• [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    ale przepisy są jednoznaczne. Nie wolno pracować przez dwie zmiany z
    rzędu.
     Okej, pomyślałam, że warto chociaż spytać.
     Nie możesz nawet zostać dziś na zmianę przedpołudniową.  Sally
    westchnęła.  Muszę poszukać zastępstwa.
     Co takiego?  Bella z przejęcia ugryzła się w wargę.
     To za karę? Chodzi o moje zajęcia taneczne?
    A może Oliver doniósł, że wieczorem wniosła na oddział kota? Nie.
    Na ile zdążyła się zorientować, akceptował łamanie regulaminu w słusznej
    30
    R
    L
    T
    sprawie. Bella ufała, że ich umowa o zachowaniu tajemnicy nie zostanie
    naruszona.  Nic, co dzieje się w tym pokoju, nie może wydostać się poza
    jego ściany . W końcu jest to sala tylko dla uprzywilejowanych. Oliver, jako
    człowiek honoru, na pewno nie rzuca słów na wiatr.
    Sally się roześmiała.
     Nie, nie chodzi o to. Po prostu tu za sznurki pociąga lady Dorothy. I
    to ona zadecydowała, że nie chce innej pielęgniarki. Od dzisiaj chce tylko
    ciebie.
     Czy wolno jej tego żądać?
     Jeśli należysz do rodziny, która wspiera szpital tak hojnie jak
    Dawsonowie, możesz sobie zażyczyć nawet drinków do łóżka i salwy
    honorowej. Masz coś przeciwko temu?
     Nie, broń Boże. Polubiłam ją. Przypomina mi moją Bunię.
     To dobrze. Mam wrażenie, że lady Dorothy potrafi być cudowna, o
    ile się jej nie sprzeciwiasz.
    Co się za tym kryje?
    Bella miała się przekonać jeszcze tego samego ranka. Najpierw
    pomogła się pacjentce ubrać, potem asystowała przy ćwiczeniach
    wykonywanych pod okiem fizjoterapeutki. Miały one na celu przywrócić
    ruchomość chorym stawom. Po skończonej sesji poszła zaparzyć dla lady
    Dorothy filiżankę ulubionego earl greya. Po powrocie stwierdziła, że do
    matki przyszedł Oliver.
    Wyglądało na to, że właśnie kończyli burzliwą wymianę zdań.
     Oczywiście nie mogę ci zabronić  mówił Oliver ściszonym głosem.
     To twoje życie, twój dom. Ale uważam, że postępujesz nierozsądnie.
    Zauważywszy wchodzącą Bellę, odwrócił się, podszedł do okna i
    długo wpatrywał się w widok, który doprawdy niewart był uwagi. Bella
    31
    R
    L
    T
    poczekała, aż herbata nieco ostygnie, i wetknęła słomkę do filiżanki.
     Postaw to tu, moja droga.  Lady Dorothy wskazała stolik przy
    łóżku.  Chcę z tobą o czymś porozmawiać.
    Bella odstawiła filiżankę i popatrzyła na starszą panią, która
    uśmiechnięta siedziała w fotelu w pozycji na baczność. Spojrzała też na
    wyprostowane plecy Olivera. Miała nieodparte wrażenie, że gdyby się
    odwrócił, na jego twarzy nie dostrzegłaby uśmiechu.
     Chcę wrócić do domu  oświadczyła lady Dorothy.
     Zdaję sobie sprawę, że przez jakiś czas będę potrzebowała pomocy.
    Oliver jest zdania, że powinnam mieć pielęgniarkę.
     To brzmi sensownie  odrzekła Bella ostrożnie, zastanawiając się,
    co ona może mieć z tym wspólnego.
     A więc zgadzasz się?  Dorothy się rozpromieniła.
    Bella popatrzyła na nią zdumiona.
     Ale ja nie zatrudniam się prywatnie. Pracuję tu, w Zwiętym Patryku.
     Mówiłem mamie  odezwał się Oliver, wciąż odwrócony w stronę
    okna.  Osobista pielęgniarka musi być specjalnie przeszkolona.
     Nonsens  prychnęła lady Dorothy.  Pielęgniarka to pielęgniarka. 
    Wciąż uśmiechała się do Belli.  Co cię powstrzymuje?
     No... po prostu nie mogę...  Bella była zaskoczona.
     Pracuję tu tylko czasowo, chcę zebrać trochę pieniędzy i wyjechać
    w podróż dookoła świata.
     Sama widzisz  znów odezwał się Oliver.  Ty potrzebujesz kogoś
    na dłużej.
     Dobrze ci zapłacę, moja droga.  Aady Dorothy posłała plecom syna
    chmurne spojrzenie.  Oliver nie będzie nam przeszkadzał. On ma swoją
    część domu, mieszka w oddzielnym skrzydle, naprawdę.
    32
    R
    L
    T
    Bella westchnęła, chyba zbyt głośno. Ten dom ma skrzydła? Jej
    bezgraniczne zdumienie znalazło ujście w bezceremonialnym pytaniu.
     Pan mieszka z matką?
    Plecy Olivera zesztywniały jeszcze bardziej, a on sam odwrócił się
    twarzą do Belli. Boże, jak mogła zapomnieć, że on potrafi aż tak
    onieśmielać? Chociaż, chociaż... Coś w wyrazie jego twarzy przypominało
    jej moment, gdy przyłapała go na opychaniu się fast foodem. Czyżby czuł
    się zakłopotany, że wciąż mieszka z matką?
    Choć miał w spojrzeniu coś wzruszająco bezradnego, Bella nie
    odważyła się uśmiechnąć. Czuła, że to byłby z jej strony duży błąd.
     Jak długo musisz oszczędzać, żeby zebrać potrzebną kwotę?  Lady [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl