• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    nieporozumienie, ponieważ ona czekała na niego przy terminalu samochodów osobo-
    wych, a on natomiast czekał na nią przy terminalu autobusowym. Jakkolwiek by było, wuj
    Thomas skomentował całe wydarzenie z dumą: młody Moray poradził sobie znakomicie,
    tak samo dobrze, jak on sam dwadzieścia lat wcześniej, gdy przyjechał po raz pierwszy do
    Nowego Jorku.
     Moray chyba faktycznie dobrze sobie poradził  powiedziała Ruth uśmiechając się
    szyderczo do niego  Właśnie zaczęłam rozglądać się po terminalu autobusowym, kiedy
    zobaczyłam go, jak wsiada do ostatniego modelu cadillaca, a w środku siedziała zdaje się
    całkiem niezła blondyna.
     Towarzysze podróży  wytłumaczył Moray  Byli bardzo mili. Pozostałe szczegóły
    przemilczał. Przed kolacją Moray opowiedział wujowi Thomasowi wszystkie szczegóły o
    rodzinie Braemar Dunnottar, o ważniejszych wydarzeniach w Forres oraz o sytuacji w
    Highlands. Pózniej rozmowa przeszła na pracę.
     Nie uważam, żeby Moray nadawał się do pracy w rzezni  rzekła ciotka Beth  Jest...
    chyba za delikatny, nie sÄ…dzisz?
     Jestem wystarczająco silny, ciociu Beth  zaprotestował Moray. Wuj Thomas obejrzał
    go sobie raz jeszcze, po czym odpowiedział Beth:
     W jego wieku byłem bardziej kruchy od niego, a mogłem utrzymać krowę na plecach.
    Zobaczymy. Jutro rano poddam go próbie.
     Ej, tatku! Zgłupiałeś?  zaprotestowała Ruth.  Daj mu kilka dni oddechu. Niech się
    przyzwyczai do nowego świata. Moraya zatkało.
    Ujdzie w tłoku nazywanie ojca tatkiem, ale zwracać się do niego mówiąc, że zgłupiał  w
    Forres oznaczałoby to oberwać porządne lanie. Wuj ograniczył się jednak do dziwnego
    uśmiechu. Był taki dumny ze swojej córki, z jej sposobu bycia, z jej urody i wcale się z tym
    nie krył.
     Moray pochodzi w końcu z naszej rodziny, a każdy Braemar Dunnottar, skarbie, potrafi
    wyrwać drzewo z korzeniami i przesadzić je gdzieś dalej, jeśli tylko będzie miał na to
    ochotÄ™.
     No, nie wiem, ale zaczynać tak od razu z rana...  usiłowała protestować ciotka Beth.
    Wuj uciszył ją dość typowym amerykańskim gestem. Przed kolacją Ruth pokazała
    Morayowi łazienkę, zapraszając go do wykąpania się. Chłopak nie mógł się nadziwić, jak
    wielki i dobrze wyposażony jest ten pokój. %7łartując Ruth pokazała mu, jak manewrować
    kurkami prysznica i przed pozostawieniem go w samotności, puściła do niego oko i rzekła:
     Jesteś bardzo ładny, ale postaraj się zrobić jeszcze piękniejszym, jeśli możesz. Dzisiaj
    wieczorem wychodzimy razem na przejażdżkę z moim chłopcem. Dla ciebie zaprosiłam
    moją znajomą. Nazywa się Maisie i jest bardzo ładna. Moray przesiedział pod gorącym
    prysznicem całe wieki, a najbardziej podobał mu się mocno pachnący płyn do kąpieli.
    Zszedł na kolację lśniący i pachnący. Na nogach miał nowe buty, ale jego ubiór spodobał
    się tylko wujowi Thomasowi. Ciotka Beth była zaskoczona jego marynarką i krawatem.
    Ruth nawet się roześmiała.
     Nie, skarbie, tak nie możesz się pokazywać. %7ładnych krawatów i żadnych marynarek.
    Włóż sweter i rozepnij koszulę pod szyją. Wyglądasz tak, jakbyś wybierał się na ślub!
     Czy mogę się dowiedzieć, dlaczego mężczyzna nie może wyjść ubrany, jak Pan Bóg
    przykazał
     protestował wuj Thomas  A ten krawat, jeśli tego nie wiecie, jest w barwach naszego
    klanu.
     Ależ tatko, wszyscy będą się z niego śmiali
     sprzeciwiła się kuzynka  A ponadto, oberwalibyśmy porządne lanie jeszcze przed
    wyjściem z Bronxu!
     Ruth ma rację  powiedziała ciotka Beth
     wiesz, jacy są ci dranie, Tom! Jak tylko zobaczą kogoś innego niż oni, natychmiast
    chcieliby go zabić!
     A tam! Rodzina Braemar Dunnottar ma w nosie każdego chuligana z Bronxu i okolic!
     wyrzucił z siebie wuj Thomas. Ale udało się go w końcu przekonać, że lepiej będzie dla
    Moraya wyjść w ubraniu podobnym do miejscowego. Ruth zaprowadziła Moraya do
    swojego pokoju i ku wielkiemu jego zdziwieniu, ani wuj, ani ciotka nie oponowali, ani ich
    nie śledzili. W Forres byłoby to nie do pomyślenia.
     Oj, coś się obawiam, że moje dżinsy nie będą na ciebie pasowały  mruczała pod
    nosem Ruth mierząc go wzrokiem  Ale jeśli chodzi o resztę, to coś wykombinujemy.
    Zdejmij marynarkÄ™, krawat i koszulÄ™.
     Ale czy to jest oby w porządku?  protestował zawstydzony Moray i Ruth zaskoczona
    i znie-
    cierpli wioną odpięła pierwszy guzik zachęcając go do kontynuowania  Pośpiesz się! Za
    dziesięć minut jest kolacja! Morayowi nie pozostało nic innego, jak tylko usłuchać. Zdjął
    marynarkę, koszulę i stał obserwowany bacznie przez kuzynkę.
     Okay! Masz bary o wiele potężniejsze niż by się to wydawało, ale z drugiej strony, ja
    mam piersi, które to rekompensują i być może znajdę coś i dla ciebie... Do diabła! Ależ
    była rozgadana ta kuzyne-czka! A piersi? I owszem, były całkiem niezłe! Dwa niezłe
    melony pod koszulką i od razu było widać, że nie nosiła stanika, ponieważ nie
    potrzebowała go.
     W porządku. Przymierz to  zaproponowała Ruth wygrzebując coś z szuflady. Dała
    mu koszulkę w kolorze czerwieni makowej, długie rękawy, pod szyję, z wydrukiem na
    piersiach ukazującym twarz wodza indiańskiego, a z tyłu napis Red Indians. Moray
    popatrzył na nią z obrzydzeniem, a ponieważ ciągle się wahał, Ruth po prostu mu ją
    rzuciła. Co za miła gra!
     Wyglądasz w niej świetnie  zauważyła Ruth przygładzając mu stojące na głowie
    włosy  No, a teraz popatrzmy, czy mamy dla ciebie jakieś dżinsy... A ty co? Nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl