• [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    aby się w nim zakochała. To, że spędziła z nim noc, dowodziło jedynie, jak bardzo na
    jego punkcie oszalała. Jednak co się działo pózniej? Czy kochała go również przez te
    wszystkie lata, które minęły od ich spotkania? Zapewne tak, skoro żaden inny mężczyzna
    nie był w stanie wzbudzić jej zainteresowania.
    Spojrzała teraz na niego spod na pół przymkniętych powiek.
    Zdała sobie sprawę, że nie patrzy na Luca, którego pokochała przed laty. Stał przed
    nią Luca de Salvatore, mężczyzna przywykły do tego, żeby kontrolować sytuację i
    wydawać polecenia innym.
    R
    L
    T
    Czy w takim razie oznaczało to, że w ciągu ostatnich dni zakochała się także w
    Luce de Salvatore?
    Boże, to było takie skomplikowane! Takie trudne do zrozumienia. Luca de
    Salvatore i Luc to jeden i ten sam mężczyzna, choć jednocześnie to dwie różne osoby.
    Luc był ekscytujący. Szalony. Nieodpowiedzialny. Luc na pewno nie był
    materiałem na męża, nie wspominając już o byciu dobrym ojcem.
    Luca de Salvatore jednak to zupełnie inna historia...
    Władczy, silny, pewny siebie i na pewno odpowiedzialny. Ten mężczyzna z
    pewnością poważnie potraktowałby swoje rodzicielskie obowiązki.
    Już tak do nich podszedł.
    W końcu to on nalegał, aby za niego wyszła. Chciał uniknąć walki o Olivera w
    sądzie.
    Jak to się stało, że znów się w nim zakochała?
    - Annie...? - Luc patrzył na nią lekko zaniepokojony. Annie wyraznie pobladła, a w
    jej oczach dostrzegł wyraz niepokoju. - Lekarze są prawie pewni, że jutro rano Oliver
    będzie mógł wrócić do domu.
    Tym razem w jej oczach pojawiła się złość.
    - Tak. Będziesz miał doskonałą okazję, żeby mi go zabrać! - Podeszła do łóżka, w
    którym spał ich syn.
    Luc pomyślał, że Annie nie ma pojęcia, jak młodo i niewinnie wygląda, broniąc
    swojego potomstwa niczym tygrysica.
    Kiedy spotkał ją w Lake Garda i dowiedział się, że jest jedną z sióstr Balfour, z
    góry założył, że jest próżną i skoncentrowaną na sobie osobą. Uznał też, że nie jest dobrą
    matką dla jego syna.
    Teraz jednak zmienił zdanie. Widział, jak się niepokoiła o zdrowie Olivera, jak
    bardzo go kochała i jak wspaniałą była matką. Zdał sobie sprawę z tego, że błędnie ją
    ocenił. Kochała Olivera miłością bezwarunkową i była mu całkowicie oddana. Nie
    mógłby jej zabrać dziecka.
    Wystarczyło, że raz spojrzał na Olivera, że dotknął jego miękkiej skóry, żeby
    poczuć tę samą miłość, którą miała ona.
    R
    L
    T
    - Mamusiu?
    Oliver przebudził się. Spojrzał na Annie oczami, które były w kolorze jej oczu.
    - Witaj, skarbie - powiedziała łagodnie, siadając na brzegu łóżka. Odgarnęła
    chłopcu włosy z czoła. - Jak się czujesz?
    - Boli mnie głowa.
    - Chcesz, żebym poprosiła panią pielęgniarkę, żeby ci dała jakiś środek, który
    złagodzi ból?
    - Tak, zrób to.
    Luc nie mógł oderwać od syna wzroku. Oliver bardzo przypominał jego samego,
    gdy był w tym wieku. Te same ciemne włosy. Mocno zarysowane brwi. Ten sam kształt
    twarzy.
    Tylko jego oczy były inne.
    Piękne błękitne oczy.
    Oczy Annie...
    Spojrzała teraz na niego poprzez pokój.
    - Posiedzisz chwilę z Oliverem?
    - Oczywiście, że tak.
    Annie uścisnęła lekko dłoń Olivera i odsunęła się, żeby mógł zobaczyć Luca.
    - Oliver, to jest Luc. To... mój przyjaciel - dodała wyjaśniająco.
    Chłopiec spojrzał z zaciekawieniem na nieznajomego.
    - Dzień dobry - powiedział grzecznie.
    Luc był tak wzruszony, że nie zdołał wydusić z siebie głosu. Z trudem nabierał
    powietrze w płuca.
    - Luc? - Annie spojrzała na niego zaniepokojona.
    Co się z nim dzieje? Dlaczego nic nie mówi? Czy zirytował się, że przedstawiła go
    jako przyjaciela?
    Cóż, nie zamierzała w środku nocy mówić dziecku, że oto stoi przed nim jego
    ojciec. Będzie na to dużo czasu, kiedy znajdą się w domu i Oliver poczuje się pewniej.
    Luc otrząsnął się i podszedł do łóżka, w którym leżał Oliver.
    R
    L
    T
    - Miło mi cię poznać, Oliver - powiedział niskim, cichym głosem i wyciągnął rękę
    na powitanie.
    Oliver bez wahania podał mu swoją.
    - To pan był z moją mamą we Włoszech?
    Annie spojrzała na niego, czkając, co odpowie na to pytanie.
    - Ja mieszkam we Włoszech, Oliver.
    - Naprawdę? - Oczy chłopca rozszerzyły się ze zdziwienia.
    Luc skinął głową.
    - Jestem Włochem. Nazywam się Luca de Salvatore.
    A ty jesteś moim synem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl