• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    łóżka. Elena zrobiła tak, jak prosił. Nie spodziewał się jednak, że tak bardzo będzie
    przypominać Afrodytę wyłaniającą się z morskich fal. Pomarszczone białe prześcieradło tylko
    podkreślało mleczną i gładką biel jej skóry. Potrzebowała kąpieli, z pewnością, ale zaparło
    mu oddech na myśl o tym, że pod tym cienkim okryciem jest naga.
    Zwinęła ubrania i rzuciła je w najdalszy róg pokoju. Nie winił jej za to.
    Nie dał sobie czasu na zastanawianie się. Wyciągnął tylko dłonie.
    - Bulion z kurczaka, z cytrynÄ… i macierzankÄ…, gorÄ…cy, w miseczce. I olej z kwiatu
    śliwy, bardzo ciepły, w fiolce.
    Kiedy Elena zjadła posłusznie zupę i położyła się z powrotem, zaczął delikatnie
    masować ją i nacierać olejkiem. Kwiat śliwy zawsze jest dobry na początek. Tłumi ból i jest
    dobrą bazą dla innych, bardziej egzotycznych olejków, których zamierzał użyć.
    Pod pewnymi względami było to znacznie lepsze niż włożenie jej do wanny albo
    jacuzzi. Wiedział, gdzie miała rany; mógł podgrzać olejek do odpowiedniej temperatury.
    Inaczej niż mechaniczny masaż wodny w jacuzzi, Damon mógł ominąć najbardziej bolesne
    miejsca.
    Zaczął od włosów, namaszczając je niewielką ilością olejku, żeby łatwiej się
    rozczesywały. Połyskiwały teraz jak złoto - jak miód na tle mlecznej skóry. Potem zajął się jej
    twarzą: delikatnie głaszcząc kciukami czoło, aż zupełnie się rozluzniła i uspokoiła. Następnie
    przyszedł czas na powolne, okrężne ruchy palców na skroni, z najlżejszym tylko naciskiem.
    Wiedział, że naciskając zbyt mocno, mógłby ją uśpić.
    Dalej przeszedł do barków, ramion i dłoni, pokonując wszelkie napięcie i ból
    delikatnymi, starannymi ruchami i doskonale dobranymi olejkami, aż Elena rozluzniła się tak
    bardzo, że przemieniła się pod prześcieradłem w pozbawioną kości, miękką, ciepłą i lśniącą
    istotÄ™, nie stawiajÄ…cÄ… oporu.
    Uśmiechnął się tym swoim jasnym i krótkim jak błyskawica uśmiechem, masując jej
    stopy. Uśmiech szybko stał się jednak ironiczny: mógłby mieć teraz wszystko, czego chciał.
    Elena nie byłaby w stanie odmówić niczego. Nie spodziewał się jednak, co to przeklęte
    prześcieradło zrobi z nim samym. Każdy wie, że strzęp okrycia, choćby najlichszego,
    przyciąga uwagę do zakazanych rejonów bardziej niż nagość. A masowanie jej ciała
    centymetr po centymetrze tylko potęgowało ten efekt.
    - Czy nie opowiesz do końca tej historii o Annie Austriaczce? - zapytała sennie Elena
    po długiej chwili milczenia. - Powiedziałeś, że była jedyną rudowłosą kobietą...
    - ...która, tak, która do końca życia nie osiwiała i nie musiała farbować włosów -
    wymamrotał Damon. - Tak. Podobno kardynał Richelieu był jej kochankiem.
    - Czy to nie ten zły kardynał z Trzech muszkieterów ?
    - Tak, ale chyba nie był aż tak zły, jak go tam przedstawiono. Na pewno był zręcznym
    politykiem. I, jak mówią niektórzy, prawdziwym ojcem Ludwika... Obróć się.
    - To dziwne imię dla króla.
    - Hm?
    - Ludwiku, obróć się - odpowiedziała, przewracając się na brzuch i pokazując przy
    tym nagie udo, podczas gdy Damon rozglądał się po pokoju.
    - To zależy od tego, jakie zwyczaje panują w danym kraju - powiedział dość
    bezmyślnie. Przed oczami miał wciąż tylko widok jej białego uda wystającego spod
    prześcieradła.
    - Co?
    - Co?
    - Pytałam...
    - Czy jest ci dość ciepło? Już skończyłem - stwierdził Damon i nierozsądnie klepnął
    ElenÄ™ w pupÄ™.
    - Ej! - zawołała Elena, unosząc się. Damon, stojąc naprzeciw niej, nie mógł oderwać
    wzroku od jej fantastycznego ciała i uciekł.
    Wrócił po chwili, proponując jej dokładkę bulionu. Przyjęła ją, siedząc teraz na łóżku,
    owinięta w prześcieradło jak w togę. Nie próbowała nawet klepnąć go w pośladki, gdy
    odwrócił się do niej tyłem.
    - Co to za miejsce? - zastanawiała się. - To nie jest dom Dunstanów; to stara rodzina
    ze starym domem. Byli farmerzy.
    - Och, powiedzmy, że to takie moje schronienie wśród lasu.
    - Ha. Wiedziałam, że nie sypiasz na drzewach. Damon próbował powstrzymać się od
    uśmiechu. Nigdy wcześniej nie rozmawiał z Eleną w sytuacji, w której stawką rozmowy nie
    byłoby życie albo śmierć. Gdyby jednak powiedział, że zakochał się w jej intelekcie, po tym
    jak masował ją nagą pod prześcieradłem - nie... nikt by w to nie uwierzył.
    - Czujesz się już lepiej? - zapytał.
    - Jak zupa z jabłek i kurczaka.
    - Nigdy mi tego nie zapomnisz, co? Kazał jej zostać w łóżku, podczas gdy
    wyczarowywał szlafroki, we wszystkich rozmiarach i stylach, a także koszule nocne i kapcie -
    wszystko to w chwili, gdy wchodził do pomieszczenia, które było wcześniej łazienką, a w
    którym znalazł teraz garderobę pełną wszystkiego, co może składać się na nocny strój: od
    jedwabnej bielizny przez staroświeckie koszule po kostki aż po szlafmyce. Wyszedł
    obładowany tym wszystkim i pozwolił Elenie wybrać.
    Wzięła zapinaną pod szyję koszulę z jakiejś skromnej tkaniny. Damon zapatrzył się
    jednak na inną, w kolorze królewskiego błękitu, obrzeżoną czymś, co wyglądało jak
    prawdziwa walencjańska koronka.
    - Nie w moim stylu - powiedziała Elena, szybko wpychając ją na spód sterty.
    Nie w twojej obecności, chciałaś powiedzieć, pomyślał Damon rozbawiony. Mądre
    dziewczę z ciebie. Nie chcesz mnie kusić do niczego, czego jutro mogłabyś żałować.
    - W porządku, teraz możesz się w końcu wyspać... - urwał, gdy zauważył, że
    dziewczyna patrzy na niego z wyrazem nagłego zdumienia i strachu.
    - Matt! Damon, szukaliśmy Matta! Przypomniałam sobie. Szukaliśmy go i... nie wiem.
    Byłam ranna. Pamiętam, że upadłam, a potem byłam już tutaj.
    Bo cię tu przyniosłem. Bo ten dom jest tylko myślą w głowie Shinichiego. Bo
    jedynymi rzeczywistymi bytami jesteśmy my dwoje. Damon odetchnął głęboko.
    ROZDZIAA 14
    Pozwól nam chociaż ocalić godność i wyjść na własnych nogach czy może raczej,
    używając twojego własnego klucza? - pomyślał Damon pod adresem Shinichiego.
    - Tak, szukamy twojego przyjaciela - zwrócił się do Eleny. - Ale upadłaś i poobijałaś
    się. Chciałbym, chcę cię prosić, żebyś została tu i odpoczywała, podczas gdy ja go poszukam.
    - Myślisz, że wiesz, gdzie jest? - Tyle właśnie Elena usłyszała z jego wypowiedzi,
    odrzucając wszystko, co jej nie interesowało.
    - Tak.
    - Czy możemy już iść?
    - Nie pozwolisz mi pójść samemu?
    - Nie - odpowiedziała. - Muszę go znalezć. Nie zasnę, jeżeli wyjdziesz sam. Proszę,
    czy możemy już iść?
    Damon westchnÄ…Å‚.
    - W porządku. Tam w szafie były - (teraz będą) - jakieś ubrania, które powinny na
    ciebie pasować. Dżinsy i takie tam. Przyniosę je. Skoro nie mogę cię przekonać, żebyś
    położyła się i odpoczęła, kiedy ja go poszukam...
    - Poradzę sobie. A jeżeli wyjdziesz sam, to wyskoczę przez okno i pobiegnę za tobą.
    Mówiła poważnie. Przyniósł jej stertę ubrań i odwrócił się tyłem, podczas gdy
    wkładała dżinsy i koszulę identyczne z tymi, które miała na sobie wcześniej, ale w jednym
    kawałku i nie zaplamione krwią. Gdy wychodzili z domu, gorliwie rozczesywała włosy, co
    chwilÄ™ spoglÄ…dajÄ…c za siebie.
    - Co robisz? - zapytał Damon, postanawiając, że jednak będzie ją niósł.
    Patrzę, kiedy dom zniknie. - Gdy obdarzył ją spojrzeniem typu  o czym ty mówisz? ,
    dodała - dżinsy Armaniego w moim rozmiarze? Stanik La Perlą pasujący jak ulał? Koszula
    Pendletona dwa rozmiary za duża, dokładnie taka, jaką miałam? Albo to był jakiś magazyn, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl