• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    Harriet zamknęła drzwi, ale nie ruszyła się z miejsca. Takim tonem niech zwraca się do
    psa, pomyślała.
    - Jak śmiesz mi rozkazywać. Czy są jakieś szczególne powody, żebym siadała? -
    odparowała.
    Dexter odwrócił się i zmrużył swoje ciemne oczy.
    - Jestem zaskoczony. Oczekiwałem co najmniej pokory. Buntujesz się w twojej
    sytuacji?
    Oczekiwał więc skruchy i czołgania się na kolanach.
    - W żaden sposób nie wstydzę się tego, co zrobiłam.
    - To oczywiste. - Obrzucał ją szorstkim spojrzeniem, wydawało się, że z cieniem żalu.
    Jakby nie wierzył, że go zawiodła.
    Przez chwilę zrobiło jej się przykro.
    - Wygląda na to, że jesteś dumna z kradzieży i nieuczciwości.
    - Kradzieży i nieuczciwości? - Harriet wpatrywała się w niego. To prawda, że postąpiła
    nieuczciwie, ale oskarżenie o kradzież?! - Mylisz się - zaprzeczyła - nie jestem złodziejem.
    - Nie? - zaśmiał się i zbliżył do niej na odległość kilku kroków. - Może ci się nie
    podobać to określenie, ale, moja droga Harriet, osobę, która zabiera przedmioty nie należące
    do niej, zwykle nazywa się złodziejem.
    Harriet patrzyła mu w twarz. Blefował, czy naprawdę uważał, że jest złodziejką? Dziwne,
    ta myśl nigdy nie przyszła jej do głowy. Przypuszczała, że mógł zgadnąć, dlaczego ukryła
    amulet.
    - Dlaczego to zrobiłaś? Czy pieniądze, które mam ci wypłacić, nie wystarczą na
    pokrycie kosztów remontu szkoły? Czy też uczyniłaś to przez czystą zachłanność? - spytał.
    64
    - Nie, to nie przez chciwość. Ja...
    - Czy zaplanowałaś przemycić amulet do Londynu i tam znalezć jakiegoś kolekcjonera,
    który zapłaciłby ci dużą sumę?! - ton jego głosu nie wróżył nic dobrego. - Czy nie wiesz,
    jakie kary grożą za próbę wywiezienia takich przedmiotów z Egiptu? Masz zamiar znalezć się
    w tutejszym więzieniu?
    Harriet zapragnęła usiąść. Jeśli udawał, to wychodziło mu to doskonale. Nogi zaczęły się
    pod nią trząść.
    - Wygadujesz bzdury - starała się nie podnosić głosu. - Wiesz tak samo dobrze jak ja, że
    nie zamierzałam go ukraść.
    - Czyżby? I jak mam w to uwierzyć? Wszystko przemawia za tym, że jest wręcz
    odwrotnie.
    - Wiem, ale...
    - Nie ma żadnego ale! Poza tym mam świadka. Kiedy tak niefortunnie zemdlałaś w
    pomieszczeniu z sejfami, nie ja jeden widziałem, że naszyjnik wypadł ci z ręki. Młody
    człowiek z recepcji spostrzegł to równie wyraznie jak ja.
    Harriet zbladła. Co on powiedział? Czyżby nie wrzuciła wtedy amuletu z powrotem do
    torebki? Jak długo o nim wiedział? Ten fakt totalnie ją zdezorientował.
    - Więc dlaczego - spytała w końcu - włożyłeś naszyjnik z powrotem do torebki?
    Dexter uniósł brwi.
    - Teraz też temu się dziwię. - Wpatrywał się w podłogę. - Zaczynam sądzić, że to był z
    mojej strony duży błąd.
    - Może w ten sposób chciałeś ukryć swoje zamiary? - Nagle przyszło Harriet do głowy,
    że też wcześniej o tym nie pomyślała. - Być może wyjaśniłeś recepcjoniście, że ten amulet
    jest bezwartościowy, że kupiłam go na bazarze. Dlatego włożyłeś mi go do torebki.
    Potrzebowałeś czasu na znalezienie sposobu, jak przechwycić go w swoje ręce.
    - Dlaczego miałbym tak zrobić?
    - Aby dołączyć go do swojej kolekcji skarbów.
    - Harriet była już zniecierpliwiona. - I dlatego go zabrałam. Jestem pewna, że zdajesz
    sobie z tego sprawę. Nie mogłam dopuścić, żebyś go zdobył dla siebie!
    - Ach tak, i oczywiście mam w to uwierzyć. - Jego ton wyrażał pogardę. - Mam
    uwierzyć, że kierowały tobą jak najlepsze intencje. - Obszedł ją dookoła.
    - Schowałaś amulet, bo wiedziałaś, jak jest cenny. W ten sposób postanowiłaś odzyskać
    pieniądze, które ci ukradł twój były narzeczony. Twój były narzeczony
    - powtórzył z naciskiem - którego rozpamiętujesz z bólem do tej pory.
    65
    Chciała zaprzeczyć ostatnim słowom, ale zmieniła zdanie. Nie miało to znaczenia.
    - Jesteś w błędzie, nawet mi to do głowy nie przyszło. Chciałam tylko uchronić amulet
    przed tobÄ…;
    Dexter wcale jej nie słuchał.
    - Niestety, nie wiedziałaś, ile dokładnie wart jest ten przedmiot... i postanowiłaś spotkać
    się z dyrektorem muzeum. Bez wątpienia zamierzałaś być dyskretna i zasugerować jedynie
    hipotezę: jeśli ktoś chciałby sprzedać taki naszyjnik, to jaką powinien zaproponować cenę.
    Tak wyglądałaby twoja taktyka.
    - Całkowicie się mylisz! - Podeszła bliżej. -Chciałam dowiedzieć się od niego, co
    powinnam uczynić z takim skarbem. Nie mogłam dopuścić, żeby dostał się w twoje ręce!
    - Postanowiłem dać ci szansę. Dlatego nic nie mówiłem, dlatego włożyłem go z
    powrotem do twojej torebki. Myślałem, że zdasz sobie sprawę z tego, co zrobiłaś, że rozsądek
    i uczciwość zwycięży.
    - Rozumiem. Miałaś nadzieję, że oddam ci go dobrowolnie. Tak to sobie wyobrażałeś?
    Zignorował jej uwagę.
    - Oczywiście ryzykowałem. Wiedząc, że nosisz ten przedmiot cały czas przy sobie,
    miałem na ciebie oko. Z jednej strony, żebyś go nie zgubiła, co prawie zresztą się stało, a z
    drugiej, jakbyś przypadkiem postanowiła znalezć tutaj kupca. To znaczy, że nie mogłem
    odstępować cię ani na krok.
    Harriet poczuła się dotknięta. Uwierzyła, że interesował się nią i chciał spędzać z nią
    więcej czasu.
    - Dawałem ci szansę do ostatniej chwili - dodał na koniec. - Wczoraj wieczorem, gdy
    zaproponowałem ci dzień we dwoje, miałem nadzieję, że wyjawisz to i oczyścisz się z
    zarzutów. Nie chciałem cię zmuszać do zeznawania przed władzami.
    Ta pogróżka dobiła ją. Przypomniała sobie, jak siedzieli w powozie. Opierała się o niego
    szczęśliwa, a on obejmował ją i głośno marzył, jak to będzie miło spędzić wspólnie dzień.
    Mówił wtedy o tajemnicach, które przed sobą odkryją.
    Zaczerwieniła się ze wstydu. Jakże była naiwna. Wcale nie pragnął poznać jej lepiej,
    interesował go jedynie naszyjnik. Kiedy tak wspominała, ledwie docierały do niej słowa
    Dextera. Usłyszała tylko ostatnie zdanie.
    - Więc tak postanowiłem, nie chciałem zawiadamiać władz. Ale w końcu naszyjnik jest
    teraz bezpieczny, i to najważniejsze.
    66
    - Bezpieczny to znaczy dołączony do twojej kolekcji. - Wpatrywała się w niego z
    nienawiścią. Jak mógł tak z nią postąpić? Siebie nie znosiła jeszcze bardziej, za to, że dała się
    zwieść.
    - Ale nie myśl - dodała - że ujdzie ci to na sucho, że uda ci się przemycić amulet. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl