-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przekonawszy się, że nie zamierza ciągnąć recytacji dalej, wyraziła podziw dla jego pamięci, która
pozwala mu tak biegle odtwarzać tekst sprzed, bądz co bądz, ćwierćwiecza.
Laluś! zadudnił. Jakże mógłbym tego nie pamiętać?! Przecież sam to napisałem.
Pomyślała, że proponując, by wysłuchała jego rewelacji na siedząco, miał najzupełniejszą słuszność.
Zaraz też zapytała go, czy to dlatego nazywa Bossyna oszustem; czy dlatego, że położył swoje inicjały
pod tekstem, którego nie napisał?
Czy wyglądam na tak małostkowego, żeby się bzdyczyć z powodu naruszenia praw
autorskich?! zdawał się naprawdę dotknięty podejrzeniem. Zresztą akurat w tym wypadku
żadnego oszustwa nie było. Bossyn miał pełne podstawy, żeby podpisać tekst; pomysł był jego, a
mnie przypadło jedynie ubranie całej rzeczy w słowa& on nie miał ręki do pióra& Nie& I mania, i
oszustwo Bossyna polegały na czymś zupełnie innym& Właśnie mania była praprzyczyną
wszystkiego, a oszukiwał, by ją ukryć. Kazał mi pisać o niedocenianiu zmysłu dotyku w roli
receptora sztuki. I o swoim pragnieniu poszerzenia obszaru doznań estetycznych. Czysty kamuflaż! W
gruncie rzeczy miał w nosie wszystkie problemy estetyczne. Wiesz, skąd się naprawdę wzięły
dotykowce i ten cały jego tuszyzm? Pokręciła głową, by okazać, że nie wie.
W dzieciństwie miał dziwną przygodę. Albo może raczej zdawało mu się, że ją miał. Dotknął
jakiejś starej poręczy i ukazali mu się czy też wstąpili w niego wszyscy, których ręce spoczywały w
tym miejscu wcześniej. Dobre, co? wzruszył ramionami. A jeszcze lepsze to, że od tamtego
dnia uważał się za istotę wybraną. Robił wszystko, żeby się z tym nie zdradzić, ale ja go przejrzałem.
Wierzył, że jego skóra może odebrać jakiś sygnał, który wcześniej czy pózniej na pewno będzie
nadany i który wszyscy inni przegapią. Odbiorcy jego dzieł nic a nic go nie obchodzili! Tworzył
wyłącznie po to, by wyostrzyć własne zmysły, by lepiej się przygotować do tego jedynego naprawdę
ważnego zadania. W pewnym okresie całkiem serio rozważał możliwość wyłupienia sobie oczu, by
zmusić dotyk do jeszcze wyższej koncentracji. Wcale nie zmyślam! To chory człowiek! Cały czas
czekał na ten swój sygnał. I nie doczekał się. Jest w tym coś interesującego? Musiała przyznać, że w
jego ujęciu losy i twórcze poczynania Bossyna rzeczywiście nie wydają się szczególnie atrakcyjne.
%7łabuś! Coś szczególnie atrakcyjnego to ja mam tutaj! wskazał tom wciąż leżący na jego
kolanach. Bardzo uczony pan profesor opisuje, jak robili to Eskimosi. Przed trzystu laty. To
naprawdę niezłe! Tylko tak straszliwie skomplikowane, że bez praktycznego przećwiczenia nie
sposób wyrobić sobie pełnego poglądu& %7łeby zyskać na czasie, podniosła szklankę i pociągnęła
spory łyk. Wyraznie prowokował ją, by zapytała, jakąż to właściwie sferę aktywności Eskimosów
miał na myśli. Ale chociaż kusiło ją, by tej prowokacji ulec, ostatecznie wywinęła się zagadując go o
przyczynę, dla której czyta naukowe dzieła, zamiast po prostu udać się do stosownej enklawy.
Ech, Dziubuś! westchnął ciężko. Ja nie mam szczęścia do enklaw. Próbowałem się
zaczepić przynajmniej w kilku i za każdym razem próba kończyła się tak samo: w bardziej czy mniej
wyszukany sposób chciano pozbawić mnie życia. Na Krecie zaczął odliczać na palcach miał
mnie pożreć Minotaur. No, to było dość dawno; mogłem jeszcze wówczas uchodzić za młodzieńca&
opuścił krytyczne spojrzenie na swój brzuch & i to za pięknego młodzieńca, za efeba& W
Wurzheimie zagiął następny palec wzniesiono dla mnie stos; to taka mała enklawa wewnątrz
Pogranicza zupełne Zredniowiecze& W Andach Inkowie umyślili sobie powiesić mnie za włosy
nad przepaścią. W pobliżu Yerushalayim, tam gdzie odtworzono początki dynastii Hasmonejskiej,
chcieli mnie ukamienować. A co mi chcieli zrobić w Astrachaniu wszystkie palce jego dłoni,
łącznie z kciukiem, były już podkurczone wolę nawet nie mówić, bo jeszcze dzisiaj na samą myśl [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zambezia2013.opx.pl