• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    - Jack, czy mógłbyś mnie wysłuchać...?
    Nie spodziewała się tak nagłej reakcji. Zerwał się, usiadł
    bokiem i objÄ…Å‚ jÄ… ramieniem.
    - Nie będę niczego słuchał, Maliory! Już dość długo
    sÅ‚uchaÅ‚em. OkazaÅ‚em wyrozumiaÅ‚ość i cierpliwość. Robi­
    Å‚em, co mogÅ‚em, żebyÅ› o nim zapomniaÅ‚a. MógÅ‚bym jesz­
    cze tylko kochać się z tobą, ale wierzgasz i cofasz się.
    JesteÅ› opÄ™tana myÅ›lÄ…, żeby Charlesowi dać nauczkÄ™ i nie­
    ustannie o nim myślisz...
    - Jack! - prawie krzyknęła z rozpaczą w głosie.
    scandalous
    Ujął jej twarz w obie dłonie i zbliżył usta.
    - Moja cierpliwość wyczerpała się. Nie zostawiam ci
    już wolnego pola, przestaję okazywać wyrozumiałość.
    Mam zamiar kochać się z tobą. Teraz, zaraz. Jeśli ci to nie
    odpowiada, musisz mi to wyraznie powiedzieć. Maszjedną
    ostatnią szansę odmówić mi siebie.
    Była tym wszystkim zupełnie ogłuszona. Wpatrywała
    się w jego oczy, w jego zdecydowaną i zarazem pełną bólu
    twarz.
    - Pragnę ciebie, jak jeszcze nigdy nie pragnąłem żadnej
    kobiety, Mallory Earp - ciÄ…gnÄ…Å‚. - JeÅ›li ty mnie nie pra­
    gniesz równie mocno, to powiedz od razu.
    - Jack, ja...
    - Powiedz głośno, że mnie nie pragniesz! - rzucił jej
    wyzwanie.
    Poczuła suchość w gardle. Jego wzrok zmuszał ją do
    podjęcia decyzji.
    - Ja... nie mogę powiedzieć, że nie chcę... - wyjąkała.
    Przez twarz przemknął mu krótki błysk. Ni to triumfu,
    ni speÅ‚nienia czegoÅ›, o czym marzyÅ‚. BÅ‚ysk niby bÅ‚yskawi­
    ca podczas letniej burzy. Przywarł wargami do jej ust.
    Mallory została w mgnieniu oka przeniesiona w jakiś
    nieziemski, pełen szczęścia świat. Zarzuciła mu na szyję
    ramiona, wtuliła się w jego pierś. Jego dłoń wędrowała
    wzdłuż jej pleców, znalazła skraj piżamy, wdarła się pod
    nią. Poczuła jego palce muskające skórę...
    WydawaÅ‚o siÄ™ jej, że przestaÅ‚a oddychać, a serce prze­
    stało na chwilę bić, by zaraz potem zacząć głośno walić.
    Jego usta i dÅ‚onie byÅ‚y wszÄ™dzie, sprawiajÄ…c jej nie­
    wypowiedzianą radość i pozwalając wreszcie zrozumieć,
    czym może być miłosna pasja.
    Raz odsunÄ…Å‚ jÄ… na odlegÅ‚ość ramienia i patrzÄ…c przeni­
    kliwie, odezwał się:
    scandalous
    - Powiedz mi, że o nim nie myślisz, no powiedz!
    - Nie! - szepnęła bezgranicznie szczęśliwa. - Myślę
    tylko o tobie.
    - Zwietnie! 1 tak ma odtąd być. Powiedziałem prawdę
    Charlesowi: jesteÅ› teraz moja!
    LegÅ‚ na niej caÅ‚ym ciężarem swojego ciaÅ‚a. A z gÅ‚o­
    wy Mallory zniknęły wszystkie myśli z wyjątkiem jednej:
    Jack.
    Następnego poranku Mallory obudził szelest pościeli.
    Jack wstawał.
    - Muszę dojrzeć koni - wyszeptał. - Coś je spłoszyło.
    - Ubrał się i wyszedł.
    Mallory położyła się na boku i uśmiechnęła do siebie.
    Zniknęła ostatnia bariera. Nie wiadomo jak i kiedy, ale
    zniknęła, mimo iż byli w tym samym domku w górach.
    Niby tak samo obejmowało ją w nocy ramię mężczyzny,
    a jego nogi przykuwały nie gorzej niż łańcuch. Niby to
    samo co pierwszej nocy, a w istocie nowa rzeczywistość.
    Kochali się i ten akt zespolenia połączył ją z Jackiem na
    zawsze. Po raz pierwszy coś podobnego przeżyła. Przez
    tygodnie broniÅ‚a siÄ™ przed tym nieuchronnym wydarze­
    niem, no i nie obroniÅ‚a. I nie żaÅ‚owaÅ‚a tego. ByÅ‚a zakocha­
    na. Kochała go naprawdę, i to miłością, która nie miała nic
    wspólnego z zadurzeniem się osiemnastolatki.
    ZdaÅ‚a sobie sprawÄ™, że gdyby Charles wówczas tak bar­
    dzo nie nalegaÅ‚, wykorzystujÄ…c pozycjÄ™ nauczyciela i do­
    Å›wiadczonego mężczyzny - postÄ™powanie zupeÅ‚nie zrozu­
    miałe - to jej uczucia dla niego nie przerodziłyby się nawet
    w zadurzenie. Po prostu pozostałby szacunek i podziw.
    Obecnie jej emocjonalne zaangażowanie i wreszcie
    uczucie miÅ‚oÅ›ci do Jacka byÅ‚y czymÅ› dojrzaÅ‚ym i caÅ‚kowi­
    cie pochÅ‚aniajÄ…cym. Jeszcze dobrze nie wiedziaÅ‚a, jak bÄ™­
    dzie sobie z tym radzić. Zwłaszcza że nie wiedziała, czy
    scandalous
    Jack ją kocha. Powiedział, że jej pragnie, ale to nie jest to
    samo, co miłość.
    PrzeciÄ…gnęła siÄ™, potem zwinęła w kÅ‚Ä™buszek, zakrywa­
    jąc głowę kołdrą. Teraz było jej bardzo ciepło i mogła nadal
    spokojnie myśleć o człowieku, którego pokochała.
    Rozszyfrowanie Jacka nie byÅ‚o Å‚atwe. Czasami nie wie­
    dziaÅ‚a, kiedy żartuje, a kiedy myÅ›li poważnie. Z niesÅ‚ycha­
    nÄ… Å‚atwoÅ›ciÄ… przechodziÅ‚ od jednego do drugiego. Szano­
    wał ciężką pracę i tradycje rodzinne. Kiedy został sam,
    gdyż jedno z rodziców go porzuciło, a drugie wkrótce
    umarło, wypracował sobie pozycję w życiu. Nie tkwił
    w przeszłości i nie bolał nad nią, ale skierował wzrok ku
    przyszłości. I dla tej przyszłości ciężko pracował.
    Mallory uświadomiła sobie, że teraz pracuje także dla
    jej przyszłości, odbudowując jej dom. Ona jest w pewnym
    sensie do niego podobna: też myÅ›li o przyszÅ‚oÅ›ci, rozwija­
    jąc własny interes. Tyle że pozwala swojej przeszłości zbyt
    ingerować w przyszłość.
    Jack miał rację, będąc na nią poprzedniego dnia zły.
    SpÄ™dziÅ‚a blisko dwa lata pożerana jednÄ… obsesjÄ…: odnale­
    zienia skarbu Kłamliwego Jude'a i udowodnienia byłemu
    mężowi, że się mylił. I nieustannie myślała o tym, co mu
    powie, kiedy osiÄ…gnie ten cel. PatrzÄ…c z punktu widzenia
    Jacka, nie miało to najmniejszego sensu i znaczenia. Nie
    warte było całego zachodu. Rację ma Jack, mówiąc, że
    życie postawiło przed nią dostatecznie dużo innych zadań.
    Wszystko, czego siÄ™ podjęła, stanowiÅ‚o wyzwanie. Widzia­
    ła teraz jasno, że najważniejszą rzeczą jest ułożyć sobie
    życie. I bardzo chciała, by Jack stał się jego częścią. Czy
    potrafi go o tym przekonać, skoro przez wiele tygodni
    usiłowała mu wmówić, że pragnie pozostać niezależna
    i samowystarczalna?
    Czy potrafi go przekonać, że go naprawdę kocha, skoro
    scandalous
    w minionych tygodniach Å‚atwo byÅ‚o zauważyć, że emo­
    cjonalnie ciÄ…gle tkwi pamiÄ™ciÄ… w latach spÄ™dzonych u bo­
    ku Charlesa? Chyba nie jest za pózno wszystko to wyjaśnić
    Jackowi? W jej oczach pojawiły się łzy na myśl, że on
    może nie przyjąć oferowanej mu miłości.
    Zaskoczyło ją otwarcie drzwi. Wszedł Jack. Zrzuciła
    kołdrę z głowy, podparła się na łokciu i szybko otarła łzy.
    ZobaczyÅ‚a w jego spojrzeniu zaskoczenie, a potem niepo­
    kój i wreszcie żal.
    Nie podchodząc do łóżka, spytał cichym głosem:
    - Co się stało, Mallory?
    Usiłowała się uśmiechnąć, ale drżały jej usta.
    - MyÅ›laÅ‚am o wczorajszym dniu, o wszystkim co po­
    wiedziałeś, o minionej nocy...
    - I to cię tak załamało?
    - Ależ nie załamało. Tylko dużo o tym myślałam.
    - Bardzo mi przykro, Mallory...
    - Możemy porozmawiać? ChciaÅ‚abym ci coÅ› powie­
    dzieć...
    - Nie ma potrzeby. Słyszałaś, że jest mi przykro. %7łe
    przepraszam. Ubieraj się. Musimy wcześnie wyjechać...
    - Z powrotem w góry?
    - Nie. Z powrotem do Tombstone.
    - Czy coś z końmi...?
    - Nie. Konie są w porządku. Przestraszyło je jakieś
    zwierzÄ™. - Jack dalej tkwiÅ‚ pod drzwiami. - Po prostu mu­
    simy wracać.
    Patrzyła, nic nie rozumiejąc. O co mu chodzi? Za co
    przeprasza? Dlaczego jest nagle taki chłodny i oficjalny?
    Nie mogÄ… tak zostawić tej sprawy. JeÅ›li wrócÄ… do Tomb­
    stone, to jej szansa przepadnie.
    - Myślałam, że zostajemy jeszcze jeden dzień. Mamy
    tyle miejsc do przeszukania, a poza tym...
    scandalous
    Nie to trzeba byÅ‚o powiedzieć! ZrozumiaÅ‚a to natych­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl