-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Co się stało?
- Pies. Duży pies. Właśnie pojawił się w salonie czy jakkolwiek nazwiesz tę kosmiczną
przestrzeń. Gapi się na mnie. No wiesz, prosto na mnie.
- Co to za pies?
- Nie jestem na bieżąco z rasami psów, ale wydaje mi się, że to doberman. Wydłużony,
warczący pysk. Trochę przypomina Marcie, jeśli to pomoże. Oj. Właśnie postawił uszy. Idzie
na mnie. To na pewno jeden z tych psów telepatów. Wie doskonale, że nie siedzę sobie tu ot
tak, bez powodu.
- Zachowaj spokój... - Sio, piesku. Siooo, mówię! W krótkofalówce rozległo się niewątpliwie
warczenie
psa.
- Em, Nora? Mamy problem - powiedziała chwilę pózniej Vee.
- Pies nie poszedł sobie?
- Gorzej. Właśnie pobiegł na górę,
W tej samej chwili rozległo się ostre szczekanie za drzwiami. W dodatku nie ustawało - ale
robiło się coraz głośniejsze i bardziej warkotliwe.
- Vee! - syknęłam do słuchawki. -~ Wez stąd tego psa! Odpowiedziała coś, ale nie
dosłyszałam poprzez warczenie psa. Zasłoniłam ucho dłonią.
-Co?
- Marcie tam idzie! Spadaj!
Chciałam wsunąć pamiętnik na miejsce pod materacem, ale wymknął mi się z rąk. Spomiędzy
kartek wyleciały całe pliki notatek i zdjęć. W panice zgarnęłam wszystkie te papiery na jedną
stertę i wrzuciłam je do pamiętnika. Następnie włożyłam pamiętnik - który był dość mały,
zważywszy, ile sekretów miał ponoć zawierać - wraz z krótkofalówką za pasek spodni i
zgasiłam światło. Pózniej pomyślę o jego zwrocie. Na razie muszę się stąd wydostać.
Podniosłam okno, spodziewając się, że będę musiała uporać się z okiennicą, ale ktoś zrobił
już to za mnie. Zapewne Marcie zdjęła ją już dawno, żeby mieć o jedną przeszkodę mniej,
kiedy wymykała się z domu. To wlało we mnie nieco nadziei. Jeśli Marcie wychodziła przez
to okno, to ja też dam radę. Nie powinnam spaść i zabić się. Oczywiście Marcie jako
cheerleaderka była bardziej wygimnastykowana i miała lepszą koordynację ruchową.
Wystawiłam głowę przez okno i spojrzałam w dół. Dokładnie pode mną znajdowały się drzwi
frontowe, osłonięte portykiem wspartym na czterech kolumnach. Wystawiłam jedną nogę na
zewnątrz i znalazłam dachówkę, na której dało się oprzeć stopę. Kiedy upewniłam się, że nie
zjadę po pochyłym dachu, wystawiłam drugą nogę. Starając się utrzyrnać równowagę,
opuściłam z powrotem okno. Schyliłam się akurat w chwili, kiedy szyba rozjarzyła się świat-
łem. Psie pazury zazgrzytały na szkle, rozległo się wściekłe szczekanie. Przykucnęłam i
przylgnęłam jak najbliżej ściany domu, modląc się, żeby Marcie nie otworzyła okna i nie
spojrzała w dół.
- Co się dzieje? - dobiegł mnie jej stłumiony głos. - Co się dzieje, Boomer?
Poczułam, że pot spływa mi po plecach. Marcie na pewno wyjrzy przez okno, a wtedy
zobaczy mnie. Zamknęłam oczy i usiłowałam zapomnieć, że jej dom pełen jest ludzi, z
którymi przyjdzie mi chodzić do szkoły przez następne dwa lata. Jak wytłumaczę zakradanie
się do sypialni Marcie? Jak wytłumaczę, że mam jej pamiętnik? Czułam, że nie zniosę tego
upokorzenia.
- Zamknij się, Boomer! - krzyknęła Marcie. - Czy ktoś może przytrzymać tego psa, żebym
mogła otworzyć okno? On jest taki głupi, że jeśli go nie przytrzymacie, to jeszcze wyskoczy.
Ty... w korytarzu. Tak, ty. Chwyć psa za obrożę i nie puszczaj. Zrób to!
W nadziei, że szczekanie psa zagłusza wszelkie inne dzwięki, przetoczyłam się i oparłam
plecami o dachówki. Przełknęłam ślinę, usiłując pozbyć się uczucia strachu podchodzącego
mi do gardła. W sumie mam lekki lęk wysokości, więc myśl o wolnej przestrzeni dzielącej
mnie od ziemi przyprawiała mnie o dreszcz.
Wbiłam obcasy w dach, żeby odepchnąć się jak najdalej od gzymsu, i wyciągnęłam
krótkofalówkę zza paska.
- Vee? - szepnęłam.
- Gdzie jesteś? - zapytała, przekrzykując ryczącą w tle muzykę.
- Myślisz, że jesteś w stanie pozbyć się jakoś tego psa?
-Jak?
- Wymyśl coś.
- Mam go otruć?
Otarłam pot z czoła wierzchem dłoni.
- Miałam na myśli raczej zamknięcie go w szafie.
- Chcesz, żebym go dotknęła?
- Vee!
- Dobra, coś wymyślę.
Minęło pół minuty, aż usłyszałam głos Vee dochodzący z pokoju Marcie.
-Ej, Marcie! - zawołała, przekrzykując szczekanie. -Nie chcę przeszkadzać, ale pod drzwiami
stoi policja. Mówią, że to w związku ze skargą na hałas. Mam ich poprosić do środka?
- %7łe co? - wydarła się Marcie tuż nade mną. - Nie widzę radiowozu.
-Pewnie musieli zaparkować dalej. W każdym razie widziałam zakazane substancje u kilku
gości.
- No i co? - warknęła Marcie. - Jest impreza.
- Alkohol jest nielegalny poniżej dwudziestu jeden lat.
- Super! - krzyknęła Marcie. - Co mam zrobić? - Zamilkła, po czym wydarła się znowu. -
Pewnie sama ich wezwałaś! [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zambezia2013.opx.pl