-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stało. Okropnie mi przykro. Oczywiście, zaraz zejdę do ja
dalni, najszybciej jak siÄ™ da.
- Spokojnie, nic się nie stało. Potrzebujesz snu. Nie
spiesz się. Zamówię dla nas lunch. Chociaż dla ciebie po
proszę raczej o pózne śniadanie - zażartował.
Cara uśmiechnęła się ze skruchą.
- Za kilka minut będę na dole.
Gdy zeszła do jadalni służącej rodzinie panującej na co
dzień, Tommy siedział już przy nakrytym stole.
- Zamówiłem dla ciebie sałatkę owocową, na dobry
poczÄ…tek.
- Dzięki. - Może rzeczywiście da radę zjeść trochę owo
ców. Skosztowała ostrożnie.
- Wieczorem dzwonił do mnie książę - zagaił Tommy,
gdy Cara przełknęła trochę sałatki.
- Tak? - Jej żołądek znów zareagował nieprzyjemnym
skurczem.
- Chciał się dowiedzieć, kiedy kobieta pierwszy raz czu
je ruchy dziecka.
- Och tak? - Cara starała się, by zabrzmiało to lekko,
jednak natychmiast się spięła.
- Nie odpowiedziałem od razu, a wtedy książę wyjaśnił,
że chodzi mu o typowe terminy. Dodał, że czytał już o tym
w internecie, ale chciał się upewnić.
- Co mu powiedziałeś? - Kawałek owocu, który zjadła,
ciążył jej teraz w żołądku jak kamień.
- Prawdę. Zazwyczaj kobieta czuje pierwsze ruchy płodu
na początku drugiego trymestru ciąży. Tak w przybliżeniu.
- Aha. - Książę umie liczyć. Jeśli jeszcze miał jakieś wąt
pliwości, to słowa lekarza na pewno je rozwiały. Już wie, że
to jego dziecko. Twierdził, że wiedział od początku, lecz te
raz zyskał pewność. Jaki będzie jego kolejny krok?
- Zapytał mnie, czy to możliwe, by kobieta czuła ruchy
dziecka w pierwszym lub drugim miesiącu. Powiedziałem
mu, że nie ma takiej możliwości. Gdy spytał o trzeci mie
siąc, potwierdziłem. Dodałem, że najbardziej prawdopo
dobny jest koniec trzeciego i poczÄ…tek czwartego.
- Aha - wymamrotała Cara.
- O nic nie pytam - zastrzegł się Tommy. - Chcę cię tyl
ko zapewnić, że bardzo poważnie traktuję moich pacjen
tów. Książę miał rację, te informacje można znalezć bez
trudu.
- W porządku, Tommy - rzekła Cara.
- Gdybyś chciała pogadać, zawsze jestem do dyspozy
cji. Niekoniecznie na tematy ściśle medyczne. Zapewniam,
że możesz mi zaufać. O nic nie będę pytać. - Po bratersku
poklepał dłoń Cary.
Cara uścisnęła jego rękę.
- Dzięki, będę pamiętać. Nie wiem, jak ci dziękować.
Okazałeś mi tyle zrozumienia.
Tommy ścisnął jej dłoń.
- Mam nadziejÄ™...
Nie dokończył, bo nieoczekiwanie ktoś mu przerwał.
- Och, jak miło.
Do jadalni wszedł Michael.
Cara podskoczyła jak dziecko przyłapane na lasowaniu
słodyczy. Czuła się winna, choć właściwie nie miała powo
du. Spiorunowała księcia wzrokiem.
- Mogę się przyłączyć? - zapytał Michael.
- Oczywiście - swobodnie odparł Tommy. Wcale nie
wyglądał na speszonego.
- Jak się dziś miewasz, Caro? - zapytał Michael, a w jego
głosie zabrzmiał szczery niepokój.
- Bardzo dobrze. Dziękuję, Wasza Wysokość - odparła
oficjalnie.
Michael skinął głową.
- O czym tak konwersujecie? SÄ…dzÄ…c po minach, to coÅ›
poważnego.
- Skądże - zaprzeczyła energicznie Cara. - Zwykła roz
mowa przy stole.
- Tak? To nie miało nic wspólnego z twoim zasłabnię
ciem i wynikami badań?
- Mówiliśmy o moim zdrowiu, jednak Wasza Wysokość
z pewnością przyzna, że to wyłącznie moja sprawa.
-I moja, bo jestem twoim lekarzem - wtrącił Tommy.
Cara popatrzyła na niego z wdzięcznością i ciągnęła:
- Zapewniono mnie, że informacje dotyczące mojego
stanu zdrowia są całkowicie poufne.
- Czy to grzeczny sposób powiedzenia mi, bym nie był
taki ciekawy?
- Na to wygląda - odparła ze zjadliwym uśmieszkiem.
Odsunęła talerz z niedojedzoną sałatką.
- Panowie wybaczą. Pózno zaczęłam dzień, a mam mnó
stwo rzeczy do zrobienia.
- Nie skończyłaś sałatki - obruszył się Michael, a dok
tor dodał:
- Powinnaś coś zjeść.
- Jestem dorosła i do tej pory jakoś dawałam sobie radę
bez waszej pomocy. - Machnęła do Tommy'ego i pospiesz
nie wyszła z jadalni.
W drzwiach obejrzała się przez ramię. Michael z przeję
ciem klarował coś Tommy'emu.
Może jednak nie powinna wychodzić.
Nie, Tommy emu może ufać. Na pewno jej nie zawiedzie.
- To za mało - z irytacją rzekł Michael.
- Niestety, nic więcej nie mogę powiedzieć - odparł Tom.
- Jaki by ze mnie był lekarz, gdybym nie potrafił uszanować
życzeń moich pacjentów?
- To moje dziecko - nalegał Michael. - Mam prawo.
- Przykro mi, lecz na razie tak nie jest. - Lekarz popatrzył
na księcia ze współczuciem. - Naprawdę bardzo mi przykro,
że nie mogę powiedzieć czegoś, co by podziałało uspokaja
jąco. Mogę jedynie stwierdzić, że Cara jest moją pacjentką
i działam w jej interesie. Tak jak w wypadku pozostałych mo
ich pacjentów. Ich dobro jest dla mnie najważniejsze.
Michael podniósł się i wyszedł z jadalni.
Lubił i szanował Toma Stevensa, jednak teraz wolałby,
by postępowanie lekarza nie było aż tak etyczne.
Potrzebował wsparcia. Może zadzwonić do Parker, po
gadać z nią, poprosić o pomoc? Siostra na pewno mu nie
odmówi. Nie, Cara nie byłaby tym zachwycona. Na jej
miejscu, też miałby zastrzeżenia. Nie, ten pomysł odpada.
Sprawa dotyczy wyłącznie ich dwojga i razem muszą zna
lezć wyjście z sytuacji.
Jasne, ale byłoby znacznie prościej, gdyby jego cara mia
nie stała się nagle taką upartą i drażliwą kobietą.
Ale przecież inni mężczyzni potrafili odnalezć drogę do
swoich kobiet, więc i jemu się uda.
Przez całą dłużącą się oficjalną kolację zastanawiało ją
dziwne spojrzenie Michaela.
Na szczęście posadzono ją obok ambasadora McClin- [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zambezia2013.opx.pl