• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    Cmoknęła ze współczuciem.
     Dużo mu się zwaliło na głowę.
     Tak&  Opuścił wzrok i zauważył, że bezwiednie porusza prawą nogą, jakby
    przytupywał.
    Laurie także to zauważyła.
     Co jest?
    Wziął głęboki oddech.
     Rozmawiał z różnymi ludzmi, miał też trochę czasu& wiesz, żeby się nad wszystkim
    zastanowić. I& nie jest już pewien, czy& poradzi sobie sam z wychowaniem dziecka. Jest
    przekonany, że wszystko spieprzy. %7łe spieprzy życie im obu.
     Wczoraj mówił zupełnie co innego.
     Owszem.
     Więc teraz uważa& Odda go na wychowanie rodzinie zastępczej?
     Bierze to pod uwagę. Uważa jednak, że będzie to równie złe rozwiązanie.
     Aha.  Przetoczyła się na plecy i patrzyła w sufit.  Rzeczywiście, jest problem. A znając
    Braya&
     Jest kompletnie rozbity. Wierzy, że cokolwiek zrobi, będzie zle. Obawiam się, że nigdy
    sobie nie wybaczy, tak czy inaczej.
     I co teraz? Kiedy ma zamiar podjąć decyzję? Kiedy zamierza powiedzieć Curtisowi?
     Poprosiłem, żeby nie podejmował decyzji do jutrzejszego wieczoru.
     No tak, przecież będziecie z Curtisem cały dzień na pokazie monster trucks. Lepiej nie
    mówić nic rano, przed waszym wyjazdem, bo to by zepsuło cały dzień.
    Wyjaśnienie brzmiało całkiem sensownie; gdyby się szybciej podniósł z łóżka, mogłaby
    uznać, że właśnie taki był powód. Ale nie podniósł się, a poza tym zdradzał go wyraz twarzy.
     Scott, na co Bray czeka?  Usiadła, opierając plecy o wezgłowie.  Scott  powtórzyła,
    spoglądając na niego zmrużonymi oczami.
    Nagle zaschło mu w gardle; sięgnął po szklankę wody, którą Laurie trzymała przy łóżku,
    pociągnął długi łyk. Kiedy odstawiał szklankę, Laurie chwyciła go za przegub i trzymała mocno.
     Odpowiedz. Dlaczego kazałeś Brayowi czekać?
     Powiedziałem mu, żeby się wstrzymał& bo chciałem sprawdzić, czy& ty i ja
    moglibyśmy& zatrzymać Małego.
    Gwałtownie puściła jego rękę.
     Co mu powiedziałeś?
    Przysunął się bliżej i teraz on chwycił jej dłoń.
     Wysłuchaj mnie  poprosił.  Wiem, że ten rok był& trudny. Ale może część trudności
    brała się z tymczasowości całej sytuacji. Bo wszyscy wiedzieliśmy, że w końcu Curtis wróci
    do matki. Pani Keller tak mówiła, ty też, pamiętasz? %7łe zbliżające się przenosiny wpływają na jego
    zachowanie. Zresztą cały rok upłynął pod ich znakiem. Zamieszkał tutaj, a ledwie się zadomowił
    na dobre, znów musiał się wyprowadzić. Jedna wielka dwunastomiesięczna przeprowadzka.
    Do tego jeszcze pytanie, czy matka go nie zapomni w więzieniu& też musiało być stresujące dla
    dziecka, prawda?
    Czekał, że przytaknie. Ale tego nie zrobiła.
     Cóż  podjął  gdyby przez cały czas nie miał tego gdzieś z tyłu głowy, kto wie, jak by się
    spisywał. Pomyślałem więc, że gdyby wiedział, że jest tu na stałe, gdyby się nie musiał martwić,
    czy rodzice będą w domu, czy w areszcie, kiedy wróci ze szkoły, może byłby& lepszy. Mniej&
    kłopotliwy. Może nawet& z czasem& byłoby całkiem łatwo.
    Spojrzał na żonę niepewnie; wiedział, że posuwa się trochę za daleko, wyrażając
    przypuszczenie, że wychowanie Curtisa mogłoby być łatwe. Mina Laurie świadczyła niezbicie, że
    dobrze się domyślał.
     Wiem, że pragniesz wolnego czasu dla siebie i dla nas.  Zcisnął jej rękę.  Ja też. Ale
    naprawdę wierzę, że gdyby wiedział, że zostaje tu na zawsze, wyglądałoby to lepiej. Z pewnością
    chętniej po szkole bawiłby się sam, dając ci trochę spokoju. Wiecznie plątał się pod nogami, bo
    wiedział, że nie zostanie tu długo. Pete by nam pomagał przez parę miesięcy, więc moglibyśmy
    gdzieś wychodzić razem, zanim urodzisz.
    Uniósł jej dłoń do ust i pocałował, w duchu śmiejąc się z tej marnej próby pokazania Laurie,
    jaki potrafi być romantyczny.
     Jestem też pewny, że Curtis bardzo by zżył się z naszą córką. Tak strasznie chciał ją
    poznać, cały czas powtarzał, że będzie do niej przychodził, śpiewał jej, nauczy ją rzucać do kosza.
    Byłby fantastycznym starszym bratem. Z nami już się zżył. Przez cały rok jadaliśmy razem obiady,
    jezdził z tobą na zakupy, pomagał ci piec ciasteczka. Zawsze sobie wyobrażałaś, że kiedyś będziesz
    to robić z dziećmi& A pamiętasz, ile było zabawy w Boże Narodzenie z oboma braćmi? Pamiętasz
    ranek po Wigilii? Jak nam się kazałaś ustawić na górze w rząd, od najmniejszego do największego,
    i śpiewać Jingle Bells przy schodzeniu po schodach, a oni obaj strasznie się tym przejęli? Mówiłaś,
    że to prawdziwe rodzinne święta. We czworo, jak rodzina.
    Brakło mu tchu, więc znów sięgnął po szklankę z wodą; pijąc, wpatrywał się w książkę
    na nocnej szafce, bo musiał zebrać odwagę, żeby popatrzeć na żonę, wytrzymać jej spojrzenie.
    Usłyszeć odpowiedz.
    Wyraznie brakowało jej słów, co przyjął z ulgą. Nie był jeszcze gotowy na to, co mogła
    powiedzieć. Ponownie zaczął mówić; uznał, że najlepiej własnymi słowami wypełnić ciszę.
    Próbował zagadać jej szok, pytania, które miała zadać, jak tylko dojdzie do siebie, argumenty, jakie
    miała przedstawić, by mu dowieść, że jego pomysł nie ma szans na realizację.
    Jednak odzyskała głos, zanim zdążył się rozpędzić.
     Chcesz, żebyśmy adoptowali Curtisa?
    Wzruszył ramionami.
     On się tak naszym dzieckiem cieszył. Byłby świetnym starszym bratem. Nawet ty
    mówiłaś&
    Prychnęła ze złością, wyrwała dłoń z jego uścisku i uniosła ją ostrzegawczo, zabraniając mu
    kontynuować.
     To było parę miesięcy temu. I chodziło głównie o to, że chciałam go pochwalić, bo
    tamtego dnia był bardzo grzeczny i oglądał ze mną niemowlęce ubranka. Nie należało rozumieć
    tego dosłownie. Wiesz o tym. Mówiłam teoretycznie. Gdyby jego mama miała kolejne dziecko,
    na przykład. Nie chodziło mi o to, że byłby dobrym starszym bratem dla naszego dziecka, więc
    powinien z nami zostać. Nie wykorzystuj tego przeciwko mnie&
     Masz rację  przerwał jej.  Przepraszam. Ale byłby dobrym starszym bratem. I przez ten
    ostatni rok zdarzało się, że było świetnie, nie uważasz? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl