• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    Beatrice jest bardzo Å‚agodnÄ… osobÄ….
    - Zdecydowanie mogę polecić ten lokal. Zwietnie w nim karmią,
    Lucy - zapewniła Beatrice. - Najlepsze są ryby, chociaż raczej unikaj zupy
    rybnej. Zbyt hojnie jÄ… doprawiajÄ….
    Wkrótce podano menu. Lucy pogrążyła się w lekturze, gdy Marcus i
    Beatrice rozmawiali, a właściwie Marcus słuchał, a Beatrice mówiła.
    - Beatrice, masz już jakiś pomysł na urodzinowe przyjęcie-
    niespodziankę dla George'a? - spytała Lucy, gdy kelner przyjął
    zamówienia.
    57
    RS
    - Co takiego? Ach nie, raczej nie. George wolałby skromną
    uroczystość, tylko dla rodziny i przyjaciół. Poza tym lubi zamki i nawet się
    zastanawiał, czy moglibyśmy jakiś wynająć. Co ty na to?
    - Och, to da się zrobić - zapewniła ją Lucy. Wkrótce podano potrawy
    i Lucy z zapałem przystąpiła do jedzenia. Uznała, że doskonały apetyt
    zawdzięcza nocnym ekscesom i natychmiast się zaczerwieniła.
    - Na miłość boską, Lucy, ale masz wypieki. Dobrze się czujesz?
    Ciepło tutaj. Porozmawiamy jeszcze o przyjęciu, kiedy wrócę do Londynu.
    Ostatecznie mam teraz pilniejsze sprawy na głowie. Ci fachowcy
    wyprowadzają mnie z równowagi.
    Gdy dokończyli posiłek, Marcus popatrzył na Lucy.
    - Masz ochotę na pudding? - spytał łagodnie.
    - Nie, dziękuję. Ale chętnie wypiję kawę.
    - Kawę? Lucy, moje słońce, czy na pewno dobrze postępujesz? Przez
    tę kofeinę w organizmie będziesz trajkotała do samego wieczora.
    Lucy powstrzymała się, aby nie zachichotać. Popełniła jednak błąd i
    spojrzała na Marcusa. Był równie rozbawiony jak ona. Poczuła, że
    doskonale się rozumieją, jakby już tworzyli stalą parę.
    - Nie mogę się doczekać, kiedy zadzwonię do mamy i opowiem o
    spotkaniu z wami - wyznała Beatrice dwadzieścia minut pózniej, gdy
    odprowadzili ją do samochodu. Po chwili nie tylko uścisnęła Lucy, lecz
    także czule ją ucałowała. - Mama będzie zachwycona. Zawsze miała do
    ciebie słabość, Lucy.
    - Marcusie, wydaje mi się, że Beatrice czegoś się domyśla -
    zauważyła Lucy, gdy pomachali odjeżdżającej siostrze.
    - Jak to?
    58
    RS
    - Chyba wyczuła, że coś nas łączy.
    - Mam nadzieję. Po tylu sugestiach, które wygłosiłem...
    - Co takiego? Przecież powiedziałeś, że nikogo nie poinformujesz o
    naszych planach!
    Marcus był przygotowany na to pytanie.
    - Nie poinformowałem jej. Po prostu sugerowałem taką
    ewentualność. Znam Beatrice. Z pewnością już od dawna zdawała sobie
    sprawę z tego, co się święci. Dzięki temu unikniemy kłopotliwych pytań o
    to, dlaczego tak nam się śpieszy.
    Marcus pomyślał z satysfakcją, że w ten sposób zamknął także Lucy
    drogÄ™ odwrotu.
    - Mamy jeszcze godzinÄ™ do przyjazdu hotelowego samochodu -
    zauważył. - Co powiesz na przechadzkę?
    - Z ochotą - odparła Lucy szczerze.
    Nie była jednak przygotowana na to, że Marcus zabierze ją na spacer
    do bardzo ekskluzywnego jubilera.
    - Widzisz tu coś dla siebie? - spytał, gdy przystanęli przed wystawą.
    - Zdaje się, że miałam dostać pierścionek dopiero po powrocie do
    domu.
    - Wszystko się zgadza. Po prostu pomyślałem, że sprawię ci jakiś
    dyskretny upominek. Dajmy na to kolczyki. Takie jak te - dodał i pokazał
    palcem brylantowe cacka, od których Lucy nie mogła oderwać wzroku.
    - Marcusie, nic nie musisz mi kupować - zaprotestowała.
    - To prawda. Nie muszę - zgodził się i zadzwonił do drzwi. - Ale
    chcÄ™.
    59
    RS
    Po chwili znalezli się w klimatyzowanym sklepie, którego podłogę
    wyłożono grubymi dywanami. Pełno w nim było biżuterii w szklanych
    gablotach. Na powitanie wyszło dwoje nienagannie ubranych
    sprzedawców.
    Gdy tylko Marcus wyjaśnił, czego szuka, razem z Lucy został
    wprowadzony do małego pokoju na zapleczu. Oboje usiedli w wygodnych
    fotelach.
    - Może mają państwo ochotę na coś do picia? - spytał sprzedawca. -
    WodÄ™, kawÄ™?
    - Och tak, poproszę kawę - uradowała się Lucy, udając, że nie zwraca
    uwagi na wysoko uniesione brwi Marcusa. - Może tobie nie jest potrzebna
    kofeina, ale ja bez niej nie wytrzymam - syknęła, gdy tylko zostali sami.
    - Nie wytrzymasz bez kofeiny i bez szampana - zakpił Marcus.
    Po chwili sprzedawca wrócił w towarzystwie starszego pana,
    niewątpliwie swojego przełożonego. Lucy nie zdążyła odeprzeć
    szampańskiej szarży Marcusa.
    - Wyśmienity wybór, proszę pani - pochwalił ją wiekowy dżentelmen
    i położył kolczyki na czarnym aksamicie. - Kamienie są bez najmniejszej
    skazy. Należą do kategorii D, co oznacza, że są wyjątkowo czyste i
    klarowne. Każdy ma półtora karata, oprawiono je w platynę.
    Lucy pomyślała, że w dodatku kosztują fortunę i pożegnała się z
    nimi.
    - Są urocze - przyznała. - Niemniej...
    - Może je przymierzysz? - zaproponował Marcus.
    60
    RS [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl