-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czuciem, biorąc go pod ramię. My, kobiety, czujemy
każdy zbędny kilogram, prawda, Penelopo? W jej
uśmiechu czaiła się drwina. Zwłaszcza jeśli tłusz-
czyk odkłada nam się na biodrach.
Jakich biodrach? chciała zapytać Pepi. Edie była
chuda jak patyk. Jej komentarz uraził Penelopę do
58 MEKSYKACSKI ZLUB
żywego. Po co w ogóle poruszyła temat tuszy? To
wina C.C. Kiedy był blisko, zawsze wyskakiwała
z jakimś idiotycznym tekstem i robiła z siebie głupią
gęś.
Uważam, że Pepi jest w sam raz. Brandon
uśmiechnął się do niej ciepło. Taka mi się podoba
i już!
Jesteś bardzo miły.
Dlaczego nie ma tu twojego ojca? dopytywał
się C.C. Nie mógł spokojnie patrzeć, jak Pepi wdzię-
czy się do weterynarza.
Spojrzała na niego tak, jakby postradał zmysły.
Nie zabieram ojca na randki.
Jutro są jego urodziny wypomniał jej. To, że
Pepi spotyka się z Hale em, a jego unika, sprawiało mu
przykrość. Domyślał się, że sam ją spłoszył, gdy
podczas ostatniej rozmowy powiedział trochę za dużo.
Podejrzenie, że sypia z tym rudym durniem, dopro-
wadzało go do szewskiej pasji. Pepi w łóżku innego
faceta! Swoboda, z jaką dała mu do zrozumienia, że
nie jest niewinna, sprawiła, że podczas całego spędu
był zły i rozdrażniony. Przekonany wcześniej o jej
dziewictwie, setki razy śnił, że uwalnia ją od tego
problemu i delikatnie wprowadza w świat miłości.
Gdy nagle pozbawiła go wszelkich złudzeń, postano-
wił uprzykrzyć jej życie.
Nie musisz mi przypominać o urodzinach taty
obruszyła się. Jutro z rana zabieramy go z Bran-
donem na paradę z okazji Dnia Niepodległości Mek-
Diana Palmer 59
syku. Prawda? zapytała, wpatrując się w przyjaciela
z napięciem. W rzeczywistości nigdzie się nie wybie-
rali, jednak nie chciała się przyznać, że planowała
upiec urodzinowy tort i przygotować uroczystą kola-
cję. Nie będzie się tłumaczyć przed kimś, kto patrzy
na nią jak na wroga publicznego numer jeden oraz
wyrodną córkę.
Tak, tak. Na szczęście Brandon wykazał się
refleksem.
Znowu ten ryży! C.C. ze złości zacisnął zęby.
Najpierw popatrzył wyniośle na Pepi, potem rzucił
Brandonowi pogardliwe spojrzenie.
Ojciec będzie wam dozgonnie wdzięczny za
takie urodziny.
Na miłość boską, C.C.! Co cię ugryzło?! Pene-
lopa nie wytrzymała. Czy C.C. chce sprowokować
awanturę? Zauważyła, że i Edie jest zaniepokojona
zachowaniem swojego towarzysza.
C.C. jest zmęczony. Ma za sobą kilka tygodni
morderczej harówki. Brandon starał się rozładować
atmosferę. Wiem, bo sam też się urobiłem.
Spęd to bardzo nerwowy okres podsumowała
Penelopa, po czym zwróciła się do Edie. Co u ciebie?
Fantastyczna suknia.
Ta szmata?! Blond piękność roześmiała się.
Chciałam zwrócić uwagę tego tu pana, ale nie zrobiła
na nim żadnego wrażenia.
Tak myślisz? C.C. się ocknął. Raz jeszcze
spojrzał na Pepi, a potem objął przyjaciółkę i mocno
60 MEKSYKACSKI ZLUB
przytulił. Chodzmy stąd mruknął, zaglądając jej
w oczy. Udowodnię ci, że nie masz racji.
To brzmi obiecująco... szepnęła Edie. Bawcie
się dobrze.
Penelopa wolała nie patrzeć za nimi. Ta kobieta
wychodzi z jej mężem! Miała ochotę rzucić się na nią
z pazurami. Poszli do swojego miłosnego gniazdka.
Wyobraziła sobie, co będą tam robili. Zrozpaczona,
mocno zacisnęła zęby.
Biedactwo... W czach Brandona malowało się
współczucie. Nareszcie zrozumiałem.
Czuję się za niego odpowiedzialna próbowała
się bronić. Jestem nadopiekuńcza. Muszę z tym
skończyć. On nie jest dzieckiem, więc nie powinnam
mu matkować. Wystarczy raz na rok.
Brandon nie był przekonany. Delikatnie położył
rękę na jej dłoni.
Jeśli kiedykolwiek zechcesz się wypłakać, służę
ramieniem mówił łagodnie. A jak już się odkochasz...
Dziękuję.
Wiesz, że nie mogę jechać z wami na paradę?
Pokiwała głową.
Sama nie wiem, po co to powiedziałam. Byłam
na niego zła. Zrobię ojcu tort, to wszystko.
Z dużą chęcią pomógłbym mu go zjeść, ale do
póznej nocy będę miał robotę przy stadzie starego
Reynoldsa. Wątpię, żebym skończył przed północą.
Zostawię ci kawałek. Dziękuję, że pomogłeś mi
ocalić twarz.
Diana Palmer 61
Nie ma sprawy. Nie rozumiem, dlaczego C.C.
tak się ciebie czepiał. On nie robi publicznych awan-
tur. O co mu chodziło z tymi urodzinami?
Nie mogła mu wyjawić, że C.C. zachowuje się
nieznośnie od dnia, gdy okłamała go, że nie jest
dziewicą.
Podejrzewam, że nie posłużyła mu dwutygodnio-
wa rozłąka z Edie powiedziała ze smutkiem. Wolała
nie myśleć, w jaki sposób C.C. sobie to powetuje.
Czuła się podle.
Gdybyś wiedział, jak wszystko się skompliko-
wało westchnęła. Wpakowałam się w straszne
tarapaty, ale nawet nie mogę ci o tym opowiedzieć.
Chodzmy już, dobrze? Rozbolała mnie głowa.
Brandon odwiózł ją do domu i nawet nie próbo-
wał pocałować na dobranoc. Pojawienie się C.C.
zepsuło jej nastrój. Obiecała sobie przez jakiś czas
o nim nie myśleć. Jednak wszystko potoczyło się cał-
kiem inaczej.
Przez całą noc prawie nie zmrużyła oka. Wstała
z tępym bólem głowy, który znacznie się nasilił, gdy
zobaczyła C.C. Przyszedł do kuchni pogodny i od-
prężony, z miną najedzonego kocura, który przed
chwilą pożarł kanarka. Od razu domyśliła się, skądta
nagła zmiana usposobienia. Jej przyczyną na pewno
była słodka noc z Edie. Mimo że od dawna podej-
rzewała, że jego związek z efektowną blondynką nie
jest platoniczny, uległa fali emocji. Powitała go spoj-
rzeniem pełnym wrogości.
62 MEKSYKACSKI ZLUB
Czego chcesz? burknęła.
Na początek może być kawa. A potem chciałbym
zamienić parę słów z twoim ojcem, zanim razem z tym
ryżym zabierzecie go do miasta.
Zeszłego wieczoru bezczelnie go okłamała. Teraz,
gdy się tego domyślił, stała przed nim czerwona jak
burak.
Przyglądał się jej z ukosa. Oparty niedbale o ku-
chenną szafkę, uniósł do góry rondo kapelusza i pat-
rzył na nią wyczekująco.
Zabieracie go na tę paradę czy nie zabieracie? [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zambezia2013.opx.pl