• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    likatny pierścionek z białego złota z prostym, pięknym brylantem.
    - Nie będę klękał, bo zbiegnie się całe biuro.
    - Szkoda - westchnęła, udając rozczarowaną.
    Założyła pierścionek i milczała wzruszona.
    - Pasuje - wykrztusiła w końcu.
    - Czy to ma oznaczać, że się zgadzasz? - Justin zmarszczył groznie brwi.
    - Tak - roześmiała się przez łzy.
    - Dziękuję. - Pocałował ją w usta, głęboko i namiętnie. Nigdy już nie chciał jej
    stracić. Czuł błogi spokój i wzruszenie. - Kocham cię - powtórzył.
    - Obiecałeś zabrać mnie do łóżka. - Selena poruszyła niecierpliwie biodrami, na-
    tychmiast doprowadzajÄ…c go do wrzenia.
    - Widzę, że potrafisz wyegzekwować warunki umowy - zażartował, przyciskając ją
    mocniej do siebie.
    Podróż taksówką dłużyła im się niemożliwie, ale kiedy wpadli w końcu do miesz-
    kania Seleny, Justin nawet się nie rozejrzał.
    - Sypialnia? - zapytał, całując ją w szyję.
    - Prosto i w lewo. - Selena rzuciła w kąt torbę i pospiesznie zdjęła buty.
    Całując się niczym para nastolatków, dotarli do sypialni. Rozbierali się niecier-
    pliwie, szarpiąc za guziki i zrywając z siebie ubrania. Selena popchnęła go na łóżko.
    - Teraz należysz tylko do mnie - oświadczyła i uśmiechnęła się zmysłowo, po
    czym nachyliła się i przesunęła językiem wokół jego pępka.
    - Tak - westchnął. - O, tak. - Kiedy poczuł na sobie jej gorące usta, przestał myśleć.
    Kilka godzin pózniej, w środku nocy, kiedy wyczerpani i szczęśliwi leżeli wtuleni
    w siebie, Justin pocałował Selenę we włosy i wyznał:
    - Już nie jestem na ciebie zły.
    R
    L
    T
    - Uff, ulżyło mi - zażartowała.
    - Mówię poważnie. Kiedy wyjechałaś, chciałem się zemścić i zerwać umowy z na-
    jemcami - przyznał się.
    Selena umościła się wygodnie u jego boku.
    - Masz dobre serce. Wiedziałam, że tego nie zrobisz - odparła z niezmąconym spo-
    kojem.
    - Ja? Zanim cię poznałem, uchodziłem za człowieka o sercu z kamienia.
    - Ktoś się dał na to nabrać? - zdziwiła się żartobliwie.
    - Ty na szczęście nie. - Przytulił ją mocno. - Szturmem zdobyłaś moje serce już
    pierwszego dnia, w poczekalni urzędu, wiesz?
    Uśmiechnęła się na wspomnienie ich pierwszego spotkania.
    - Właściwie nie miałeś u mnie szans, tak bardzo obawiałam się mężczyzn - przy-
    znała. - Dzięki tobie odzyskałam wiarę w ludzi i odważyłam się wrócić do domu. Dzię-
    kuję, że zwróciłeś mi moje życie.
    - Nie ma za co. Chyba jesteśmy kwita. - Justin pochylił się i pocałował ją.
    - Wyjątkowo udane negocjacje, nie sądzisz? - Selena odwzajemniła pocałunek i
    oplotła nogami jego biodra.
    - Umowa bezterminowa z gwarancją na całe życie. - Justin przewrócił ją na plecy i
    spoglądając jej głęboko w oczy, powtórzył: - Na całe życie.
    R
    L
    T
    EPILOG
    Do końca maja Selena zamknęła wszystkie projekty w pracy i przeprowadziła się
    do Miami. Dziesiąta rocznica Luna Azul okazała się najważniejszym wydarzeniem sezo-
    nu w Małej Hawanie, a Enrique stał się jej największą gwiazdą, mimo obecności wielu
    sław i celebrytów. Ostatniego dnia miesiąca, w ciepłym popołudniowym słońcu Selena
    wygrzewała się na ławce w ogrodzie babci i dziadka, gdzie cała jej rodzina i bracia Stern
    świętowali jej zaręczyny z Justinem.
    - Jak się miewa moja piękna narzeczona? - Justin usiadł obok niej i objął ją ramie-
    niem.
    - Wspaniale. Dziękuję ci.
    - Za co? - zapytał zaskoczony.
    - Dzięki tobie jestem znów z rodziną. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo mi
    ich brakowało. W Nowym Jorku żyłam w stanie zawieszenia, jakby przeczuwając, że
    moje prawdziwe życie jest gdzie indziej.
    - Mówiłam ci, że to dobry mężczyzna! - Babcia podeszła do nich od tyłu i pogła-
    skała Selenę po głowie.
    - Mówiłaś też, że ma niezłą pupę, babciu! - przypomniała jej ze śmiechem Selena.
    - A nie miałam racji?
    - Babciu! - Justin otoczył ramieniem starszą panią, która usiadła obok niego.
    - Jesteśmy rodziną, nie musisz się krępować, mój drogi. - Poklepała go dobrotliwie
    po dłoni.
    - Całe życie marzyłem o takiej rodzinie - wyznał.
    - A ja o takim mężczyznie - szepnęła mu do ucha Selena. - Kocham cię.
    - Ja ciebie też, słoneczko, ja ciebie też - odpowiedział.
    R
    L
    T [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl