• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    to jednak nawet i tam nikt nie docieknie tajemnicy wieku kobiety. Aatwiej liczyć gwiazdy
    niż lata kobiety. Może więc ta najmilsza śpiewająca donna ma naprawdę dwadzieścia
    dziewięć lat. Daj jej to, Panie Boże! Ale jeśli będzie za rok miała dwadzieścia osiem, to się
    zgniewam, mimo że dla niej cierpiałem i że mnie wiele razy za tę obłąkaną miłość pobito.
    ROZDZIAA SIÓDMY
    SZTUKA PODPOWIADANIA
    Szkoła dlatego bardzo jest podobną do teatru, ze tu i tam bez podpowiadania daleko się
    nie zajdzie. Toteż gdyby jakim cudem można było wykorzenić w szkole podpowiadanie,
    musiano by szkołę zamknąć, bo najbardziej mądry profesor nie dogadałby się z niemową i
    myślę, że nawet w szkole głuchoniemych w jakiś sposób muszą sobie podpowiadać na
    lekcjach. Podpowiadanie jest instytucją dostojną, szanowną i tak starą, jak szkoła; nie ma
    człowieka, który by sam kiedyś nie podpowiadał i któremu nie podpowiadano, inaczej
    bowiem nikt by dotąd szkoły nie skończył i bardzo brodaci chodziliby do niej ludzie. Dla tej
    dobroczynnej instytucji majÄ… niejaki szacunek i sami profesorowie, z tego prostego
    względu, że i oni kiedyś chodzili do budy; byle podpowiadać w miarę i nie bezczelnie, na
    to właściwie godzi się machnięciem ręki każdy profesor.
    Można podpowiadać i podpowiadać; to nie jest tak łatwo. Dobrego suflera w teatrze
    szanują wszyscy bardzo i cenią go niezmiernie, tak też i w szkole są podpowiadacze
    wytrawni, artyści w swoim niebezpiecznym fachu, ale są i fuszerzy obrzydliwi,
    niedzwiedzie, zle się przysługujący, albo też judasze podstępni, z miną z głupia frant,
    dobroduszna i obleśną, zle podpowiadajacy. Zdarza się to niebywale rzadko, ale jednak
    się zdarza. Są ci też maniacy, amatorowie wyborni, uprawiający sztukę dla sztuki,
    wrażliwi na niebezpieczeństwo, w którym się znalazł kolega, obrotni, mający konieczną do
    tego procederu zimnÄ… krew i w mig orientujÄ…cy siÄ™ w sytuacji. SÄ… to zalety przedziwne i
    godne wielkiej chwały.
    Najgorszy jest podpowiadacz niezdecydowany, chwiejny i trwożliwy. Podpowiadanie jest
    świętym obowiązkiem, obowiązku zaś nie należy spełniać niezgrabnie lub niezdarnie.
    I podpowiadający, i "podpowiadany" muszą być zgrani i robota ich w swoim synchronizmie
    musi być naprawdę precyzyjna. Nie można tylko stać bałwańską modą, trzeba
    podpowiadaczowi ułatwić zadanie, stworzyć mu sztucznie czas na znalezienie
    odpowiedniego ustępu w książce lub też na przyjęcie depeszowanej wiadomości z dalszych
    ławek, od jakiegoś wybitnego specjalisty w omawianym przedmiocie. Kiedy więc profesor
    "wyrywa" mnie niespodzianie, co ja czynię? Oto są spostrzeżenia z długiej praktyki
    naszych czasów. Najpierw udaję, że nie słyszałem mego nazwiska. Tych kilka sekund
    potrzeba koniecznie, aby się podpowiadacz mógł zmobilizować i napiąć swoją uwagę, jak
    cięciwę łuku. Ponieważ profesor woła mnie po raz drugi, "klasa" robi mały rumor, aby
    mnie przywołać niby do życia. Wtedy wstaję bardzo raptownie, aby strącić z ławy jakąś
    książkę lub pióro. Zarabia się na podniesieniu dwie sekundy, ale o to idzie przecie, aby z
    czasu urwać jak najwięcej, a zawsze tam ziarnko do ziarnka, sekunda do sekundy, a zrobi
    się jakaś minutka, a minutka odwleka nieszczęście.
    PatrzÄ™ kÄ…tem oka, czy podpowiadacz w porzÄ…dku?
    - Gotów! - odpowiada mi jakiś ruch, którego byś nie dojrzał nawet pod mikroskopem, ale
    ja go widzę, bo mam wyostrzony wzrok i słuch, i czucie, zresztą znamy się wszyscy jak
    Å‚yse konie.
    Profesor zadaje pytanie. Jeśli jest bardzo trudne, trzeba udać matoła i powtarzając je,
    pomylić sens, tak, aby ci je postawiono po raz drugi. Potem powtórzyć je należy raz
    jeszcze, już prawidłowo, i broń Boże nie należy robić takiej sztuki po raz trzeci, bo to w
    czujnym mistrzu profesorze zaczyna budzić nagłe podejrzenia.
    Z radosnym okrzykiem: "aha! już rozumiem!" trzeba się uśmiechnąć, co niby ma znaczyć,
    że ci pan profesor uczynił nadzwyczajną, nigdy nie oczekiwaną przyjemność, stawiając ci
    to pytanie, niesamowicie trudne; dajesz tym uśmiechem do poznania, że na nie wybornie
    odpowiesz. Wydobycie tego uśmiechu na przerażoną twarz jest cokolwiek sataniczne, bo
    właśnie drżą pod tobą nogi, szczękają zęby i na czole wyrastają ci krople potu, jakby ci
    ugotowali nagle mózg i mózg parował. Biedny człowiek jest w tej chwili podobny do
    uśmiechniętego nieboszczyka, któremu na Sądzie boskim udowadniają, że był
    urwipołciem.
    Podpowiadacz albo sam umie odpowiedzieć na pytanie, albo już otwarł książkę w
    odpowiednim miejscu i tak ją ustawił, że patrząc wprost w twarz profesora, możesz jakąś
    niesłychaną ekwilibrystyczną sztuką oka rzecz odczytać, albo gdzieś z szóstej ławy do
    trzeciej, gdzie ty stoisz właśnie na mękach, przypłynęła szeptem szybkim fala mądrości.
    Podpowiadacz, mistrz w swoim fachu, nie denerwuje ciebie powolnym, uciążliwym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl