-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przysłuchująca się rozmowie. Pokaż mówi do koleżanki. Bardzo śmieszny portfelik.
Nie takie rzeczy goście zostawiają barmanka szuka w szufladzie. Mamy już osiem parasoli,
toczkę z maszynopisem, kilkanaście książek i skórzaną kurtkę, zupełnie dobrą... Proszę podaje kapitano-
wi uszatego jamnika z brązowego zamszu. Piesek ma na grzbiecie zamek błyskawiczny.
Kapitan wytrząsa z niego trochę bilonu i stuzłotowy banknot złożony w kostkę.
Więcej pieniędzy tam nie było podkreśla barmanka. Ta pani bardzo się spieszyła, kupiła pa-
pierosy, no i zapomniała portmonetkę na barze.
Jak wyglądała owa roztargniona pani? Czyżewicz pyta raczej po to, aby okazać, że docenia do-
brą wolę obu dziewczyn.
Miała przepiękne kozaczki! wzdycha z rozmarzeniem młodziutka kelnerka. Wysoki obcas,
cienka zelówka i cholewka niezbyt blisko nogi, najmodniejsze!
Kelnerka spostrzegła pozostawioną portmonetkę i wybiegła zaraz za klientką, ale jej już na ulicy nie
było; może odjechała samochodem, a może skręciła za róg. no bo przecież nie rozpłynęła się w deszczu.
DaJej za nią nie poszła, zimno, dął wiatr, a ona miała na sobie tylko służbowy mundurek, no i przy stolikach
niecierpliwili się goście.
A jak w ogóle la osoba była ubrana?
Płaszcz miała także modny, chyba ciemny brąz z jakiegoś płaskiego futra, szyty w poprzeczne pa-
sy. To się nazywa szpaltowanie oświeca ich kelnerka marząca o takim stroju. Dołem rozkloszo- wany,
w talii ściągnięty szerokiem zamszowym paskiem, szyk!
Czy nosiła kapelusz? Czyżewicza nagle bardzo interesuje roztargniona pani, opis płaszcza pasu-
je, jak ulał, do futra z norek Celiny Wójcikowej, a i fason bucików jest taki sam.
Nie, była z gołą głową. Miała ciemne włosy do ramion, opadające na policzki, i grzywkę; nosiła
ciemne, duże szkła.
Lustrzane, przeciwsłoneczne?!
Nie pamiętam, ale chyba optyczne, przydymione.
W jakim mogła być wieku?
Bardzo młoda to ona nie była, ale przy tych szkłach i tej grzywie twarzy prawie nie było widać,
tylko mocno umalowane usta.
Pani jest pewna, że tę portmonetkę pozostawiła właśnie kobieta w brązowym futrze?
Kelnerka jest pewna, zapamiętała modny strój, a także zabawny kształt portmonetki, którą tamta trzy-
mała w ręku.
Nie miała ze sobą torebki?
Miała, ale podchodząc do baru wyjęła portfelik. O której godzinie przyszła? Z pewnością było to
wieczorem i chyba s:ódmego listopada, bo najprawdopodobniej już następnego dnia w lokalu mówiono o
wypadku na Koralowej. Kelnerce w ten sposób kojarzą się te dwa fakty.
Kapitan dziękuje dziewczętom z lokaliku. Zabiera ze sobą portmonetkę-maskotkę.
Czyżby tam była Celina Wójcikowa? zastanawiają się z Marianem. Wójcikowa mogła swobodnie
poruszać się w tej dzielnicy, nie zwracając na siebie szczególnej uwagi. Dlaczego jednak nie odebrała port-
monetki?
Domyśla się pewnie, gdzie ją zapomniała, i boi się tam iść. Miała przecież kilka dni, aby odzyskać
zgubę.
Czy to w ogóle jest jakiś d o w ó d? Tyle przedmiotów z pewnością pozostawiano w kawiarence, gdzie
zawsze panuje duży ruch i każdy dzień zaciera poprzednie zdarzenia. Z czasem już nikt z personelu nie bę-
dzie pamiętał, kto i kiedy zostawił drobiazg wartości kilkudziesięciu złotych z garścią bilonu i stuzłotowym
banknotem. Lecz jeśli pójdzie go odebrać nazajutrz czy w kilka dni pózniej, gdy w całej dzielnicy głośno o
zdarzeniu na Koralowej, to jej osoba utrwali się w pamięci pracowników kawiarni; musiałaby także jakoś
udowodnić, że zamszowy piesek należy do niej, a więc trzeba by powiedzieć, ki e d y go pozostawiła.
Ale może to być znacznie prostsze: Wójcikowa nie przyszła po portmonetkę, bo nie pamiętała, gdzie i
w jakich okolicznościach ją zgubiła: ciekawe, czy jeśli zwróci się jej ten przedmiot, przyzna się do niego?
Kapitan powtórnie zagląda do lokaliku na Saskiej Kępie. Ma prośbę do kelnerki: czy zechce oddać mu
przysługę i pójść z portmonetką na Koralową do starszej pani Wójcik?
Dziewczyna zgadza się. Tak, rozumie, o co chodzi, oczywiście nie wspomni o inicjatywie kapitana.
Znam pani adres, jesteśmy prawie sąsiadami przedstawia się pani starszej. Widuję panią u
nas na kawie. Znalazłam na barze ładny drobiazg. Bardzo możliwe, że należy on do pani. Ponieważ stanowi
pewną wartość, proszę się zastanowić, co pani brakuje i opisać zgubę.
Wójcikowa namyśla się, bada pierścionki na palcach, zegarek; biegnie do swego pokoju, przewraca w
swej kasetce: medalion, bransoletka, brosza, klipsy wszystkie cenne przedmioty są. [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zambezia2013.opx.pl