• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    Myślisz, że nie zdaję sobie z tego sprawy?
    - Przepraszam - rzucił. Odwróciła wzrok bez słowa.
    - Mogę spytać, jak będą wyglądały moje obowiązki jako żony?
    56
    RS
    - Oczywiście - odparł z obrazliwą uprzejmością. Siedział odprężony i
    zadowolony z siebie, ona tymczasem czuła się głęboko zraniona i
    bezskutecznie starała się to ukryć - to oraz czający się lęk.
    - Nie będą się różniły od obowiązków innych żon - wyjaśnił. -
    Będziesz prowadzić mi dom, usługiwać i sypiać w moim łóżku. Będziesz
    się ze mną kochać i... - nachylił się w jej stronę, żeby widzieć jej twarz -
    przygotuj się na najgorsze, bo wiem, że to ci się nie spodoba. Urodzisz mi
    dziecko. Widzisz, za parę miesięcy musisz być w ciąży...
    Patrzył zafascynowany, jak ten ostatni cios całkowicie ją złamał.
    - %7łądam zbyt wiele? - spytał. Nie odpowiedziała.
    - Nadal nie chcesz stracić figury? Milczała w dalszym ciągu.
    - A może wciąż zachowałaś dumę Marquesów? Westchnęła i
    zamrugała. Potem podniosła się niezgrabnie z krzesła i ruszyła szybko do
    drzwi,pozostawiając Antona całkowicie zaskoczonego i wściekłego:
    znowu to zrobiła! Wstał także.
    - Widzę, że osiągnęliśmy granicę tego, co jesteś gotowa zapłacić -
    rzucił ostro w ślad za nią. - Ale pamiętaj, oferta jest ważna, tylko dopóki
    nie wyjdziesz!
    Zatrzymała się, drżąc od stóp do głów.
    - Nienawidzę cię, Luis - szepnęła drżącym głosem.
    - Cieszę się bardzo, querida - odparł. - Wychodzisz czy zostajesz?
    Obróciła się w jego stronę; oczy miała tak pełne bólu, że ścisnęło mu
    siÄ™ serce.
    - Po co mam zostać? - wykrzyknęła. - %7łebyś mógł się mścić dalej za
    to, że cię kiedyś zraniłam?
    - Zraniłaś mnie? Nie pamiętam.
    57
    RS
    - Tak! - wyrzuciła z wściekłością. - Złamałam ci serce! Chcesz tego
    znowu, querido? Mam cię odtrącić znowu?
    - Proszę bardzo - odparł. - Tam są drzwi. Kto wie, może uda ci się
    złowić następnego starca.
    Wtedy rzuciła się na niego. Nie zdziwiło go to. Prowokował ją,
    odkąd weszła to pokoju. Spięte w kok włosy, konserwatywny strój -
    wszystko to nie zwiodło go ani na chwilę. Chciał powrotu dawnej Cristiny
    i zrobił wszystko, by ją przywołać.
    Złapał ją, objął mocno i uniósł w powietrze. Ich twarze znalazły się
    na jednym poziomie. Nie zważając na jej gniewne protesty, pocałował ją
    prosto w usta. Potem, wciąż ją trzymając, ruszył w stronę drzwi
    prowadzących do prywatnej części apartamentu. Przytrzymując ją,
    otworzył je drugą ręką, potem poniósł do sypialni i tam powtórzył
    manewr. Jej stopy dotknęły ziemi, lecz nadal trwała przytulona do niego.
    Stali, przyciśnięci do otwartych drzwi, całując się jak szaleńcy przez
    długie minuty. Wykorzystał ten czas, by zsunąć jej z ramion żakiet.
    Zastanawiał się, kiedy oprzytomnieje, odzyska panowanie nad sobą.
    Czy choćby zdawała sobie sprawę, że to wszystko nie dzieje się sześć lat
    wcześniej? Pełna niepohamowanej namiętności niecierpliwymi palcami
    rozpięła mu marynarkę i cisnęła na ziemię.
    Wyjął szpilki przytrzymujące jej włosy, pozwalając im się rozsypać
    swobodnie. Ona tymczasem już uwalniała go z kamizelki.
    %7ładne z nich nie usłyszało cichych kroków w salonie. %7ładne nie
    pamiętało, że zostawili drzwi sali konferencyjnej szeroko otwarte. Kinsella
    stała w nich chwilę z oczami pełnymi zimnej nienawiści.
    58
    RS
    Pragnęła Antona. Pragnęła go od pierwszej chwili, gdy była jeszcze
    początkującą sekretarką. Pracowała długo i ciężko, by się dostać do kręgu
    wybranych. Przyglądała się uważnie kobietom, które przyciągały jego
    wzrok. Lubił blondynki, więc stała się blondynką. Lubił smukłe i
    eleganckie, więc w taką się zmieniła. I rzeczywiście zwrócił na nią uwagę.
    Kiedy zaproponował jej wyjazd do Rio, sądziła, że zamierza
    pogłębić ich znajomość. A teraz widziała go całującego się z kobietą
    wyglądającą jak jej całkowite przeciwieństwo. Ciemnowłosą, drobną, zle
    ubranÄ….
    Kinsella odwróciła się pełna niesmaku. Wróciła do swojego biura i
    bez pośpiechu wyjęła teczkę, którą Anton przyniósł tego ranka po
    spotkaniu z mężczyzną nazwiskiem Sanchiz. Dziesięć minut pózniej
    odkładała teczkę do sejfu i wybierała londyński numer.
    - Pani Scott-Lee? Chyba powinna pani wiedzieć, że pani syn
    zamierza się ożenić z jakąś Brazylijką... Młoda wdowa, Cristina Ordoniz.
    Zapadła długa cisza, potem słaby, lekko drżący głos zapytał:
    - Jest pani pewna?
    - Tak - potwierdziła Kinsella.
    - MÅ‚oda wdowa?
    - Mniej więcej w moim wieku. O ile wiem, mąż był od niej znacznie
    starszy, wyszła za niego dla pieniędzy. Chyba nie najlepszy materiał na
    żonę dla pani syna.
    Matka Antona nie skomentowała tego. Milczała chwilę, po czym
    oznajmiła:
    - Przylatuję do Rio najbliższym samolotem. Dziękuję za pomoc,
    panno Lane...
    59
    RS
    Zapomniał już, jak to jest słyszeć swoje imię wypowiadane przez nią
    zdyszanym szeptem. Przywarła do niego całym ciałem i mocno ugryzła w
    dolnÄ… wargÄ™.
    Zabolało. Zrobiła to celowo. Szalała na jego punkcie. Uwielbiał to. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl