• [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    - Zaufaj mi.
    Siadała właśnie, ciągle wściekła, gdy nagle obraz się zmienił.
    Pojawił się jakiś ciemny pokój, z dużym, okrągłym
    drewnianym stołem. Na jego środku stał dekoracyjny bukiet.
    Z kilku siedzących osób Claire z przerażeniem od razu
    rozpoznała trzy.
    - Amelie - jęknęła.
    Amelie ewidentnie nie miała pojęcia, że jest filmowana.
    Kamera była umieszczona wysoko, pod kątem, ale twarze były
    dobrze widoczne. Obok niej siedział burmistrz Richard Morrell
    - schludny i przystojny, w ciemnym garniturze. Miejsce po
    jego prawej stronie zajmował Oliver - jak zwykle był wściekły.
    Osoby siedzące przy stole mówiły jednocześnie i się spierały.
    W końcu Oliver uderzył ręką w stół tak mocno, że wszyscy
    umilkli. Dzwięki z sali ucichły, za to rozległ się głos Kim.
    - Morganville rządzone jest przez Radę Miejską -
    mówiła. - Ale jest to Rada inna niż wszystkie. Nikt nie wybiera
    tych radnych. To Amelie, Założycielka Morganville. Ma
    już ponad tysiąc lat i jest bezwzględną morderczynią. Oliver
    jest niewiele młodszy i jeszcze bardziej podły. Burmistrz
    Richard Morrell jest w Radzie od niedawna, ale jego rodzina
    rządzi śmiertelnikami od stu lat. Richard jest jedynym
    człowiekiem w Radzie. Wciąż go przegłosowują.
    str. 151
    Znów słychać było rozmowę przy stole.
    - Chciałbym jeszcze raz rozpatrzyć kwestię Jasona
    Rosnera - mówił burmistrz.
    - Znów on. - Oliver był wyraznie zirytowany. - Już
    słyszeliśmy twoje argumenty. Przejdzmy do kolejnego punktu
    obrad.
    - Nie możecie wykonać wyroku śmierci. Sam się zgłosił.
    Chciał ratować tę dziewczynę.
    - Wcale nie usiłował ratować Claire - powiedziała
    Amelie. - Zostawił ją na pewną śmierć. Zgadza się, sam
    zgłosił się na policję i powiedział o swoim udziale w tych
    morderstwach, ale musimy postawić sprawę jasno. Daleko
    mu do niewinności, a jego przeszłość świadczy o tym, że nie
    możemy mu ufać.
    - Jason jest jeszcze dzieciakiem. - Richard nie
    ustępował. - A wy nie możecie tak po prostu samowolnie
    zdecydować o skazaniu go na śmierć. Nie bez procesu.
    - Większością głosów możemy - zauważył Oliver. -
    Dwa głosy za, jeden przeciw. Wydaje mi się, że to jest
    większość. To nie będzie żadne publiczne wydarzenie. Po
    prostu zniknie po cichu.
    Eve rozdziawiła usta. Pochyliła się do przodu, histerycznie
    szukając na monitorze jakiejś wskazówki.
    - Kiedy to było? Michael? Kiedy ona to nagrała?
    - Nie mam pojęcia - odparł. - Wydawało mi się, że ty
    powinnaś to wiedzieć. Twój brat w końcu został skazany na
    śmierć.
    - Oliver. Nawet się nie zająknął.
    - No cóż - odezwał się Myrnin. - Wydaje mi się, że nie
    uznał tego za konieczne. Spodziewam się, że planowali
    zaaranżować coś cichego i spokojnego. Na przykład wypadek.
    str. 152
    Albo samobójstwo.
    Eve opadła na krzesło. Nie patrząc w stronę Michaela,
    wyciągnęła do niego rękę. Chwycił jej dłoń.
    - Nie mogą go zabić. Nie jak jakiegoś szczura w klatce.
    Mój Boże, Michael.
    - Mówiłem wam, że detektyw Hess był tutaj. Odjechał,
    jak tylko obejrzeliśmy to nagranie. Miał jechać prosto do
    więzienia, żeby upewnić się, że Jasonowi nic się nie stało.
    Umieści go w celi, w której nic mu nie będzie grozić. Nie
    martw się.
    Zaśmiała się urywanym, histerycznym śmiechem.
    - Mam się nie martwić? Jak mam się nie martwić po
    tym, jak pokazałeś mi coś takiego?
    - Słuszna uwaga - odezwał się Shane. - Michael, Kim
    zainstalowała kamerę i nagrała posiedzenie Rady. Jak ona
    mogła to zrobić?
    - Nie mogła - powiedział Myrnin. - W częściach miasta
    przeznaczonych dla śmiertelników i owszem, proszę
    bardzo. Ale nie w częściach dla wampirów. Nie ma powodu,
    by tam bywać, więc zostałaby złapana, gdyby zbliżyła się do
    pomieszczeń urzędowych lub do domu Amelie.
    Podniósł ze stołu kolejny twardy dysk, szczegółowo opisany
    srebrnym tuszem.
    - Lub, w tym wypadku, Olivera.
    Claire się zachłysnęła.
    - Twoje laboratorium?
    - Nie. Zadziwiające, ale nie znalazłem kamery. Ale i tak
    dowody, które tu zebrała, są, że tak powiem, porażające.
    - Nikt by w to przecież nie uwierzył - powiedziała
    Eve. - To znaczy, jasne, mogłaby znalezć jakąś niszową sieć
    kablową, która chciałaby to transmitować, jednak wszyscy
    str. 153
    wzięliby to za mistyfikację.
    - To bez znaczenia - odezwała się Claire. - Nawet jeśli
    by tak było, to turyści zaczęliby tu walić drzwiami i oknami.
    A jak ci się wydaje, jak długo udałoby się wtedy kontrolować
    miasto?
    - Obstawiam jakiś tydzień. - Myrnin powiedział to
    głosem, w którym nie dało się wyczuć ani śladu rozbawienia. -
    To jest nasza ostoja. Ostatnie bezpieczne miejsce na świecie.
    Nie bądz głupia. Możemy iść na ustępstwa, ale musimy
    bronić naszego terytorium. A Kim złamała najważniejsze
    przymierze obowiązujące w Morganville. Nie uda jej się tego
    przetrwać.
    - Sama tego nie zrobiła. Ty to wcześniej powiedziałeś.
    Potrzebowała wampira, żeby podłączyć kamery w budynkach
    Rady, nie wspominając już o domu Amelie.
    - Znajdziemy ich - powiedział Myrnin. - I zniszczymy.
    W Morganville obowiązują zasady, a Kim i jej wampir
    pogwałcili je w niewybaczalny sposób. Amelie nie może się
    o tym dowiedzieć. Boję się, co mogłaby zrobić.
    To zapowiadało dziwny zwrot wydarzeń.
    - Dlaczego? Przecież ją złapiemy, no nie? Mamy
    nagrania.
    - Mamy?
    Myrnin spojrzał na twarde dyski.
    - Mówiliście, że kamer było ponad siedemdziesiąt, ale
    tu jest tylko około sześćdziesięciu twardych dysków. Czego
    brakuje, Claire? Znasz Amelie. Wiesz, że najbardziej troszczy
    się o swoich ludzi. Jeśli stwierdzi, że zawiedliśmy, zapłacimy za
    to głowami.
    - Naszymi śmiertelnymi głowami - dodał Shane.
    - Raczej usunie nas i zniszczy wszelkie dowody, że tu
    str. 154
    kiedykolwiek byliśmy. Zawsze tak wygląda ostateczne
    rozwiązanie w jej wykonaniu. Nie macie nawet pojęcia, jak
    często to ostatnio robiła.
    - Nie możemy jej na to pozwolić - powiedziała Claire,
    przełykając nerwowo ślinę.
    - Nie zdołamy jej powstrzymać - westchnął Myrnin. -
    Nawet ja nie dam rady. Jedyne, co możemy zrobić, to usunąć
    dowody.
    Mówiąc to, roztrzaskał w drobny mak dysk, który
    trzymał w ręce. Chwycił następny i również rozbił go o
    podłogę. Potem następny i kolejny.
    Michael pomógł Eve wstać z krzesła, następnie podniósł
    je i rzucił nim w stację odbiorczą. Wyrwał twardy dysk z
    komputera służącego do montażu materiałów i cisnął nim o
    ścianę.
    Claire i Eve, trzymając się za ręce, wycofały się pod
    ścianę, patrząc, jak dwa wampiry zaczęły systematycznie
    niszczyć każdy bit danych przechowywanych w tym miejscu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl