• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    pachem. Chciała mu powiedzieć, że rozumie jego ból, że odkryła tajemnicę
    jego opowieści, ale... tego przecież zrobić nie mogła. Zamiast tego
    powiedziała:  Zaczęłam właśnie katalogowanie. Masz tu całkiem niezłą
    61
    R
    L
    T
    kolekcjÄ™.
     Zwietnie  odpowiedział.  Ale mam lepszy pomysł. Chodzmy
    razem na miasto.
     A biblioteka?
     Przecież nie ucieknie. Będzie tu jeszcze jutro.
     No dobrze. PrzebiorÄ™ siÄ™ tylko.
     Nie, zostań tak jak jesteś. Dobrze ci we wszystkim, ale w tych
    dżinsach, Bella, jesteś... bardzo sexy.
    Gabriella zarumieniła się, a i Raoul poczuł, że posunął się chyba za
    daleko.
     Przepraszam, nie powinienem mówić takich rzeczy  powiedział.
     W porządku  odparła.  To nawet... miłe. W pewien sposób.
    Poczekaj... co ja miałam zrobić? A, wziąć płaszcz.
    Mam ją, pomyślał. Od wczorajszego pocałunku czuł, że Gabriella jest
    jego. Zatem poszło łatwiej, niż myślał. Nie mógł zrozumieć, jak jakakolwiek
    kobieta, a już zwłaszcza ktoś taki jak Gabriella, mógł polecieć na typa o tak
    ciemnej duszy jak on. Jedna Katia była tu wyjątkiem, ale Katia nie żyła.
    A może, zapytywał siebie w myślach, zadecydowała tu skłonność
    Gabrielli do widzenia dobra we wszystkim i wszystkich? Może to właśnie
    spowodowało, że najwyrazniej wybaczyła mu jego nieodpowiedzialne
    zachowanie, którego świadkiem była przecież już kilkakrotnie w tym krótkim
    czasie, odkÄ…d odnalezli siÄ™ po latach?
    Postanowił, w tej chwili przynajmniej, zachowywać się wobec niej jak
    opiekuńczy, czuły mężczyzna i tak długo, jak się da, nie poddawać się
    czarnym myślom.
    W ciągu następnych kilku dni pokazał jej to, co Wenecja miała
    najlepszego do zaoferowania turystom. Wieczorem zaprowadził ją do dziel-
    62
    R
    L
    T
    nicy Castello, w ciągu dnia sporo czasu spędzili w Giardini  ogrodach,
    założonych raptem dwieście lat wcześniej, czyli, jak na Wenecję, bardzo
    pózno, po zajęciu miasta przez Napoleona. Na Via Garibaldi popijali
    gorzkawy szprycer, zagryzając tłustymi oliwkami. Odwiedzili wszystkie
    możliwe muzea i galerie, kilka uroczych trattorii na wysepkach
    zamykających lagunę i oczywiście szereg ekskluzywnych butików.
    Wychodzili na miasto popołudniami  pogoda była faktycznie nieco gorsza,
    ale nadal znośna. Mimo natłoku wrażeń Gabriella zawsze znajdowała czas, by
    zdać Raoulowi szczegółowy raport z odkryć, jakich dokonała danego ranka w
    jego księgozbiorze.
    I wreszcie nadszedł dzień, kiedy Raoul poczuł, że to pora, by odkryć swe
    karty. Następnego dnia chciał zabrać Gabriellę do hut szkła i sklepików na
    Murano.
    Ale jeśli tego jeszcze wieczoru wszystko pójdzie tak, jak zaplanował, to
    nazajutrz...
    Ponownie, po raz pierwszy od kilku dni, opanowały go wyrzuty
    sumienia. Zastanawiał się, czy jej nie wykorzystuje. Owszem, lubił Gabriellę,
    podobała mu się, znał ją od dziecka i na pewno nie chciał świadomie jej
    zranić, ale nadal uważał, że zasługiwała na kogoś lepszego. Na kogoś, kto
    potrafi kochać...
    Gabriela nie mogła się doczekać wieczoru. Raoul obiecał jej  coś
    specjalnego , być może zdradzi jej jakąś swą wielką tajemnicę? Stała na
    balkonie, patrząc na sieć kanałów. Czy kogokolwiek na świecie taki widok
    mógłby znudzić? Wenecja była światem samym w sobie. Podobnie jak Raoul.
    Od kilku dni Raoul był jakby innym człowiekiem. Trochę innym.
    Czasami udawało jej się przyłapać go w chwili zamyślenia, kiedy w jego
    smutnych oczach dostrzegała wyraz nurtującego go niepokoju, ale po chwili,
    63
    R
    L
    T
    kiedy dostrzegał, że Gabriella na niego patrzy, uśmiech wracał mu na twarz.
    Uśmiech, jak się jej wydawało, niewymuszony i niesztuczny, choć jedno-
    cześnie w jakiś sposób gorzki. No, powiedzmy: gorzkawy. Jak szprycer, który
    dzień wcześniej popijali na Via Garibaldi.
    Pasuje do tego miasta, pomyślała. Podobnie jak Wenecja, Raoul był
    zjawiskiem jedynym w swoim rodzaju na świecie. Podobnie jak w Wenecji,
    w nim też nie można się było nie zakochać. Oczywiście kochała go zawsze, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl