• [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    się uczy.
     Mówi już wyraznie?
    Wcześniejsze raporty napomykały, że mój synek wciąż się ślini i zapomina
    o zamknięciu buzi. Książę, który ma władać dwoma, a może
    313
    nawet trzema królestwami, musi być piękny. To twarda prawda. Tak już po
    prostu urządzony jest ten świat.
     Jest znacznie lepiej, jak sama się przekonasz.
    Wzięłam od niego paczkę listów i wręczyłam Mary Seton. Przeczytam je
    pózniej.
     Mam jednak prośbę  dodał cicho Morton.
    Z nieprzeniknioną twarzą czekałam na ciąg dalszy.
     Słyszymy od angielskiego ambasadora, że wasza wysokość
    koresponduje z królem Hiszpanii...
    Uniosłam brew bez słowa. Z całą pewnością nie jest sprawą Mortona, z kim
    koresponduję. Poza tym nie piszę bezpośrednio do Filipa. Korzystam z
    pośrednictwa Ridolfiego, który jako mój emisariusz podróżuje do księcia
    Alby w Niderlandach, do Ojca Zwiętego i króla Hiszpanii. Najzabawniejsze
    jest to, że dostał od Elżbiety list żelazny. Moja droga kuzynka nie ma
    pojęcia, że bankier pracuje dla mnie, mobilizując jej wrogów.
     ...a także z królem Francji  dokończył Morton.
     Etpuis?  zapytałam lodowatym tonem.  Cóż z tego?
     Muszę prosić waszą wysokość, ponieważ, hm, sytuacja jest nader
    delikatna, abyś tego zaprzestała  wydukał. W zmieszaniu jego ciężki
    szkocki akcent, zawsze przykry dla moich uszu, stał się prawie
    niezrozumiały.  Prowadzimy rokowania z baronem Burghleyem jako
    pełnomocnikiem dworu angielskiego...
     Burghleyem? A któż to taki?
     Wielmożny William Cecil.
    Kiwnęłam głową. Niedobrze. Nadanie tytułu mojemu wrogowi szkodzi tak
    mnie, jak i starej szlachcie, która mi sprzyja.
     Doszliśmy już prawie do porozumienia, ale gdy do rąk barona Burghleya
    trafia twoja korespondencja z wrogami Anglii, wytyka nam, że nie może ci
    ufać.
     Mam krewnych we Francji  wyjaśniłam.  Trudno mnie chyba winić
    za to, że piszę do rodziny, gdy jestem daleko od domu, całkiem sama...
    Morton uśmiechnął się lekko, niezbyt wzruszony moim osamotnieniem.
     Filip hiszpański  podjął  największy wróg Anglików, buduje właśnie
    wielką flotę wojenną. Nazwał ją armadą i nie kryje, że jej celem ma być
    podbój Anglii.
    314
     Nie koresponduję z nim.  Kłamstwo gładko przeszło mi przez gardło.
     Do krewnych zaś nie piszę niczego takiego, czego lord Cecil nie mógłby
    przeczytać.
     Rzecz właśnie w tym, wasza miłość, iż lord kanclerz może i czyta twoje
    listy. Wszystkie bez wyjątku, śmiem twierdzić, choć może ci się zdawać, że
    wywiodłaś go w pole chytrymi sposobami, tajnymi posłańcami, szyframi i
    niewidzialnym atramentem.
    Odwracam głowę, by w ten sposób wyrazić irytację.
     Nie ukrywam dyplomatycznych sekretów  ucięłam sucho.  Mam
    prawo kontaktować się z rodziną i przyjaciółmi.
     A Ridolfi?  poddał znienacka Szkot.
    Moja twarz pozostała jak wykuta z kamienia, nawet drgnieniem nie
    zdradziłam, że nazwisko jest mi znane. Może się we mnie wpatrywać jak w
    posąg, niczego się i^e domyśli.
     Nie znam żadnego... Ridolfi, czy tak? Więc jak mogłabym do niego
    pisać?
     Błagam cię, pani!  Morton zarumienił się ze zmieszania. Musiałby
    wprost zarzucić damie, a do tego królowej, bezczelne łgarstwo.
     Nie będę się z waszą wysokością spierał o to, kogo znasz albo do kogo
    piszesz. Nie jestem szpiegiem. Nie przyjechałem tu, żeby wciągnąć cię w
    zasadzkę. Jestem ci szczerze oddany i chcę doprowadzić do zgody, tak byś
    mogła powrócić do kraju i objąć władzę. Dlatego zaklinam cię, nie snuj
    żadnych intryg, nie porozumiewaj się z nikim i nie ufaj nikomu poza mną i
    obecnym tu lordem Shrewsbury oraz samą królową Anglii. Wszyscy
    pragniemy cię ujrzeć na tronie Szkocji. Błagam cię o cierpliwość. Jeśli
    uzbroisz się w cierpliwość i godność, jak przystoi tak wielkiej królowej,
    stanie się to jeszcze w tym roku, być może na Wielkanoc.
     Tę Wielkanoc?
     Tak.
     Dajesz mi na to słowo?
     Tak  odpowiedział bez wahania Morton i poczułam, że mu wierzę. 
    Ale czy ty, pani, też dasz mi słowo?
     Ja tobie?  wycedziłam lodowatym tonem.
     Królewskie słowo, że nie będziesz spiskować z wrogami Anglii.
    Milczałam przez chwilę. Na twarzy Mortona odmalowała się nadzieja,
    jakby od tej chwili zależały losy mojego powrotu do Szkocji i wszystkich
    jego planów z tym związanych.
     Dobrze  oznajmiłam z powagą.  Obiecuję.
    315
     Królewskie słowo honoru?
     Daję ci moje królewskie słowo  powtórzyłam uroczyście.
     Nie będziesz wysyłać ani odbierać tajnych listów? Nie zaangażujesz się
    w żaden spisek wymierzony przeciwko Anglii?
     Daję ci słowo, że tego nie zrobię.
    Morton westchnął i obejrzał się na Shrewsbury ego z taką miną, jakby
    ogromny kamień spadł mu z serca. Shrewsbury podszedł do nas z
    uśmiechem.
     Mówiłem ci, że jej wysokość zgodzi się przyrzec  odezwał się do
    Mortona.  Bardzo pragnie powrócić do swych wiernych poddanych. Dała
    wam słowo, którego honor nie pozwoli jej złamać.
    ***
    GEORGE.
    Marzec 1571 roku, zamek Sheffield.
    Wracamy do zamku. Minęło południe, świeci wiosenne słońce, na końcu
    kawalkady toczy się wóz, na którym spoczywają dwa upolowane jelenie.
    Bess się ucrbszy. Królowa jest w doskonałym humorze; uwielbia łowy i
    jezdzi konno lepiej od jakiejkolwiek znanej mi kobiety. Ba, prześcignęłaby
    większość mężczyzn!
    Kiedy wjechaliśmy przez wielką bramę na dziedziniec stajenny, mój dobry
    nastrój zwarzył widok Bess, która czekała na nas wsparta pod boki
     komiczny portret obrażonej małżonki. Królowej wyrwał się tłumiony
    śmieszek; odwróciła głowę, żeby Bess nie dostrzegła jej rozbawienia.
    Zeskoczyłem z siodła i pomogłem zsiąść królowej. Potem oboje
    zwróciliśmy się ku Bess niczym dzieci w oczekiwaniu reprymendy. Złożyła
    przed królową niechętny ukłon.
     Mamy jechać do Tutbury  oznajmiła bez wstępów.
     Tutbury?  powtórzyła królowa ze zdziwieniem.  Myślałam, że
    prosto stąd udam się do Szkocji?
     List z dworu  wyjaśniła krótko moja żona.  Zaczęłam pakowanie.
    Wręczyła królowej zapieczętowany list, machinalnie skinęła mi głową i
    zamaszystym krokiem odeszła w głąb dziedzińca, gdzie służba ładowała już
    wozy do kolejnej podróży.
    Cała radość znikła z twarzy królowej jak starta chustą. Podała mi list.
     Ty mi powiedz, co piszą. Boję się tego czytać.
    Złamałem pieczęć i rozłożyłem arkusz. Był podpisany przez Cecila.
     Nie bardzo rozumiem  stwierdziłem.  Pisze, że wasza miłość musi
    wrócić do Tutbury dla bezpieczeństwa. Ponoć w Londynie doszło do
    jakichś wypadków.
    317
     Wypadków? Co ma na myśli? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl