-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Musi myśleć! Rozpracować całą sytuację. O co może chodzić
napastnikom? Jaki cel przyświecał porwaniu? Niestety, wstrząsana na wybojach,
ogłuszona hukiem głośników nie potrafiła myśleć logicznie. Przy
niespodziewanym podskoku boleśnie ugryzła się w język i poczuła w ustach
słodkawy smak krwi.
Wzdrygnęła się. Czy oni ją zamordują? Dlaczego ją porwali? Czego chcą?
Boże, czy to ma być kara za to, że pragnęła, żeby jej życie nie było takie nudne,
żeby spotkały ją jakieś przygody? Jeśli to ma być owa przygoda, to ona bardzo
dziękuje!
RS
Była przerażona, podrapana, obolała od obijania się o twardą podłogę
bagażnika. Ryk dochodzący z głośników ranił jej uszy i powodował zawroty
głowy.
Oddychała szybko, zbyt szybko, ale gdy próbowała wyrównać oddech,
ogarniało ją przerażenie, że może się udusić z braku powietrza, więc wciągała je
głęboko, pogłębiając uczucie oszołomienia.
Co zrobiłaby w takiej sytuacji Katerina?
Przede wszystkim nie wpadłaby w panikę. Przy gotowałaby sobie jak
najlepszą pozycję do ataku. Nie leżałaby bezradnie i czekała, aż ktoś ją uratuje.
Na pewno zrobiłaby coś... coś pozytywnego. I ona, Ali, też musi tak się
zachować. Jeśli nic nie zrobi, pewnie będzie mogła pożegnać się z życiem,
kiedy samochód się zatrzyma, a porywacze otworzą bagażnik.
Zaraz, zaraz. Czytała kiedyś powieść, opisującą losy kogoś, kogo także
uwięziono w bagażniku. Chyba był to jakiś detektyw. Co on wtedy zrobił?
Gdyby tylko potrafiła sobie przypomnieć. Nie ma takiego pytania, na które nie
byłoby odpowiedzi w jakiejś książce. Zamknęła oczy i usiłowała zmusić szare
komórki do myślenia.
Eureka! Posłużył się łyżką do zdejmowania opon. Ukrył ją pod sobą i
udawał, że jest nieprzytomny, kiedy porywacze otworzyli bagażnik. Jeden z
nich usiłował wydobyć więznia, a wtedy ten skoczył na nich ze swoim
narzędziem i zdzielił ich po głowach. W ten sposób udało mu się uciec.
Dziwne, ale kiedy teraz wyobrażała sobie tamtą scenę, detektyw miał rysy
Keitha...
Keith! Jedyny mężczyzna, który naprawdę ją zafascynował i niech ją
diabli wezmą, jeśli pozwoli się zabić właśnie w momencie, kiedy życie staje się
tak interesujące. Gdzie ta przeklęta łyżka?
Aha, no tak. Zwietnie. Jej" łyżka była oczywiście pod podłogą
bagażnika, razem z kołem zapasowym. Choćby nie wiem jak Ali się kręciła i
przesuwała, żeby ją wyjąć, musiałaby najpierw sama wysiąść z bagażnika.
RS
Samochód podskakiwał teraz jak szalony. Torba z zakupami rozdarła się i
na Ali wysypała się cała jej zawartość. Szkoda, że nie kupiła czegoś ciężkiego,
na przykład jakiejś puszki, której mogłaby użyć zamiast młotka czy łomu.
Najtwardszy ze wszystkich produktów był melon, ale był zbyt dojrzały, żeby
miała z niego jakiś pożytek. Tylko rozzłościłaby napastników.
Podskoczyła na kolejnym wyboju i ciężko opadła na podłogę,
rozgniatając ciałem kilka pomidorów. Na dodatek ta upiorna muzyka grała
jeszcze głośniej. Ali zakryła uszy rękami i krzyknęła.
Kolejny wstrząs, kolejne uderzenie. Tym razem pomidor wylądował na jej
policzku. Otarła twarz ręką, czując, że robi jej się niedobrze. Lepkie,
rozgniecione pomidory przykleiły się wszędzie - do ubrania, włosów, rozmazały
na podłodze bagażnika.
Najgorsze, że zamoczyły Ali notatnik.
Usiłowała wydostać go spod siebie, ale skończyło się tylko na rozdarciu
kartek.
- Cholera, tam są wszystkie moje materiały!
Strach ustąpił miejsca złości. Tego już za wiele! Przez napastników mogą
się zniszczyć jej cenne zapiski!
- Co wy sobie wyobrażacie?! - krzyknęła. - %7łe porwaliście jakąś nieśmiałą
bibliotekarkÄ™? Dobrze, w takim razie zdziwicie siÄ™ bardzo!
Poczuła się lepiej. Dzięki temu, że powiedziała to głośno, pozbyła się
strachu, nabrała pewności siebie. Tym bardziej że była pewna, iż jej krzyki nie
przebiją się przez hałas, jaki sprawiało radio i ryk silnika. Znów szukała czegoś,
czym mogłaby się posłużyć jako bronią, aż wreszcie doznała olśnienia.
- Och, tak. Oczywiście!
Jej samochód miał w tylnym oparciu zamontowaną ruchomą klapę, dzięki
czemu można było w nim przewozić dłuższe rzeczy, które nie zmieściłyby się w
RS
zwykłym bagażniku. Powstały otwór był wystarczająco duży, żeby szczupła
kobieta mogła się przez niego prześliznąć.
Tak, oto droga ucieczki! A potem, kiedy już Ali znajdzie się na tylnym
siedzeniu, niepostrzeżenie otworzy drzwiczki auta i wyturla się na jezdnię.
I to będzie ostatnia rzecz, jaką zrobi w życiu, biorąc pod uwagę prędkość,
z jaką jechał samochód.
No dobrze - zaczeka, aż samochód się zatrzyma. I co wtedy? Napastnicy
wysiądą, żeby otworzyć bagażnik, a ona wślizgnie się na tylne siedzenie i
zablokuje drzwi od wewnątrz. Nie będą mogli się do niej dostać.
Zaraz, zaraz. Przecież oni mają kluczyki. Nic z tego. A może powinna
niepostrzeżenie wymknąć się z samochodu? Ale wtedy najprawdopodobniej
dogonią ją i wykończą.
Próbowała jakoś podsumować wszystkie przemyślenia. Uznała, że
zarówno pomysł wyskakiwania z jadącego szybko samochodu, jak i pozostania
w środku jest do kitu. Ciekawe, jakie porywacze mają względem niej zamiary.
Może jadą do jakiejś kryjówki, gdzie będą ją przechowywać? Czy będą tam
uzbrojeni strażnicy?
Boże, a jeśli to przemytnicy narkotyków, którzy chcą wsadzić ją do
samolotu i przeszmuglować do jakiegoś południowoamerykańskiego kraju, żeby
trzymać tam jako zakładniczkę? Czyżby opatrzność nie zrozumiała, że ona nie
to miała na myśli, kiedy marzyła o zamorskich podróżach? Przecież nawet
jeszcze nie zdążyła przygotować się teoretycznie, nie przeczytała nic o Ameryce
Południowej. Właśnie jutro miała się do tego zabrać.
Jutro. Czy będzie dla niej jakieś jutro? A może już dziś zakończy życie z
kulą w głowie?
Nie, takie defetystyczne myśli tylko zaszkodzą w jej sytuacji. Czy ma
leżeć i czekać, aż ktoś ją zabije? Nie! Wyjdzie z tego i to nie nogami do przodu.
Gdyby przedostała się na tylne siedzenie na tyle szybko, żeby zaskoczyć
porywaczy, jej plan miałby szansę powodzenia. Kłopot w tym, że nie miała
RS
pojęcia, co robić dalej. Jedynie coraz bardziej była pewna, że nie zamierza leżeć
skulona w bagażniku i płakać, czekając na zmiłowanie.
- Musicie przejmować inicjatywę - mówiła Katerina. - Wasze życie,
szczęście, potrzeby zależą od was i dla was są one najważniejsze. Innych to nie
obchodzi.
Tak, najważniejsze dla niej jest jej szczęście. Zwłaszcza teraz. Gdyby
miała się pożegnać z życiem, nie dowie się nigdy tego, czego miał ją nauczyć
Keith, a sądząc po wyrazie jego oczu, byłoby to bardzo intrygujące.
Dzięki Katerinie mogłaby stać się osobą świadomą swoich wartości, nie
bojącą się świata. Keith z kolei mógłby uczynić z niej kobietę, jaką zawsze w
skrytości ducha chciała być.
Jeśli dożyje.
Wzrok Ali przyzwyczaił się powoli do ciemności, rozświetlonej jedynie
słabym przebłyskiem z wnętrza samochodu. Powoli i z wysiłkiem obracała się
tak, żeby zająć pozycję z głową w kierunku kabiny. Otarła sobie naskórek w
wielu miejscach i słyszała, jak pęka szew w spódnicy, ale przy okazji znalazła
coś bezcennego. Coś, co mogło jej posłużyć jako broń.
Tak! Ta broń" oraz zaskoczenie dadzą jej przewagę.
Skuliła się i z całej siły pchnęła klapę w oparciu tylnego siedzenia, a ona
rozłożyła się posłusznie. Ali wpadła do środka samochodu, przeturlała się na
prawą stronę i przycisnęła broń do karku pasażera.
- Ona ma pistolet - wrzasnął zaskoczony porywacz. [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zambezia2013.opx.pl