• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    kobieta. Natalia strzeliła najpierw z lewego, a potem z prawego kolta. Ciało kobiety skręciło
    się, gdy padała, a karabin upadł obok w śnieg. Pozostała dwójka okrążyła ogień. Natalia
    skoczyła na stos rur kanalizacyjnych po lewej stronie. Kule zaświstały w mroznym powietrzu,
    odbijając się od betonu. Wysunęła prawą rękę, oddając dwa strzały. Schowała się za rurami i
    wyrzuciła na dłoń dwie kule z prawego rewolweru. Pociski waliły nieprzerwanie. W kieszeni
    płaszcza miała ładownicę typu Safariland, z sześcioma nabojami. Chwyciła ją, przykładając do
    bębenka. Naboje szybko wypełniły komory. Przeładowując prawy rewolwer oddała cztery
    strzały z lewego. Rozległ się krzyk, po którym nastąpiła prawdziwa kanonada. Z prawej strony
    dobiegł ją terkot karabinu małego kalibru.  Paul ze Schmeisserem - pomyślała. Szybko
    załadowała rewolwer w lewej ręce i wsadziła go do kabury. Wybiegła zza rur, strzelając z
    prawego kolta do najbliższego napastnika, i skryła się za betonową podporą, Człowiek upadł,
    ale nie wstrzymał ognia.
    - Ranny - wyszeptała do siebie.
    Paul strzelał na drugim końcu długiego przęsła. Na chwilę ucichł jego karabin. Natalia
    podeszła do zasłony z gałęzi. Rubenstein był uwikłany w walkę z trzema mężczyznami.
    Usłyszała znów jego karabin maszynowy, ale nie mogła go dojrzeć. Jeden z mężczyzn wpadł w
    ognisko i wił się z bólu, bo ubranie zaczęło na nim płonąć. Natalia strzeliła mu w głowę, aby
    skrócić agonię. Podeszła bliżej Paula. Wtem obróciła się i - balansując na prawej - lewą nogą
    dwukrotnie kopnęła w głowę jednego z dwóch pozostałych oprychów. Upadł do tyłu, uderzając
    o beton. Zobaczyła Paula. Jedną ręką przytrzymywał karabin, a drugą swego przeciwnika,
    który chciał go dzgnąć nożem w nadgarstek. Paul odrzucił karabin i pięścią uderzył znacznie
    większego od siebie napastnika w brzuch. Instynkt podpowiedział Natalii, co ma robić.
    Odwróciła się i wystrzeliła do dwóch zbliżających się złoczyńców. Z powrotem ruszyła w
    stronę Paula. Nie miała dość czasu, aby wyciągnąć rewolwer z lewej kabury. Sięgnęła więc do
    prawej kieszeni bluzy po Bali-Song. Kciukiem odpięła zatrzask i wyjęła nóż szybkim ruchem.
    Spoza zasłony ruszył ku niej mężczyzna z karabinem. Nierdzewne ostrze błysnęło w świetle
    ogniska, obracając się w locie. Mężczyzna z karabinem zatrzymał się, rozłożył ręce i upuścił
    broń. Nóż ugrzązł aż po rękojeść w jego piersi. Ciało draba jakby zawisło przez moment w
    powietrzu, po czym runęło bezwładnie w ognisko. Gdy Natalia sięgnęła po rewolwer, poczuła
    w powietrzu swąd palonego ciała. Rubenstein! Zobaczyła go. Lewą ręką wciąż przytrzymywał
    nadgarstek osiłka. Nagle cofnął prawą rękę i machnął nią z całej siły, roztrzaskując nos swemu
    napastnikowi. Nóż wypadł bandycie z ręki. Paul wyjął zza pasa swój pistolet High Power i
    strzelił mu prosto w brzuch. Ciało mężczyzny upadło jak kłoda.
    - Chyba jest jeszcze dwóch na zewnątrz - powiedziała Natalia przerzucając rewolwer do
    prawej ręki i okrążając filar. Pobiegła szybko do rogu ściany. Jeden z napastników zaczął strze-
    lać, jego karabin lśnił w ciemnościach. Chwyciła rewolwer w dwie ręce i strzeliła dwukrotnie.
    Kule odrzuciły jego głowę do tyłu, upadł. Karabin wystrzelił raz jeszcze, niepotrzebnie, w
    niebo. Obróciła się i wygarnęła do drugiego mężczyzny. Usłyszała jednocześnie terkot
    karabinu maszynowego Paula. Ciało ostatniego napastnika skręciło się i wygięło naszpikowane
    ołowiem.
    - Niedobrze - powiedziała i usłyszała głos Paula:
    - Tak. Tyle istnień straconych na darmo.
    - To też - powiedziała - ale z taką ilością dziur żaden z ich płaszczy nie przyda się nam.
    Ruszyła w stronę zasłony, wołając:
    - Sprawdz, czy wszyscy są martwi, a ja znajdę mój rewolwer i nóż.
    Poczuła nagle dotkliwy chłód.
    - Jeśli któryś będzie żywy, powiedz mi - dodała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl