-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie muł tworzący na Nilu oftalmie,
Nie dżuma, nie tęsknota, nie te bramy,
Na które patrząc, że zamknięte, żal mię
Brał, że tak naszych żon nie zamykamy
81
W jednym haremie jak w Armidy palmie -
Ta strofa poszła krzywo, bo ze Wschodu
Wygonił mię brak awantur i lodu;
Za to w ojczyznie Danta to oboje
Znalazłem. Lecz to rzecz jest tajemnicza.
O to bynajmniéj nie dbam i nie stojÄ™,
Aby wiedziano, czy moja dziewicza
Muza kochała się realnie. Roję,
Snię, tworzę; harfy używam lub bicza -
I to jest moja poetyczna droga;
Lecz z mego życia poemat - dla Boga.
On wie, On widział, nad jakimi chmury
Stawałem bez łez i pieśni, z myślami
Aniołów w przepaść lecących - te chóry
On słyszał, gdyśmy byli z Bogiem sami.
Nie zwiodły Go te królewskie purpury,
W które ja się tu, jak przed sztyletami
Cezar, obwijam, gdy mię w serce rażą,
Ażeby umrzeć z niewidzianą twarzą.
Bóg sam wie tylko, jak mi było trudno
Do tego życia, co mi dał, przywyknąć;
Iść co dnia drogą rozpaczy odludną;
Co dnia uczucia rozrzucać, czuć, niknąć;
Co dnia krainÄ™ mar rzuciwszy cudnÄ…
82
Powracać między gady i nie syknąć;
Co dnia myśl jedną rozpaczy zaczynać;
Tą myślą modlić się - i nie przeklinać;
On! i pustyni gwiazdy lazurowe,
I zachodzące nad morzami słońce,
I jedno serce ludzkie. - Lecz to nowe
GÅ‚osy dla mojéj lutni - te cierpiÄ…ce:
Milcz, serce! Albo siÄ™ strzaskaj, echowe
Narzędzie pieśni, bolu, wiecznie drżące
I obłąkane, niezaspokojone!
Uderzam ciebie w złości. - Milcz, szalone! -
O czymże ja mówiłem?... Ha... w tym jarze
Dwóch zarąbanych leżało Moskali,
Którym pan Zbigniew patrzał w blade twarze;
Wtem ujrzał, że się cierń zajęty pali,
%7łe się już ogień wiesza na konarze
Suchego dębu; a więc cięciem stali
Odrąbał gałąz, ta zaś, odrąbana,
Jak płomień zdjęty przez burzę z wulkana,
Leciała hucząc głucho i czerwona
Kołysała się nad trupami dwoma,
Jak szatan, co chce duszę brać w ramiona,
Albo orlica z płomieni, łakoma
Ciała ludzkiego; więc - o! myśl szalona! -
83
Beniowski, święcie wychowany doma,
Przeżegnał pełną robaczliwych strupów
Gałąz - i wiatr ją pochwycił znad trupów,
Roziskrzył, stargał, skręcił i zwinąwszy
W jeden kłąb, rzucił w ciemną jaru szyję.
Tu nawet zimny rozsÄ…dek najzdrowszy
Słysząc, jak gałąz ta jęczy i wyje,
Zrobiłby utwór i poemat nowszy,
W którym gadają puchacze i żmije -
Co do mnie, prawda mię epiczna więzi,
WiÄ™c nic nie tworzÄ…c z ognistéj gaÅ‚Ä™zi,
Prosto jÄ… gaszÄ™ w jarze jak rzecz suchÄ…,
A sam do mego wracam wojownika,
Który z dwóch ludzi rzecz uczynił głuchą,
A z dębu nie chciał uczynić świecznika
Owéj dolinie strasznéj, gdzie z ropuchÄ…
Wąż między głazy kredowymi syka
I pachnie gorzki piołun. - Więc mój rycerz
Stał - jakby z głazu go wyrąbał snycerz;
I patrzał; owych zaś gołębi para,
Która go tańcem cudownym przywiodła,
Skoro dąb zagasł i ognista mara
Przed znakiem krzyża uleciała podła,
Owe gołębie, których ja z Antara
84
Pieśni pożyczam i biorę za godła
Miłości - nigdy za małżeński związek! -
Skoro dąb zagasł, zleciały z gałązek
I okrążywszy go potrójnym lotem,
Skryły się w jego wnętrze wypróchniałe.
Tak był szeroki, że mógł być namiotem
I zmieścić (nie wiem, czy mógł wojsko całe),
Lecz mógł pomieścić haftowany złotem
Ów sztab, co dzieli naszych wodzów chwaÅ‚Ä™
I dzieli siÄ™ tak cudownie i sztucznie
Jak owÄ… siedmiÄ… ryb Chrystusa ucznie -
Tak że zostanie i zbiorą z ostatka
Siedem dla wojska koszów napełnionych
Okruszynami sławy. Rzecz to rzadka
Tak zły apetyt! w ludziach tak czerwonych!
Ale że to jest cudowna zagadka
O sÅ‚awie onéj i o rybach onych,
Nie mówiÄ™ wiÄ™céj... Na gryzÄ…cym zÄ™bie
Wolałbym niż tę sławę - te gołębie,
Które dąb cały okrążywszy pilnie,
Do spróchniałego wleciały ośrodka,
Skrzydłami siekąc w powietrzu tak silnie,
Jak piskorz kraje wodę albo płotka.
Pomyślał wtenczas rycerz, że niemylnie
85
Awantura go jakaś w dębie spotka,
I nie czekajÄ…c, skoczywszy z rumaka,
Szedł ku dębowi temu z czasów Kraka.
DochodzÄ…c wéjÅ›cia nasz mÅ‚okosik rzeski
Usłyszał w drzewie szmer i pocałunki...
Ciemny był wewnątrz dąb, ciemnoniebieski,
Bo próchno, niby brabanckie korunki,
Rozbłękitniło chropowate deski
Jak dla rusałki kościół lub Bogunki.
Było tam światło takie jak w zawiei,
Gdy księżyc świeci w mgle - światło nadziei! -
Ktokolwiek deptał ziemię starożytną
I popiołami nakryte pokoje,
Gdzie laury rosną, pomarańcze kwitną;
Ktokolwiek był tam z kochanką we dwoje;
Ktokolwiek grotę odwiedzał błękitną
Kaprei - i tam ujrzał bóstwo swoje [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zambezia2013.opx.pl