• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    - Kocham cię - powiedziała słabo.
    - Musisz stąd znikać, i to już.
    - Ale ja cię kocham! - krzyknęła z mocą, która mnie zaskoczyła.
    - Nie wiem, o czym mówisz, ale to nie jesteś ty. Nie wiem, kto to
    taki, ale to nie ty. Jeśli powiesz mi, co się stało, to może będę mo-
    gła...
    I wtedy ją uderzyłem, zakrwawioną pięścią walnąłem ją w
    szczękę, aż upadła na podłogę.
    - Nieeeeeee... - zaczęła zawodzić.
    Kopnąłem ją mocno w żołądek. Słyszałem swój głos wydobywa-
    jący się z gardła, jakby nie należał do mnie.
    - Jake, to jest wszystko, co musisz wiedzieć. Dla facetów, z któ-
    rymi pracuję, to będzie tylko rozgrzewka. Jeśli w ciągu następnych
    dziesięciu minut nie znikniesz z Bostonu, pojawią się tu osobiście,
    pojmujesz to?
    - Dlaczegooooo... - teraz się dławiła, nie mogła złapać tchu.
    - Dziesięć minut. I zapomnij o mnie. Zapomnij nawet moje
    imię. A jeśli jeszcze kiedyś się spotkamy, to będzie twoja ostatnia
    chwila na tym świecie. Obiecuję ci to.
    Rzuciłem jej na twarz mokrą szmatę, odwróciłem się i wysze-
    dłem, zostawiając ją łkającą na podłodze.
    Wraz z Pooleyem obserwowaliśmy z pobliskiej uliczki, jak Jake
    gramoli siÄ™ do swojego samochodu, jak wrzuca do niego poszewkÄ™
    na poduszkę wypełnioną swoimi rzeczami i odjeżdża.
    Nigdy więcej jej nie widziałem.
    Rozdział dziesiąty
    W każdym człowieku drzemie skłonność do przemocy. W któ-
    rymś momencie życia zostaje poddany testowi. Uderzenie ojcow-
    skim pasem, cios otwartą dłonią w twarz, bójka w barze, złamany
    nos, zakrwawione usta, podbite oko, pistolet przy twarzy, nóż
    dzgający żebra. Reakcja człowieka na przemoc jest w niego wdru-
    kowana. Może się kryć, odsuwać albo patrzeć niewzruszenie. Może
    się podnieść albo może się przejąć. Albo może sam uciec się do
    przemocy.
    A co jest przeciwieństwem przemocy? Miłość? Aagodność? A
    czy te przeciwieństwa, łagodność i przemoc, Kain i Abel, mogą być
    w człowieku jednocześnie? A może jedna jego część walczy z drugą,
    jak wrogie armie w długotrwałej wojnie? A jeśli tak jest, to która
    strona jest silniejsza?
    Jadę do Nevady, zraniony, choć nie fizycznie, i zmęczony. Nie
    podążam śladem mężczyzny, którego mam zabić, w każdym razie
    już nie. Jestem na innym tropie. Teraz poluję na myśliwych.
    Kongresmen Abe Mann nie będzie przemawiał w Las Vegas.
    Jest aż nadto świadom tego, że dla wielu wyborców to miejsce
    grzechu. Wie, że jego zdjęcie zrobione w tej mekce hazardu, pie-
    niędzy i prostytucji może odwrócić przychylność mas. Zamiast tego
    zrobi jeden przystanek w Carson City - stolicy stanu, a potem ruszy
    na północ, do Waszyngtonu. Jego materiały prasowe tylko ogólni-
    kowo wspominają o Nevadzie, a kolacja, którą zje w stolicy, jest
    prywatna i bez udziału dziennikarzy.
    Nie znam modus operandi Miguela Cortegi, ale jestem pewien,
    że Hap Blowenfeld będzie podążał za kongresmenem jak cień.
    111
    Z tego właśnie powodu, choć nie tylko, Hap jest pierwszy do od-
    strzału.
    JadÄ™ przez Vegas. %7Å‚yje tu ktoÅ›, kogo znam; waham siÄ™ przed
    nazwaniem go przyjacielem. Praca Pooleya polega... polegała... na
    tym, żeby znać innych pośredników, ludzi, którzy szukają fachow-
    ców do wynajęcia. Często spotykam się z nimi bezpośrednio, jak w
    tamtym magazynie z Archibaldem Grantem i aktówką, która od-
    mieniła moje życie. Pośrednicy lubią rzucić na mnie okiem, zoba-
    czyć mnie osobiście, ocenić. Robią to jak starsze panie oglądające
    melony w warzywniaku. Pooley mawiał, że wystarczy spędzić ze
    mną pięć minut, a każdemu przejdzie chęć oszukania mnie na
    umówionej zapłacie. Mam nadzieję, że to wciąż działa.
    Jadę w dół Flamingo, zmierzając na zachód do Summerlin, aż
    docieram do okolicy nazwanej niefortunnie Leśne polany. Każdy
    dom jest dokładnie taki sam, jak przesłodzony raj, morze beżo-
    wych stiuków i rdzawych hiszpańskich dachówek. Przy każdym z
    nich jest trawnik wielkości znaczka pocztowego. Jedyne  lasy w
    sąsiedztwie to wyłysiałe palmy na niektórych podwórkach.
    W przedmieściach Vegas miłe jest to, że dyskrecja jest niemal
    ujęta w przepisach. Ludzie chodzą ze spuszczonymi oczami, unika-
    ją kontaktu wzrokowego z sąsiadami. Tak jakby upał i pustynny
    krajobraz zainfekowały serca tych, którzy tu mieszkają. Albo może [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl