• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    zaniecham myśli o morskich podróżach. Mylił się, bo nic nie było w stanie mnie od nich
    oderwać; moja matka pochodziła z ludzi, którzy całe życie spędzili na morzu, i ja miałem ich
    krew w żyłach. Ale lubiłem słuchać Jana, gdy czytał lub deklamował wiersze. Blisko
    sześćdziesiąt lat minęło od tego czasu, ale bodaj że całe strofy mógłbym teraz jeszcze powtarzać,
    tyle się tego wówczas nasłuchałem i nauczyłem. Blisko sześćdziesiąt lat&
    Kapitan zamyślił się na chwilę, wpatrzony w ogień płonący na kominku, jakby szukał tam
    tych wszystkich, którzy już odeszli. Po czym, z westchnieniem, ciągnął dalej:
     Pamiętam, pewnego wiosennego wieczora spotkałem go na piaszczystych wydmach; miał
    tyle szczęścia w oczach, zupełnie jak pan, doktorze Blythe, kiedy wprowadzał pan tu dziś swoją
    żonę. Pomyślałem o nim w chwili, gdy pana zobaczyłem. Powiedział mi, że w domu zostawił
    swą ukochaną i że ona do niego przyjedzie. Nie bardzo mi to wówczas przypadło do gustu, taki
    byłem samolubny i myślałem tylko o tym, że po jej przybyciu nie będziemy już więcej takimi
    dobrymi przyjaciółmi. Byłem jednak na tyle przyzwoity, by mu tego nie okazać. Wszystko mi o
    niej opowiedział. Nazywała się Aniela Leigh i gdyby nie jej stryj, byłaby od razu z nim
    przyjechała do Glen. Był chory, a zaopiekował się nią po śmierci rodziców i wobec tego nie
    chciała go opuścić. Teraz jednak stryj umarł i ona miała przyjechać, aby pobrać się z Janem. Nie
    była to łatwa podróż w owe czasy dla kobiety. Musicie wiedzieć, że parowców wówczas nie było
    wcale.
     Kiedy spodziewasz się jej przybycia?  zapytałem.
     Nela odbywa podróż na okrÄ™cie »Royal William«  odrzekÅ‚ mi  który opuszcza port
    dwudziestego czerwca, wobec tego należy się spodziewać, że będzie tu w połowie lipca. Muszę
    zamówić cieślę Johnsona, aby dla nas zbudował dom.
    Przyszedł dziś list od niej. Zanim go otrzymałem, wiedziałem, że zawiera dobre nowiny.
    Widziałem ją kilka dni temu .
    Nie mogłem go zrozumieć i wówczas on starał się mi to wytłumaczyć, ale po tym tłumaczeniu
    rozumiałem go jeszcze mniej. Mówił, że ma w sobie dar albo przekleństwo. To były jego własne
    słowa, pani Blythe. Dar albo przekleństwo. Nie wiedział dokładnie, czy to pierwsze, czy też to
    drugie. Mówił, że tym była obdarzona jego praprababka i że ją za to spalono na stosie jako
    czarownicę. Mówił mi, że miewa od czasu do czasu dziwne jakieś stany odurzenia, rodzaj transu;
    zdaje mi się, że tak to nazwał. Czy zdarzają się takie rzeczy, doktorze?
     Są ludzie, którzy skłonni są do popadania w stan podobny  odpowiedział Gilbert. 
    Cała ta kwestia należy jednak bardziej do sfery badań psychicznych aniżeli do medycznych. A
    czym się objawiało to odurzenie Jana Selwyn?
     Były to prawdopodobnie sny  sceptycznie zauważył doktor Tomasz.
     Mówił, że miewa wówczas widzenia  powoli odrzekł kapitan.  Zwróćcie uwagę, że ja
    wam powtarzam to tylko, co on mi mówił o rzeczach, które już się zdarzyły, i o tych, które miały
    się zdarzyć. Czasami były dlań te widzenia miłe, czasami zaś straszne. Przed czterema dniami
    zapadł w podobne odurzenie, w chwili kiedy siedział u siebie w pokoju, przy kominku. Wówczas
    ujrzał stary pokój w rodzinnym domu, tak mu dobrze znany, i swą narzeczoną wyciągającą doń
    obie ręce, z uśmiechem pełnym radości i szczęścia. Stąd sądził, że spotka go coś przyjemnego i
    że dostanie od narzeczonej dobre nowiny.
     Sen, to był sen  szydził stary doktor.
     Bardzo możliwe  zgodził się kapitan.  Tak samo i ja mu wówczas tłumaczyłem i sam
    się tym uspokajałem, nie podobała mi się bowiem myśl, że on coś w ten sposób widzi.
    Było to niesamowite.
     Nie  powiedział do mnie  ja nie śniłem wcale. Ale nie mówmy o tym więcej. Stracę
    jeszcze twoją przyjazń, j zaczniesz o tym dużo rozmyślać .
    Uspokajałem go, że nic nie będzie w stanie wpłynąć na moją przyjazń ku niemu. On jednak
    potrząsnął głową i tak odpowiedział:
     Z tej przyczyny straciłem już wielu przyjaciół. Nie gniewam się o to na nich. Czasami zdaje
    mi się, że nienawidzi sam siebie z tego powodu. Tego rodzaju siła ma coś nieziemskiego w sobie
    i nie wiadomo tylko, czy pochodzi od dobrego, czy od złego bóstwa. A my, zwykli śmiertelnicy,
    wzdrygamy się przed zbyt bliskim zetknięciem się z bóstwem czy ze złym duchem .
    To były jego słowa, pamiętam je, jak gdyby wczoraj były wypowiedziane, chociaż wówczas
    nie rozumiałem dobrze ich znaczenia. Co też one mogły znaczyć, jak pan myśli, doktorze?
     Wątpię bardzo, czy on sam dobrze rozumiał ich znaczenie  mruknął doktor Tomasz.
     Zdaje mi się, że ja je rozumiem  szepnęła Ania. Siedziała, jak zawsze zasłuchana, z
    rozchylonymi ustami i błyszczącymi oczyma. Kapitan z podziwem spojrzał na nią, a potem tak
    dalej opowiadał:
     Otóż wkrótce wszyscy ludzie z Glen i w Czterech Wiatrach wiedzieli, że narzeczona ich
    nauczyciela ma przyjechać, i wszyscy byli temu bardzo radzi, bo go wysoko cenili. I każdy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl