• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    - Ja chcę do domu! - pisnęła Mari i znów zalała się łzami.
    - Pojedziesz, nie martw się - czule uspokajał ją Vetle. - Ale co poczniemy z Karine?
    Jutro ma zacząć pracę w szpitalu, a co będzie jesienią?
    - Mam nadzieję, że dobrze będziesz się opiekował młodszą siostrą - zwróciła się do
    syna Hanna. - %7łeby i ona nie zeszła na złą drogę, tego by już było za wiele!
    - Przecież ona ma dopiero piętnaście lat! - uspokajał ją Vetle.
    - Jak gdyby to mogło stanowić jakąkolwiek przeszkodę dla mężczyzn! - syknęła
    Hanna. - Myślę jednak, że najlepiej będzie, gdy jesienią wróci do domu Christy. Przynajmniej
    o nią muszę być spokojna, nie bać się, że ten wasz przodek mi ją zabierze. Jest też chyba
    potrzebna Chriście.
    - To prawda, Christa ma ogromnie dużo pracy - odparła Mari wycierając nos. - Abel
    wychował swoich synów w przekonaniu, że w domu tylko kobieta powinna pracować. Nigdy
    jej nie pomagają, tylko Joachim, ale on jest inny niż pozostali.
    Hanna powoli wracała da równowagi. Teraz miała pretensję o co innego.
    - I pomyśleć tylko, Mari, że prosiłaś Jonathana o pomoc w pozbyciu się dziecka!
    Przecież to nasz wnuk, nie pomyślałaś o tym?
    Mari głęboko odetchnęła, starając się opanować płacz.
    - Teraz o tym myślę.
    - To przecież będzie także dziecko Ludzi Lodu - pokiwał głową Vetle. - Nie wolno ich
    marnować. A ponieważ Tova jest dotknięta, nie grozi ci żadne niebezpieczeństwo, Mari.
    - To znaczy, że już się na mnie nie gniewacie? Wybaczyliście mi?
    - Oczywiście. - Hanna mocno przytuliła córkę. Gniew Hanny mijał równie szybko, jak
    się pojawiał. Nie zawsze można było nadążyć za jej zmiennymi humorami. - Zabierzemy cię
    teraz do domu, nie wyobrażasz sobie nawet, jak bardzo się cieszymy. Wiesz, jak trudno jest
    nie mieć dzieci przy sobie akurat w tym okresie, kiedy najbardziej potrzebują rodziców? Czy
    rozumiesz smutek i tęsknotę, jaką ja i Vetle odczuwaliśmy? Rozumiesz naszą nienawiść do
    tego... tego potwora, który przez sześćset pięćdziesiąt lat dręczy wasz ród?
    - No tak - wtrącił się Jonathan. - Prawdą jest, że nienawidziliśmy go przez stulecia, ale
    z pewnością nie liczył się z takim poczuciem wspólnoty, przynależności do rodu, jakie
    zrodziło w nas rzucone przed wiekami przekleństwo.
    - Owo poczucie wspólnoty to zasługa Tengela Dobrego - zauważył Vetle. - Ale masz
    rację, synu, naprawdę stworzyliśmy zwarty front przeciwko naszemu przodkowi.
    - To bardzo ważne - przyznała Hanna. - A teraz Mari niech przez chwilę zapomni o
    swoich troskach, my z Vetlem zajmiemy się Christą i Ablem, no i tym młodym człowiekiem -
    dokończyła z grozbą w głosie.
    Jonathan z ukosa spojrzał na Mari.
    Nie mówiłem? triumfowało jego spojrzenie. Ojcu i mamie naprawdę można zaufać,
    kiedy trzeba, potrafią stanąć na wysokości zadania!
    Mari, choć przygaszona, odetchnęła z ulgą.
    ROZDZIAA VI
    Mała Karine siedziała między wielkimi, silnymi mężczyznami z ruchu oporu i z
    szeroko otwartymi oczami przysłuchiwała się rozmowie.
    Była jedną z nich! Wolno jej będzie wykonać zadanie, które ma znaczenie dla tych
    ludzi, a być może nawet dla całej Norwegii!
    Postanowiła spisać się najlepiej jak potrafi.
    Człowiek, do którego zwracano się Stein, przyglądał jej się badawczo.
    - Masz tu kopertę z fotografami. Twój brat Jonathan i Rune, jego kolega, zawiozą cię
    ciężarówką do Askim. Mieszka tam pewna dama, która także jest jedną z nas, ale porusza się
    na wózku inwalidzkim i nie opuszcza domu. Jej mąż jest zwolennikiem Quislinga, nie może
    się więc o niczym dowiedzieć, nie wie też, że ona współpracuje z nami a pani obracała się
    niegdyś w bardzo wysokich kręgach. Chcemy, by zidentyfikowała osoby przedstawione na
    zdjęciach. Twoje zadanie będzie polegało na przekazaniu jej koperty, pózniej ta kobieta
    skontaktuje siÄ™ ze mnÄ….
    - Rozumiem. - Karine z uroczystą miną kiwnęła głową. - Mąż nie może dowiedzieć się
    o kopercie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl