• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    mieszkanie. Flaj wyjrzał na ulicę. Na krawężniku siedział pan Franciszek, patrząc się w jego okno. Po
    chwili przez drzwi pośpiesznie wyszedł Piotrek
    - To znowu ty? - pan Franciszek wstał - Przez ciebie nie mam już winka luju jeden!
    Piotrek przyspieszył nie oglądając się za siebie. Szedł dalej chodnikiem, przy rozświetlonej,
    szerokiej ulicy. Minął go ryczący samochód, jednak daleko mu było do wydarzenia na miarę
    powstania galaktyki. Nie mógł zebrać myśli, tylko jedno słowo plątało mu się po głowie:  Dziwak .
    ***
    Następnego dnia nie było Piotrka w pracy. Dwa dni pózniej też nie. Trzeciego dnia Flaj dostał
    nowego partnera; młodego, trochę cherlawego chłopaka z ulizanymi włosami. Chłopak ten fascynował
    się Gwiezdnymi Wojnami i zdawał się nie umieć rozmawiać na inny temat. Flajowi to nie
    przeszkadzało. Przynajmniej nie zadawał zbyt wielu pytań, a to co mówił nie było w sumie aż tak
    nudne. Po niespełna tygodniu wszystko wróciło do normy. Zbyszek znalazł sobie nową pracę i, jak
    zawsze, nie zadawał żadnych pytań. Jeśli nawet usłyszał cokolwiek z tamtej rozmowy to i tak zdążył
    to zapomnieć jeszcze zanim się obudził. Tylko pan Franciszek zaczął zachowywać się nieco dziwnie.
    Pewnego dnia, kiedy Flaj wyjrzał przez okno zobaczył swojego sąsiada skaczącego jak
    baletnica po ulicy, z paletką do ping-ponga w ręku.
    17
    Tomasz Bilski, Flaj, Wydawnictwo Escape Magazine, http://www.escapemag.pl
    - Dzień dobry panie Franciszku - zagadnął - Co pan tam tak skacze?
    - A dobry, dobry panie sąsiedzie. Jak to? Nie wie pan? - pan Franciszek zbliżył się do okna
    i pokazał Flajowi swoją paletkę - Poluję na muchy, a to jest moja Paletka Zmierci.
    Lekko przekrwione oczy Flaja dobitnie wyrażały przerażenie. Odwrócił się wyczuwając
    czyjąś obecność w pokoju. W drzwiach stał Zbyszek
    - Ej stary - powiedział jakby nigdy nic - choć zobaczyć co znalazłem na necie.
    - Co?
    - No choć, to ci pokażę.
    - Po prostu powiedz co, nie mam teraz czasu. - wymamrotał zdenerwowany
    - Niech ci będzie& Jakiś koleś opisuje na swoim blogu wrażenia z wizyty u kolesia, co na
    muchy poluje! Niezłe co? - zaśmiał się - przesada, mówię ci&
    Dalej Flaj już nie słuchał. Po raz kolejny, tęsknie patrząc przez okno żałował, że mieszkanie
    na parterze wyklucza wszelkie próby samobójcze tego typu.  Podobno większość samobójców-
    skoczków umiera na zawał w czasie lotu myślał  więc może jest jeszcze cień nadziei . Nagle,
    zupełnie niespodziewanie ujrzał tuż za oknem wielką, cwaną muchę, identyczną z tą, która uciekła
    podczas kłótni z Piotrkiem. Pan Franciszek machnął niezdarnie Paletką Zmierci, jednak mucha uciekła
    zbyt wysoko. Flaj nie mógł się powstrzymać, choć wiedział, że nie powinien tego robić. To byłby już
    dobitny koniec jego osoby, zarówno w oczach jego własnych jak i w oczach osób oglądających
    widowisko. Nie mógł się jednak powstrzymać, jakaś nieziemska siła kazała mu to zrobić. Może ze
    zdenerwowania, może dla zemsty za tamten wieczór. Sam nie wiedział.
    Szybko wskoczył na nowy, zrobiony z mocnego drewna, stolik i rzucił się z niego przez
    okno, zabijając po drodze muchę klaśnięciem. Towarzyszył temu okrzyk zachwytu pana Franciszka
    i zdziwienie Zbyszka. Zdziwienie tak wielkie, że aż powstrzymujące go od dalszego mówienia, tak
    silne, że aż wymuszające na nim zdjęcie słuchawek i wyłączenie muzyki. Zbyszek podszedł do
    otwartego okna i wychylił się
    - Flaj?
    KONIEC
    18 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl