielka liczba czeladzi, pachołków pań-
skich, hajductwa strzegącego luznych i jucznych kani, drabów od juków i kolas, służby husar-
skich chorągwi i włóczęgów idących za wojną.
W pośrodku wojska, między synem Janem, hrubieszowskim starostą, synowcem Aukaszem
kałuskim a Aleksandrem Bałłabanem winnickim, siostrzeńcem z żółkiewskiej krwi orzeł-
mogilnik, Rzeczypospolitej wojen i rada Stefana króla żołnierz hetman i kanclerz, sławy
polskiej piastun, na oczu wszystkich w wysokiej cecorskiej krzepi... Kołpak na nim ciasny z
czaplim pierzem, znacznie wydanym.
Wiatr pierze muska.
Lamparcia zwisa skóra z twardych karwaszów złocących ramiona. Nieruchoma buława
znak chwały polskiej, cnoty męskiej, przelanej od wieków krwi na łęku siodła spoczywa.
Grzeje się koń i niepokoi pod kanafacowym czaprakiem, pod siodłem srebrnostrzemien-
nym, w złoto oprawnym, drogimi wysadzonym kamieńmi.
Wyciąga gibką szyję hetmański koń, co po dziedzińcu kniazia Groznego Iwana, po Aob-
nem miejscu Borysa, u wrót dwuramiennej cerkwi Błażennego Wasyla srebrną dzwonił pod-
kowÄ…. Czujnymi chrapy wciÄ…ga wiatr z obozowisk Skinderbaszynych lecÄ…cy...
66
Dostojne czoło hetmańskie, ozdoba rasy, szedziwymi oplecione promieńmi, na załogę
bezpieczeństwa ojczyzny z granic jej wyniesione, duma nad sprawą. Majestat i piękno twarzy
tej, skryte w niej sumienie szlacheckiego Polski gminu włada tłumem.
Uśmiech, żałosna mądrość, szydzący i miłościwy na ustach siadł i nie schodzi.
Czujne oczu spojrzenie w dal poleciało ku olbrzymiemu wrogowi i nie wraca, jakoby ów
podjazd szalony Odrzywolskiego Jana, co pocwałował orloszumiący skrzydłami w paszczękę
nieprzyjacielskÄ… i nie wraca.
Powiał z dalekich koszów Gałgi, z czat Kantemira gwar, zgiełku echo, poryk bydła, rżenie
koni.
Wzmógł się uśmiech od głębokiej hetmańskiej dumy.
Zciągnie się w przestrzeń biała dłoń.
Pomyka z oczu przymrużonych w dal wyzwanie:
Nie ciebie się boję nie ciebie się boję, o wrogu! Nie ciebie się boję, zewnętrzna potęgo,
nawalności janczarska, co mię strasznymi chcesz ogarnąć skrzydłami góry kamienne na
piersi me dzwigasz i kraczesz nad sercem złowieszczych wron chmurą. Nie wobec ciebie
trwoży się serce moje, gdy zstępujesz nieprzejrzanym obłokiem na tę garsteczkę szlacheckiej
krwi gdy błyskasz włócznią setek tysięcy i Goliata wywlekasz miecz.
Dawidzie mój!...
Zwróciły się oczy hetmańskie na zastęp siedmiotysięczny i szły po chorągwiach koleją,
kolejÄ…, kolejÄ…. PatrzÄ… w demeszkowane szyszaki pancernych Korony, na kopije lasem stojÄ…ce
z powiewnym jak welon proporcem i grotem błyszczącym na pancerze ruskich województw
srebrem nabijane i złotem na litewskich petyhorców poczty przybrane w brzeszczotowe
koszule i gięte kolczugi. Obejmują głowy misiurkami okryte, hartują miecze u boku szerokie i
długie, utwierdzają drzewa kopii olbrzymiej, przywiązane do łokcia sznurem z jedwabiu.
W pośrodku między taborami, na czele troistym szykiem w półkole, we sto dwadzieścia
koni każda, husarskie czatują chorągwie hetmanów.
Rozkosz oczu rycerskich, pociecha ducha twardego!
Tarcze z rodowymi lśnią znaki.
Rycerze i konie obleczeni w kirys. U boku ich koncerze. Pod prawą nogą u siodła ra-
pier do ścinania wroga dziewięćłokciową zwalonego na ziemię kopiją. Na łęku młot sześcio-
funtowy do miażdżenia szyszaków albo Duma...
Berdysz dwubrody do płatania na poły pancerza. Skóry lampartów i lwów, czarnych albo
białych niedzwiedzi i wilków na barach. Z przyłbic strzelają czaple kity, pióra żurawie, indy-
cze i bocianie. Zaramienne skrzydła w kunsztownej oprawie zrosły się w las, w puszczę mło-
dą, po której strzelistych piórach sława szeleszczę. Długie, ze złotymi krzyżami, żółte i białe,
czerwone i błękitne wieją proporce. Hetmański na czele znak, drzewo z wprawionym w nie
skrzydłem rozpostartym orłowym.
Przed chorągwiami rotmistrze. Na czele pułkownicy. Przy znakach pancernych trębacze
z surmą przy ustach na sygnał czekają. W pogotowiu pałki trzyma bębenista.
Ponad nimi wszystkimi, jako żałosny polski biały ptak, polata myśl hetmańska, wszystko
nieulękłym rozsądzająca baczeniem:
Ciebie się nie tylko boję, lecz lękam, o wolna, o kresu nie znająca duszo polska! [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zambezia2013.opx.pl